O ogranicznikach prędkości, końcu diesla i zakupie auta przez internet. Prezes Volvo Car Poland podsumowuje 2020 rok
Kiedyś jeden z polityków startował w wyborach pod hasłem „Poważny człowiek na burzliwe czasy”. W polityce hasło to się nie przyjęło, ale biznesowi tacy poważni ludzie są obecnie potrzebni jak nigdy wcześniej. Przez burzliwe czasy pandemii koronawirusa i historycznych przemian Volvo w Polsce ma przeprowadzić nowy prezes Emil Dembiński. Powiedział mi, jak tego dokona.
20.07.2021 | aktual.: 06.03.2024 22:08
Emil Dembiński należy do ścisłej czołówki polskich menedżerów. Po udanej karierze w innych sektorach gospodarki w 2013 roku objął stanowisko dyrektora finansowego Volvo Car Poland. Przed chwilą awansował na pozycję prezesa tej marki w naszym kraju.
To dobry moment, żeby spytać kogoś poważnego o to, co się właściwie teraz w branży motoryzacyjnej dzieje. Zmieniają się zarówno sposoby, w jaki samochód są napędzane (spadek popularności diesli, wzrost elektryków), w jaki są kupowane (sprzedaż online), a nawet sposób, w jaki są wykorzystywane (wzrost popularności wszelkiego rodzaju wynajmów).
Volvo podejmuje radykalne decyzje, by przodować w tych wszystkich trendach, i w przypadku tej marki przynosi to w wymiarze globalnym imponujące skutki. Po chwilowym spadku formy w zeszłym roku wywołanym pandemią koronawirusa (spadek z 705 do 662 tys. dostarczonych aut), w 2021 marka powróciła na kurs na kolejne rekordy (wzrost sprzedaży rok do roku o 57 proc.).
W Polsce pozycja Volvo również poważnie przybiera na sile. Jeszcze w 2013 roku sprzedaż wynosiła poniżej 5 tysięcy aut rocznie. Od 2018 roku jest to już ponad 10 tys. aut rocznie. W tym roku będzie to dużo ponad 10 tys., bo tylko w pierwszym półroczu zarejestrowano blisko 7 tys. aut tej marki.
Tę fantastyczną przemianę marki Emil Dembiński obserwował z linii frontu. Teraz jako prezes będzie pracował nad dalszą ewolucją Volvo w Polsce. W najbliższym czasie do sprzedaży wejdą elektryczne modele XC40 P6 i C40, z którymi polski importer wiąże duże nadzieje sprzedażowe. Dalej rozwijana będzie oferta napędów zelektryfikowanych. Teraz już głównie za sprawą nowej generacji modeli marki.
Gruntowna modernizacja oferty zacznie się od nowego XC90, które już niedługo dotrze do polskich salonów. Jakie będą te nowe modele Volvo? Czy wprowadzane zmiany podobają się polskim klientom? Nowy prezes odpowiedział mi na te i pozostałe pytania w poniższym wywiadzie:
Mateusz Żuchowski, Autokult: Obejmuje pan stery w burzliwym momencie w motoryzacji. Sama pozycja Volvo jest stabilna, ale rynek raczej trudny do przewidzenia. Takich przemian nie było na nim od kilkudziesięciu lat.
Emil Dembiński, Prezes Volvo Car Poland: Zeszłoroczny wynik (spadek o 0,5 proc.) powinno się uznać za duży sukces wobec zastanej, wyjątkowej sytuacji. W tym roku będziemy wyraźnie rosnąć. W Polsce obserwujemy cały czas duży wzrost udziału marek premium. Obecna sytuacja ekonomiczna i wynikająca z niej inflacja motywuje Polaków do wyciągania pieniędzy z lokat i wydawania ich na przykład na droższe samochody.
Polski oddział Volvo bardzo szybko zareagował na nową rzeczywistość związaną z pandemią. Nie zatrzymaliśmy działalności naszych dealerów, przez cały czas pozostały one otwarte na potrzeby klientów. Nawet jeśli kontakt z odbiorcami nie mógł być osobisty, to egzamin zdały inne formy komunikacji, zarówno przez telefon, jak i przez internet. W naszych działaniach nie było niepewności. Nieustannie działaliśmy i to rynkowo przyniosło dobre efekty.
M.Ż.: O sprzedaży samochodów przez internet mówi się już od dłuższego czasu, ale mam wrażenie, że w przypadku marek premium ten trend jest jednak wolniejszy. W końcu odebranie nowego auta wyższej klasy jest wydarzeniem, które chce się celebrować. Ale Volvo z kolei konsekwentnie chce zwiększać znaczenie internetu w swojej sprzedaży. Czy pandemia zmieniła coś w tym zakresie?
E.D.: W Polsce dopiero rozpoczynamy sprzedaż online, choć będziemy znacznie mocniej szli w tym kierunku. Ta sprzedaż jednak jeszcze bardzo długo nie będzie kompletnie online. Zakup samochodu premium opiera się na osobistych relacjach i doświadczeniach. To w końcu druga największa decyzja zakupowa po własnym lokum, więc odbiór samochodu chcemy celebrować. Tego prawa nikt nie będzie chciał klientom odbierać.
