Nawigacja TomTom GO 1000 [test autokult.pl]

Otrzymałem do testów nawigację znanej firmy TomTom – model GO 1000. Nasza przyjaźń trwała trzy tygodnie, przebyliśmy razem ponad 2 tysiące kilometrów polskich dróg. Zapraszam na test.

TomTom Go 1000 (fot. TomTom)
TomTom Go 1000 (fot. TomTom)
Marcin Łobodziński

21.03.2011 | aktual.: 07.10.2022 17:30

Otrzymałem do testów nawigację znanej firmy TomTom – model GO 1000. Nasza przyjaźń trwała trzy tygodnie, przebyliśmy razem ponad 2 tysiące kilometrów polskich dróg. Zapraszam na test.

TomTom N.V. jest wiodącym na świecie dostawcą rozwiązań lokalizacyjnych i nawigacyjnych. Z produktów firmy TomTom, takich jak: urządzenia nawigacyjne, aplikacje nawigacyjne, nawigacje wbudowane, rozwiązania dla flot samochodowych, korzysta dziennie ponad 40 milionów ludzi.

Sprzęt

Po otworzeniu pudełka od razu przykuwa uwagę ponadprzeciętna jakość wykonania urządzenia. Po prostu widać klasę sprzętu. Materiały użyte do wykonania obudowy to wysokiej jakości tworzywa sztuczne i ładnie obrobiony metal. Urządzenie wygląda na solidne i wysokiej jakości. Nic dziwnego, skoro sugerowana cena detaliczna to 999 zł – wysoka jak na tego typu sprzęt. Co - poza ładnym wykonaniem - oferuje holenderski producent?

Jakość wykonania na najwyższym poziomie
Jakość wykonania na najwyższym poziomie

Menu jest dość mocno rozbudowane, ale ułożone sensownie i intuicyjnie. Jeśli często korzystamy z nawigacji któregokolwiek producenta, powinniśmy sobie poradzić z niemal wszystkimi funkcjami TomToma. Jeśli to nasze pierwsze tego typu urządzenie, to dużą wadą może być brak tradycyjnej instrukcji obsługi w formie książeczki.

Instrukcja jest w menu, ale chyba dobrze wiemy, jak bezużyteczne i często irytujące jest to rozwiązanie. Tym bardziej, że TomTom ma instrukcję jedynie w zakresie dostępnych komend głosowych. Taka, której byśmy się spodziewali, wyświetla się samoczynnie, głównie wtedy, gdy po raz pierwszy korzystamy z nowej funkcji. Instrukcje pojawiają się też okazyjnie, szkoda tylko, że nie wtedy, gdy byśmy tego chcieli.

Obsługa

Obraz

Dużym plusem jest mocowanie nawigacji na uchwycie. System Easy Click z łatwością łapie nawigację. Nie bez powodu piszę „łapie”, bo na dobrą sprawę, wystarczy zbliżyć urządzenie do uchwytu, a ten instaluje nawigację w odpowiednim miejscu dzięki magnesowi. Może się wydawać, że nawigacja spadnie, ale wierzcie mi: to chyba niemożliwe. Samo odczepienie nie jest takie łatwe i wymaga odpowiedniej techniki. Mocowanie uchwytu jest pewne na 100%. Ani razu mi się nie odkleił.

Na uchwycie znajduje się magnes (prostokąt nad napisem) i dwa zęby pewnie trzymające nawigację
Na uchwycie znajduje się magnes (prostokąt nad napisem) i dwa zęby pewnie trzymające nawigację

Podobnie działa wtyczka kabla zasilającego, który jest nie tylko standardową ładowarką. Zawiera odbiornik RDS-TMC, który przekazuje kierowcy informacje na temat drogi.

Wokół gniazda widoczny magnes ułatwiający wpięcie kabla
Wokół gniazda widoczny magnes ułatwiający wpięcie kabla

Wysokiej jakości szkło użyte do budowy sporego ekranu, według producenta, jest bardzo czułe na dotyk. Faktycznie tak jest. Zaleta? Jeśli ktoś jeździ po równych szosach lub za każdym razem zatrzymuje się, by cokolwiek zrobić w nawigacji, to tak. Podczas zwykłego użytkowania czułość sprawia problemy.

