Pod prąd na autostradzie. Połowa kierowców robi to rozmyślnie

"Niepokojące" - to chyba najłagodniejsze słowo, jakim można opisać wyniki niemieckich badań, dotyczących przypadków jazdy autostradą pod prąd. Okazuje się, że większość sprawców to osoby starsze, ale nie to jest najdziwniejsze.

Nowe znaki pojawiają się w Polsce od 2021 r.
Nowe znaki pojawiają się w Polsce od 2021 r.
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Tomasz Budzik

24.08.2023 | aktual.: 25.08.2023 08:46

Zaskakujące dane

Niemieckie stowarzyszenie ubezpieczycieli (GDV) przedstawiło wyniki badań dotyczących przypadków jazdy pod prąd na autostradach. Specjaliści z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego przeanalizowali 288 takich przypadków, które od 2015 r. miały miejsce u naszych zachodnich sąsiadów. To ważne również dla polskich kierowców, bo liczba podobnych przypadków i u nas nie jest mała, a łatwo sobie wyobrazić, jak ogromnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa jest każde zdarzenie tego typu.

Kwerenda dokonana przez niemieckich specjalistów być może potwierdza to, co wielu zmotoryzowanych od dawna podejrzewało. Większość tego typu zdarzeń powodują nieco starsi kierujący. W badaniu wiek sprawców kształtuje się następująco:

  • poniżej 24 lat – 9,1 proc.,
  • od 25 do 44 lat – 21,2 proc.,
  • od 45 do 65 lat – 21,6 proc.,
  • powyżej 64 lat – 48,1 proc.

Jak pokazują badania, najczęściej, bo w 54,1 proc., jazda pod prąd jest spowodowana omyłkowym wjechaniem w niewłaściwą nitkę trasy. Niepokojące jest jednak to, że aż w 45,9 proc. zdarzeń jazda autostradą pod prąd była świadomym wyborem kierowców, którzy przegapili swój zjazd lub po prostu chcieli skrócić sobie drogę. Świadomy wjazd na autostradę pod prąd częściej zdarzał się w przypadku młodszych kierujących. Starsi częściej robili to przez pomyłkę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W Niemczech za 96 proc. przypadków jazdy pod prąd na autostradach odpowiadają kierujący samochodami osobowymi. Do 38 proc. takich przypadków dochodzi podczas weekendów. Około połowa kierowców jadących pod prąd pokonuje w ten sposób nie więcej niż 2 km autostrady. W 17 proc. przypadków było to 9 km lub więcej.

Nowe znaki i w Polsce

Przypadki jazdy pod prąd nie są problemem tylko na niemieckich autostradach. Od 2021 r. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad umieszcza na węzłach autostradowych nowy rodzaj znaków. Na tablicach tych przedstawiona jest czarna dłoń na żółtym tle oraz znak zakazu wjazdu. Towarzyszy im napis "Stop. Zły kierunek".

Spore rozmiary tablicy i jej krzykliwość pod względem kolorystyki mają zwrócić uwagę osób, które przeoczyły tradycyjne oznakowanie i za moment wjadą pod prąd na autostradę czy drogę ekspresową. Oznakowanie stawiane jest przez drogowców jako "ostatnia linia oporu" - tuż przed miejscem, gdzie poruszający się pod prąd drogą dojazdową kierowca wjedzie na autostradę w złą stronę.

Nowe tablice mają stanowić ostatnią zaporę przed popełnieniem błędu, który może być tragiczny w skutkach. W marcu 2023 r. GDDKiA opublikowała film przedstawiający kierowcę, który źle zinterpretował zwykłe oznakowanie na węźle lub po prostu go nie zauważył. Przed wjechaniem w złym kierunku na autostradę A6 powstrzymał go właśnie nowy znak. Jak jednak zachować się, gdy mimo wszystko wjedziemy na autostradę czy drogę ekspresową pod prąd?

"Zatrzymać auto i wysiąść"

Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by wiedzieć, że jazda pod prąd do najbliższego zjazdu to zły pomysł. "Jeśli jeszcze mamy możliwość wyboru - wjedźmy w prawidłową łącznicę lub skręćmy w kierunku wyjazdu z MOP", radzi GDDKiA. Jeżeli kierowca zorientuje się, że popełnił błąd, dopiero po pewnym czasie, nie powinien zawracać. Należy zatrzymać się na pasie awaryjnym i włączyć światła awaryjne pojazdu.

"Następnie, z zachowaniem szczególnej ostrożności, opuścić pojazd i jeśli to możliwe schronić się za barierą ochronną. Kolejną czynnością powinno być powiadomienie służby drogowej lub policji", informuje GDDKiA. Przy pomocy przybyłych na miejsce służb będzie można zaaranżować bezpieczne wydostanie się z pułapki.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)