Pierwszeństwo łamane. Wielu kierowców nie wie, kiedy włączyć kierunkowskaz

Choć doświadczeni kierowcy zwykle nie mają problemów z tak zwanym pierwszeństwem łamanym, to i tak mogą zostać zaskoczeni dwiema sytuacjami, które zdarzają się dość często. Pierwsza z nich to niezauważenie znaku drogowego informującego o przebiegu drogi z pierwszeństwem. Druga sytuacja to niewłaściwe używanie kierunkowskazów. W krótkim poradniku postaram się omówić tę drugą kwestie.

Pierwszeństwo łamane to nieoficjalne określenie skrzyżowania, na którym droga z pierwszeństwem przejazdu nie prowadzi na wprost. Skrzyżowanie takie można rozpoznać dzięki znakom drogowym D-1 lub A-7 oraz tablicy pomocniczej T-6.

Skrzyżowanie z pierwszeństwem łamanym funkcjonuje tak samo jak każde inne skrzyżowanie, niezależnie od przebiegu drogi z pierwszeństwem. Na takim skrzyżowaniu również rozróżniamy jazdę na wprost, w prawo lub w lewo. Wydaje się to banalne, ale kluczowe jest zrozumienie, jak prawidłowo używać kierunkowskazów zgodnie z kodeksem drogowym. Niestety, ta kwestia nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. W sieci można znaleźć wiele dyskusji na temat "włączać czy nie włączać" kierunkowskazów, szczególnie w kontekście skrzyżowań z pierwszeństwem łamanym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zgodnie z art. 22.5 ustawy Prawo o ruchu drogowym kierujący pojazdem jest zobowiązany do wcześniejszego i wyraźnego sygnalizowania zamiaru zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz do zaprzestania sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.

Mimo to, wiele osób interpretuje pierwszeństwo łamane w dość skomplikowany sposób. Uważają, że droga z pierwszeństwem przejazdu jest drogą/kierunkiem na wprost, nawet jeśli skręca. To jest bardzo pomocna zasada, gdy chcemy ustalić, kto ma pierwszeństwo przejazdu, ale nie w kontekście używania kierunkowskazów.

Często można zauważyć, że kierowcy nie używają kierunkowskazu podczas skręcania (ponieważ jadą drogą z pierwszeństwem) lub sygnalizują zmianę kierunku, mimo że jadą na wprost.

Przyjrzyjmy się poniższemu znakowi i wyobraźmy sobie absurdalną sytuację, w której kierujący pojazdem nadjeżdżający z lewej strony i jadący na wprost włącza lewy kierunkowskaz – niektórzy kierowcy tak robią. Nie tylko nie ma drogi z jego lewej strony, ale on sam nie skręca. Co prawda, jego sygnalizacja zamiaru jazdy na wprost jest zbędna, ale nie spowoduje to sytuacji zagrożenia.

Inaczej wyglądałaby sytuacja, gdyby kierujący jadący na wprost przed skrzyżowaniem na poniższym zdjęciu włączył kierunkowskaz w lewo. Wówczas mógłby wprowadzić w błąd kierującego nadjeżdżającego z prawej strony, chcącego skręcić w prawo. Oczywiście, tak się nie stanie, ponieważ mamy tu przecięcie czterech dróg i użycie lewego kierunkowskazu do jazdy na wprost jest nielogiczne nawet dla kierowców, którzy błędnie interpretują przepisy.

Problem pojawia się, gdy przez nieprawidłowe rozumienie użycia kierunkowskazów powstają korki. Można to sobie łatwo wyobrazić na podstawie poniższego znaku.

Jeżeli kierujący, nadjeżdżający z naprzeciwka z drogi podporządkowanej zdają sobie sprawę z faktu, że niektórzy jadący drogą z pierwszeństwem nie użyją lewego kierunkowskazu do jazdy w lewo, to nie podejmą ryzyka jazdy w prawo czy na wprost wjeżdżając na skrzyżowanie przed nimi, choć teoretycznie mogliby.

Warto wiedzieć, że jadąc zgodnie z przebiegiem pierwszeństwa jak na powyższym znaku, niewłączenie lewego kierunkowskazu jest nie tylko wprowadzeniem innych w błąd, ale też wykroczeniem.

Tak samo jak w każdej innej sytuacji. Kierunkowskazem w prawo, jeżeli skręcacie w prawo i w lewo, jeżeli jedziecie w lewo, a na wprost nigdy go nie włączamy. Jeżeli droga jest tzw. rozwidleniem, to też używajcie kierunkowskazów – będzie to ułatwiało poruszanie się innym użytkownikom drogi. Pamiętajcie, że skręcając na skrzyżowaniu zawsze zmieniacie kierunek, niezależnie od przebiegu pierwszeństwa.