Funkcja zmiany skali mapy za pomocą dotykowego suwaka na ekranie jest chyba jedną z największych wad urządzenia. Dotyczy to jedynie obserwacji mapy lub planowania trasy. Może producent testował to rozwiązanie w laboratorium, przy użyciu delikatnych kobiecych paluszków, ale w rzeczywistości to rozwiązanie potrafi doprowadzić do szału.

Przesuwając lupę (po prawej) w górę i w dół zmieniamy skalę
Przesuwając lupę (po prawej) w górę i w dół zmieniamy skalę

Powiększając fragment mapy, zbyt często uzyskiwałem za małą skalę. "Trafiał się" fragment , który nie miał nic wspólnego z trasą, a po zwiększeniu skali mogłem zobaczyć sobie całą Europę. Oczywiście nie zawsze (największy problem jest w czasie jazdy), ale jednak występuje ta niedogodność - i to nie tylko moja opinia. Myślę, że dotykowe guziczki +, -, tak jak to jest w trybie nawigacji, byłyby znacznie lepsze.

Model GO 1000 umożliwia wprowadzanie adresów i sterowanie funkcjami za pomocą komend głosowych - to rozwiązanie dla tych, którzy nie lubią obsługiwać urządzenia ręcznie. Jednak nie dajcie się zwieść. Nie można wprowadzić adresu bez odrywania rąk od kierownicy. Każdą komendę, którą nota bene TomTom odczytuje doskonale, trzeba potwierdzić na ekranie. Tak czy inaczej, rozwiązanie to bardzo mi się podoba i uważam je za zaletę. Gorzej jest ze sterowaniem głosowym innymi funkcjami. Szczerze mówiąc, do końca testu nie wiedziałem, jak to robić, ale z menu wynika, że w jakiś sposób można.

Jazda

Można natomiast korygować mapę ręcznie. O ile jednak zmiana zwykłego skrzyżowania na rondo nie stanowi problemu, to wprowadzenie nowej drogi to według mnie prawdziwe wyzwanie. Próbując zmienić status drogi z nieutwardzonej na utwardzoną, używając wspomnianego sposobu zmiany skali mapy, poddałem się po niespełna godzinie walki. Nie wyobrażam sobie, żebym kiedykolwiek odważył się wprowadzić nową drogę. Nie wydaje mi się też, żeby znalazł się ktoś, kto zrobi to w trakcie jazdy albo specjalnie się w tym celu zatrzyma.

Obraz

Sama nawigacja działa poprawnie. Przed każdym startem pyta kierowcę, czy chce jechać drogami płatnymi. Można tę funkcję wyłączyć. Pyta też o to, czy chcemy jechać najszybszą, najkrótszą czy ekologiczną trasą. To też można wyłączyć. W rezultacie gdy wyżej wymienione opcje nie są wyłączone, trzeba naprawdę się naklikać, zanim ruszy się z miejsca. Chyba trochę przesadzono z „wybierz”, „akceptuj” i „OK.”

Obraz

Po wybraniu trasy nawigacja oblicza ją, podając liczbę przeanalizowanych dróg. Ekran jest widoczny i przejrzysty w każdej sytuacji. Symbol pojazdu zazwyczaj nadąża za tym, co dzieje się w rzeczywistości. Czasem jednak na skrzyżowaniach gdy jedzie się już prosto, samochodzik na mapie jeszcze skręca, ale tragedii nie ma. Głos kobiecy jest miły i przyjemny, jakby jechało się z wiecznie uśmiechniętą dwudziestolatką. Męskiego nie potrafię ocenić w ten sposób.

Przetestowałem różnicę pomiędzy najszybszym trybem trasy a moją własną trasą, używając dwóch adresów w Warszawie. Fakt, TomTom poprowadził mnie trasą wcześniej mi nie znaną i pewnie szybszą, gdyby nie zbyt duża liczba skrzyżowań, które musiałem przejechać. Gdy jadę "jak zawsze", skręcam 2 razy. Jadąc "najszybszą trasą", musiałem wykonać 5 skrętów. Gdybym na każdym skrzyżowaniu trafił na czerwone światło, nie byłoby najszybciej.

Zobacz ile mam dróg...
Zobacz ile mam dróg...

