Nawigacje to przeszłość, bo jest darmowy Google Maps? Bzdura!

Podczas pierwszych jazd testowych Skodą Fabią w 2014 roku pojawiła się prawdziwa sensacja – jeśli chcesz używać nawigacji, musisz podłączyć swój telefon. Niektórzy twierdzili, że to początek końca fabrycznych nawigacji samochodowych. Ja myślę, że jest wprost przeciwnie.

Początkowo w autach luksusowych, obecnie w Skodach i Seatach można mieć taki widok nawigacji.
Początkowo w autach luksusowych, obecnie w Skodach i Seatach można mieć taki widok nawigacji.
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

21.06.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:38

Bezpłatna nawigacja Google Maps wydaje się być obecnie najlepszym i najtańszym rozwiązaniem, gdy ktoś chce mieć nawigację w samochodzie. Faktem jest, że najprostsze fabryczne nawigacje to wydatek rzędu 2000-3000 zł. Na przykład w Skodzie Fabii system taki kosztuje od 1800 zł. Tak, w Skodzie Fabii, w której miało tego nie być.

Czeski producent szybko zrezygnował z drogi, która wydawała się dość kontrowersyjna. Choć początkowo planowano, że nawigacja w tym popularnym aucie będzie realizowana przy pomocy smartfona, to jednak szybko zmieniono zdanie i w ofercie jest dziś nowoczesny system z połączeniem online.

Skoda chwaliła się systemem Mirror Link i nawet takimi atrakcjami jak pogoda na żywo. Mimo to nie zrezygnowała z nawigacji.
Skoda chwaliła się systemem Mirror Link i nawet takimi atrakcjami jak pogoda na żywo. Mimo to nie zrezygnowała z nawigacji.© fot. mat. prasowe

Tymczasem, kilka lat później Mitsubishi zdecydowało się na podobny ruch jak skoda pięć lat temu. W modelu Eclipse Cross nie oferuje nawigacji, nawet w opcji. W przeciwieństwie do tańszego modelu ASX, który ją ma. Gdy pytam kolegów z branży co złego jest ich zdaniem w Eclipse Cross, najczęściej pada zarzut o brak nawigacji.

Nawigacja z telefonu to nie żadna przyszłość

Prawda jest taka, że trudno dziś sobie wyobrazić auto segmentu premium bez nawigacji. W tańszych autach oczekuje się jej chociaż w opcji, a choć wielu kierowców używa Google Maps, to na hasło "nie ma nawigacji nawet w opcji" od razu się wzdrygają.

System multimedialny w Mitsubishi Eclipse Cross to jeden z niewielu na rynku bez opcji nawigacji. Można mieć ją tylko z podłączonego smartfona.
System multimedialny w Mitsubishi Eclipse Cross to jeden z niewielu na rynku bez opcji nawigacji. Można mieć ją tylko z podłączonego smartfona.© fot. Marcin Łobodziński

Sam używam Google Maps i to bardzo często, ale umówmy się, że jest to rozwiązanie zastępcze. Czasami niewygodne niestety. Pomimo możliwości przeniesienia mapy z telefonu na ekran samochodu (Android Auto lub Apple Car Play), to i tak nie zastąpi fabrycznej nawigacji.

Używanie Google Maps ma sporo wad. Telefon musi pobierać dane komórkowe, by być z ruchem drogowym na bieżąco. A to wiąże się z jego intensywną pracą. Jeśli smartfon jest dodatkowo podłączony przewodem, to w upalne dni się grzeje. Nie tak dawno miałem taką sytuację, że po prostu się wyłączył w wyniku przegrzania. Wynikało to po części z faktu, że był zainstalowany na uchwycie na przedniej szybie, a tam było bardzo gorąco.

Zamontowany na szybie smartfon z włączonym Google Maps w gorący i słoneczny dzień może się przegrzać.
Zamontowany na szybie smartfon z włączonym Google Maps w gorący i słoneczny dzień może się przegrzać.© fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER/East News

Inne ograniczenia to m.in. zasięg. Jadąc na Mazury kilkukrotnie zauważyłem, że Google Maps się zgubiło z powodu braku zasięgu. Co więcej, sama aplikacja, choć przez wielu jest uważana za niemal doskonałą, coraz częściej szwankuje. Pomijając zgubienie kierunku, nierzadko prowadzi pod prąd lub skrótami, które okazują się kiepskim rozwiązaniem.