Ale jeśli są inni, którym wystarczy przeprowadzenie całego procesu przez smartfon? To ich wybór. Podobnie jak w wielu innych aspektach naszego życia, tak i tutaj pojawi się po prostu szerszy niż dotychczas wybór. Naszą rolą jest wspieranie klienta i zaspokojenie jego potrzeb, jakkolwiek by się one nie zmieniały. Tam gdzie są klienci, tam i my też będziemy.
M.Ż.: A czy w Polsce są klienci na elektromobilność? Pytam w obliczu bardzo odważnych, radykalnych decyzji Volvo co do przyszłości napędów. Szwedzi otwarcie mówią o rychłym końcu opcji spalinowych i już teraz skupiają się na wprowadzaniu do oferty modeli elektrycznych i plug-in. Tymczasem są to warianty dużo droższe i obarczone również innymi wyzwaniami niż te oferowane do tej pory.
E.D.: Samochody elektryczne dopiero zaczynają swoją drogę na polskim rynku. Ich ceny będą na przestrzeni następnych lat systematycznie spadały. W XC40 już od jesieni wprowadzamy wariant P6, którego cena będzie wynosiła poniżej 200 tys. zł. To oczywiście nadal duża suma sama w sobie, ale tendencja spadkowa cen jest wyraźna. Za dwa lata do polskiej oferty dołączy mniejszy model elektryczny, który cenowo będzie pozycjonowany w okolicach benzynowego XC40.
Popularność aut elektrycznych na tę chwilę w Polsce bardziej hamuje ograniczona infrastruktura czy brak konkretnego wsparcia ze strony rządu dla tego typu napędu. Wyniki sprzedaży w krajach zachodnich, jak Norwegia, Holandia czy teraz już nawet Niemcy, pokazują, że działania państwowe w tym zakresie przynoszą błyskawiczne, pozytywne skutki. Wierzymy, że w Polsce w ciągu najbliższych lat sytuacja w tym zakresie będzie się zmieniać. Mamy bardzo ambitne plany co do sprzedaży aut elektrycznych w naszym kraju. Będziemy ich sprzedawać dużo.
M.Ż.: Tutaj widzę pewną analogię do sytuacji z wycofywaniem diesli. Gdy Volvo zapowiedziało ograniczanie wariantów wysokoprężnych w swojej gamie, wielu wieszczyło koniec tej marki. Tymczasem wyniki wcale nie spadły.
E.D.: Wyniki pokazują, że klienci zostali z nami. Rzeczywiście Volvo mocno stało dieslami. Ich udział w naszym kraju na przestrzeni zaledwie kilku lat spadł z 70 proc. do 40 proc. obecnie i przez cały czas spada. Zwiększa się jednak zainteresowanie innymi wariantami napędowymi, w tym plug-inami.
M.Ż.: Volvo w ostatnim czasie ma za sobą więcej takich kontrowersyjnych decyzji, które już miały ściągnąć jej wyniki sprzedażowe na dno. Kolejną z nich było szeroko omawiane ograniczenie prędkości w nowych modelach do 180 km/h. Internetowi komentatorzy nie zostawili na tej decyzji suchej nitki, ale co o tym pomyśle sądzą sami klienci?
E.D.: Dopuszczaliśmy taką ewentualność, ale nie zaobserwowaliśmy zmian w wynikach sprzedaży z tego tytułu. Również w naszych rozmowach z klientami nie spotkaliśmy się z krytyką tej decyzji. Szczerze mówiąc, największą niewiadomą był wpływ tej decyzji na popularność Volvo na rynku niemieckim. Tam w końcu nadal wiele autostrad ma zniesione ograniczenia prędkości i kierowcy lubią wykorzystać na nich maksymalną prędkość swojego auta. Ale nawet tam Volvo przez cały czas tylko bije rekordy sprzedaży i Niemcy pozostają trzecim największym odbiorcą tej marki w Europie po Szwecji i Wielkiej Brytanii.
M.Ż.: W jednym ze swoich ostatnich felietonów zwróciłem uwagę na pewien obserwowany przeze mnie trend na rynku premium. Według mnie polaryzuje się on i rozjeżdża w dwie strony: jeszcze bardziej luksusowych, droższych i większych aut oraz tańszych i mniejszych. To dzieje się też w Volvo. Przykładem pierwszego może być XC90 Excellence za 530 tys. zł, przykładem drugiego promocyjne warunki na XC40 za 121 500 zł. Czy te trendy będą się pogłębiały i Volvo będzie się rozwijało z jednej strony w kierunku mniejszych i tańszych modeli, a z drugiej – droższych i większych?
E.D.: Volvo miało już tańsze i mniejsze modele w swojej ofercie. Do niedawna oferowaliśmy V40, którego cena wynosiła około 100 tys. zł. Nie przewiduję jednak, żebyśmy wrócili do tego progu cenowego. Dużą zmianę będzie stanowił za to fakt, że modele elektryczne zaczną się zbliżać cenami do obecnie oferowanych modeli benzynowych. De facto auta elektryczne nie są w końcu skomplikowane od strony mechanicznej. Głównym czynnikiem kształtującym ich ceny są koszty wytworzenia akumulatorów, a gdy te będą spadać, tak też będą spadać ceny aut elektrycznych.
Zdecydowanie jest natomiast miejsce na rozwijanie oferty Volvo ku wyższym pułapom cenowym. Pierwszym dowodem na to będzie nowe XC90, które potwierdzi naszą silną pozycję w klasie wyższej i elektrycznej, bo nowa generacja tego modelu będzie wyposażona właśnie w napęd elektryczny.