Nie uwierzysz, ile kosztuje ten maluch. Sam byłem w szoku

Jakiś czas temu spotkałem na ulicy Toyotę iQ i sprawdziłem, ile kosztuje — ok. 15 tys. zł. Po chwili przypomniałem sobie o Astonie Martinie Cygnecie, który był Toyotą iQ w wydaniu premium. Sprawdziłem cenę — i myślałem, że popsuł mi się komputer.

Aston Martin Cygnet. W okresie produkcji był absurdalnie drogi i do dziś to się nie zmieniło
Aston Martin Cygnet. W okresie produkcji był absurdalnie drogi i do dziś to się nie zmieniło
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/Aston Martin
Marcin Łobodziński

23.02.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:13

Tak sobie pomyślałem — wtedy na ulicy — że w sumie Toyota iQ to całkiem fajne autko. Lubię takie maluchy, lubię też smarta, ale co toyota to toyota, przynajmniej się nie psuje. I jeszcze ciekawiej byłoby ją mieć z rewelacyjnym dieslem 1.4 D-4D, który paliłby, powiedzmy, 3 l/100 km. Zerknąłem na Otomoto — cena ok. 15-16 tys. zł za dwuoosobowe autko tylko do miasta. Sporo.

Przypomniałem sobie wtedy, że przecież Aston Martin też robił taką toyotę o nazwie Cygnet, tylko ze zmienioną karoserią i wnętrzem. Ale ogólnie, technicznie to ten sam samochód. Nie byłoby więc raczej problemu go serwisować. Poza tym jest pewnie jedynym sprawnym astonem martinem, na jakiego mnie stać. No i za takie auto zapłacić 15 tys. zł to już niedużo — wszak to aston martin jest, a nie toyota!

Poszukiwania zacząłem od serwisu Otomoto.pl, ale tam cygnetów jest okrągłe zero. Podobnie jak wielu innych modeli tej zacnej marki. Więc przeniosłem się na niemiecki odpowiednik — Mobile.de. Znalazłem pięć sztuk na sprzedaż, ale kiedy spojrzałem na ceny, to odświeżyłem stronę, a potem zastanawiałem się: "Co z tym komputerem?".

Ceny używanych Cygnetów są absurdalne bardziej, niż ceny nowej, dobrze wyposażonej Fabii.
Ceny używanych Cygnetów są absurdalne bardziej, niż ceny nowej, dobrze wyposażonej Fabii.© fot. mobile.de

Ceny podane w euro jeszcze nie robią takiego wrażenia od razu, kiedy się je zobaczy, ale w złotówkach... startują od ponad 160 tys. zł. Tak, sto sześćdziesiąt tysięcy złotych, nie szesnaście. I nie jest to auto z jakąś niebywałą historią. Najdroższa sztuka kosztuje ponad 200 tys. zł! Za samochód, który technicznie jest małą prostą toyotą i większość klientów pewnie dostała go za symbolicznego funta do droższego modelu Astona Martina.

Auto cieszyło się w swoim czasie tak "wielkim" zainteresowaniem, że "kupiło" go ok. 300 klientów. W końcu to aston martin z 98-konnym silnikiem, przyspieszający do setki w 12 sekund — kto by nie chciał? Nowy kosztował około 38 tys. euro. Dziś kosztuje tyle samo lub więcej. Więc jeśli tak jak ja lubicie dziwne auta i choć przez chwilę pomyśleliście, że może fajnie byłoby kupić takiego cygneta, to przykro mi, że was rozczarowałem.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)