Dla mnie korzystanie z mapy Google ma jeszcze inną wadę. Jadąc autem niemal zawsze włączam Youtube, by posłuchać wiadomości, trochę publicystyki, komentarzy itp. Niestety w "trybie Youtube" Google Maps pracuje już jedynie w trybie komunikatów głosowych – nie można oglądać mapy. Wolałbym na odwrót. To samo jest niestety po podłączeniu smartfona do samochodu przez Apple Car Play.

Nie takie złe te nawigacje

Był krótki okres, kiedy faktycznie Google Maps okazywało się lepsze od fabrycznych nawigacji samochodowych, ale myślę, że ich producenci też to zauważyli i bardzo rozwinęli swoje urządzenia. Dziś nawigacja w samochodzie ma się dobrze, lepiej niż kiedykolwiek.

Jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza nawigacja z jaką miałem do czynienia  - fabryczny system TomToma dostarczany do Mitsubishi ASX.
Jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza nawigacja z jaką miałem do czynienia - fabryczny system TomToma dostarczany do Mitsubishi ASX.© fot. Marcin Łobodziński

Już w autach niekoniecznie z segmentu premium można uruchomić widok mapy na tablicy wskaźników - i to bardzo ładny. Co więcej, komunikaty z nawigacji pojawiają się na przedniej szybie za pośrednictwem head-up display. To co zrobił Mercedes ze swoim MBUX to jeszcze inna historia. Tak dobrego i zaawansowanego systemu nawigacyjnego nie spotkałem jeszcze w innym samochodzie.

Zobacz jak działa nawigacja MBUX w Mercedesie GLE:

Współczesne nawigacje samochodowe i to wcale nie takie drogie, posługują się danymi online o ruchu drogowym. Niby Google Maps również, ale wcale nie jest takie dobre pod tym względem. Biorąc pod uwagę liczbę użytkowników, wydaje się kiepskie. Wiele testów pokazało, że Google przegrywa nawet z płatnymi aplikacjami na smartfon.

Przyszłość - nawigacja posłuży już nie tylko… nawigacji

Systemy nawigacyjne rozwijają się nie tylko w kierunku samego nawigowania, ale także coraz częściej stanowią integralną część systemu wsparcia kierowcy. Choćby dane o ograniczeniach prędkości pochodzą wcale nie zawsze z tego, co odczyta kamera za przednią szybą, ale właśnie z informacji zawartych z nawigacji.

Oparty na danych z nawigacji serwis pogodowy w BMW. Owszem, można to mieć również w smartfonie, ale tak jest bardziej elegancko i... jest się czym pochwalić.
Oparty na danych z nawigacji serwis pogodowy w BMW. Owszem, można to mieć również w smartfonie, ale tak jest bardziej elegancko i... jest się czym pochwalić.© fot. Marcin Łobodziński

Podążając dalej tą drogą, dlaczego nie wykorzystać danych o ukształtowaniu terenu? Do czego? Choćby do poprawienia funkcjonowania adaptacyjnego tempomatu, który działa już nie tylko w oparciu o odstęp do poprzedzającego samochodu, ale również dopasowuje prędkość do zakrętów.

Jako przykład można podać system MBUX Mercedesa. Gdy dojeżdżasz do skrzyżowania na którym należy skręcić, nie musisz nawet dotykać pedału hamulca. Auto bowiem samo dostosuje prędkość do sytuacji drogowej. Skąd wie, że trzeba zwolnić? Z danych z nawigacji.

Ciekawy przykład wykorzystania mapy z nawigacji - pokazany jest na niej zasięg auta elektrycznego.
Ciekawy przykład wykorzystania mapy z nawigacji - pokazany jest na niej zasięg auta elektrycznego.© fot. Marcin Łobodziński

Zupełnie inna sprawa to wykorzystanie danych nawigacyjnych do… oszczędności. Dziś auta coraz częściej wyposaża się w systemy mikrohybrydowe i hybrydowe. Informacje o tym, czy za kilkaset metrów jest skrzyżowanie czy wzniesienie, będą kluczowe dla wyboru źródła napędu (elektryczny czy spalinowy). Również do tego, czy system może wyłączyć na chwilę silnik i pojechać na luzie czy lepiej hamować silnikiem.

Fabryczne samochodowe systemy nawigacyjne nie są i nie będą wyparte przez żadne aplikacje na smartfony. Więcej, uważam, że wciąż będą się rozwijały i stawały coraz lepsze. Niebawem stworzą integralny system wsparcia kierowcy w oparciu o mapy, a przecież do jazdy autonomicznej, zapowiadanej na najbliższe lata, staną się niezbędne. Gdyby więc ktoś chciał dziś rzucić tezę, że nawigacje samochodowe to przeszłość, ja odpowiem: to raczej przyszłość.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (60)