Nowa propozycja Unii Europejskiej: limitery prędkości. Nie pojedziemy szybciej niż pozwala ograniczenie

Jak zwiększyć bezpieczeństwo na drogach? To proste – zmniejszyć prędkość. Od lat trąbią o tym policjanci, którzy dość chętnie wskazują niedostosowanie prędkości jako powód wypadku. Komisarze europejscy wpadli na genialny pomysł – znany w Japonii od dawna.

Ograniczniki lub systemy ostrzegające o przekroczeniu prędkości to nie wszystko. Unia ma znacznie gorsze pomysły.
Ograniczniki lub systemy ostrzegające o przekroczeniu prędkości to nie wszystko. Unia ma znacznie gorsze pomysły.
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

05.07.2018 | aktual.: 01.10.2022 17:20

Zgodnie z przyjętą w 2001 roku strategią zmniejszającą co dekadę liczbę ofiar wypadków drogowych o 50 proc., rok 2049 miał się stać ostatnim, w którym na drodze zginie człowiek. Niestety realizacja tego planu nie wygląda najlepiej. Wiadomo już, że na lata 2010-2020 na pewno nie zostanie zrealizowany.

Jednak eksperci do spraw bezpieczeństwa patrzą już na okres 2020-2030 i podsuwają kilka pomysłów.

Jednym z tych, które wydają się być kontrowersyjne, a jednocześnie mają działać skutecznie, jest limitowanie prędkości w samochodach.

Z dokumentu o tytule "Preparatory Work for EU Safety Strategy" wynika, że samo zainstalowanie sygnalizatora ostrzegającego o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości, może zmniejszyć liczbę ofiar śmiertelnych na drogach o 5 proc. Natomiast urządzenie, pozwalające kierowcy ustalić górny limit prędkości może zmniejszyć liczbę ofiar o 21 proc. Gdyby jednak zamontować limiter, którego kierowca nie mógłby przestawić, redukcja śmiertelności wyniosłaby blisko 50 proc.

Jednak eksperci ds. bezpieczeństwa nie odkryli niczego nowego. Z dwóch powodów. Ograniczniki, którymi można samemu wyznaczyć maksymalną prędkość, producenci aut stosują od dawna. W większości modeli jest to wyposażenie standardowe lub występujące jako funkcja tempomatu. Zwykle ta opcja nazywa się "tempomat z ogranicznikiem prędkości".

Więcej, od kilku lat pojawiają się w nowych modelach tzw. inteligentne ograniczniki prędkości, które same dostosowują limit do obowiązujących przepisów. Takie rozwiązanie połączone z adaptacyjnym tempomatem pozwala zapomnieć o limitach prędkości i zawsze jechać zgodnie z przepisami.

Jednak unijni komisarze mogą wpaść również na pomysł nałożenia na producentów aut obowiązku montowania systemu, który ograniczał by prędkość w zależności od przepisów w danym kraju. Na przykład, każde sprzedawane w Polsce auto miałoby ogranicznik do 140 km/h. To również żadna nowość, bo już od niepamiętnych czasów w Japonii obowiązuje prawo montowania elektronicznych ograniczników prędkości do 180 km/h.

Innym, moim zdaniem o wiele bardziej kontrowersyjnym pomysłem, który już trafił na tapet, jest montaż w samochodach rejestratorów zachowania kierowcy. Teoretycznie miałoby to na celu ustalenie przyczyn wypadków – w praktyce to pełna inwigilacja kierowcy. Nie od dziś bowiem wiadomo, że zwiększanie bezpieczeństwa zawsze oznacza równoczesną rezygnację z kolejnych aspektów wolności.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)