Bardzo spodobała mi się funkcja ostrzegania przed fotoradarami. Z ustawionym przez użytkownika wyprzedzeniem czasowym TomTom ostrzega o zbliżaniu się do fotoradaru, podając jednocześnie informację o tym, jaka jest dopuszczalna dla fotoradaru (!) prędkość. W trasie działa doskonale, nie zdarzyło się, żeby nie zauważył jakiegokolwiek fotoradaru. Szkoda tylko, że nie można zwiększyć głośności tego ostrzeżenia. Jeśli słucha się muzyki, nie zawsze je słychać.

Jak napisałem, GO 1000 podaje dopuszczalną prędkość dla fotoradaru w momencie ostrzegania przed nim. Informacja o dopuszczalnej prędkości na trasie działa jakby zupełnie niezależnie. Na ekranie pojawiają się więc: prędkość jazdy, dopuszczalna prędkość na drodze (nie zawsze prawidłowa) oraz dopuszczalna dla radaru. Wygląda to dość dziwnie, gdy dostaje się informację o radarze, który „ma dopuszczalną prędkość” 70 km/h, a patrząc na dopuszczalną prędkość na drodze, widzi się 50 km/h. Mały zamęt w głowie... Jednak prędkość dotycząca radaru zawsze była prawidłowa.

Są również ostrzeżenia przed różnymi miejscami i punktami na trasie. Ja spośród wielu wybrałem sobie ostrzeganie przed niestrzeżonymi przejazdami kolejowymi i miejscach, w których znajdują się szkoły. O ile szkoły nawigacja widzi dość dobrze (jakieś 70% mijanych budynków), o tyle nie dostałem ani jednego ostrzeżenia przed przejazdem kolejowym, a pokonywałem wiele strzeżonych i niestrzeżonych.

dopuszczalna prędkość 90 km/h a fotoradar do 50 km/h
dopuszczalna prędkość 90 km/h a fotoradar do 50 km/h

Bardzo brakowało mi ikony stanu naładowania baterii. Ta pojawia się tylko w momencie niemal całkowitego rozładowania. Do tego jest tak malutka, że trudno zwrócić na nią uwagę. Gdy ma się jedno gniazdo zasilania, czasem chce się rozplanować podłączenie pomiędzy nawigacją a innymi urządzeniami.

Jeśli zmieni się zdanie co do trasy, radzę się zatrzymać. Nie mówię tu o funkcji obliczania nowej trasy. Ta działa poprawnie, choć powoli. Dwudziestolatka mogłaby się chociaż odezwać, np. „zmieniam trasę”, zamiast milczeć, udając obrażoną. Co do zatrzymania się, raczej chodzi mi o sytuację, gdy chce się dodać jakiś punkt pośredni lub, co gorsza, zmienić go. Moim zdaniem wymaga to zbyt wielu czynności. Nie wiem, jak dodać punkt pośredni lub nowy cel, wybierając go bezpośrednio z mapy. Pewnie jest to możliwe, ale - moim zdaniem - jeśli coś wymaga zbyt wiele myślenia, to funkcja jest nieergonomiczna.

Obraz

Jeszcze gorzej jest, gdy chce się usunąć punkt pośredni z trasy. Może brak mi cierpliwości, ale po wielu próbach zdecydowanie polecam wyczyścić trasę i zaplanować ją od nowa. Co gorsza, w przypadku punktu pośredniego można zapomnieć o liczbie mnogiej. W dużo starszym urządzeniu, z którego korzystam prywatnie, takich punktów można dodać nieskończenie wiele.

Niestety urządzenie słabo adaptuje się do nowych warunków. Polecam je osobom, które sztywno trzymają się wytyczonej trasy. Jeśli często zmienia się trasę, radzę kupić sobie prostsze urządzenie. Podam przykład.

Jadąc z Sochaczewa w stronę Warszawy, dowiedziałem się o ogromnym korku w okolicach Ożarowa Mazowieckiego spowodowanym wypadkiem. Podczas jazdy trudno było podjąć decyzję - na radio CB pojawiały się różne informacje. W końcu postanowiłem ominąć korek, jadąc przez Pruszków. Wymyśliłem, żeby skręcić w Błoniach. Nie znam okolicy i liczyłem na to, że TomTom mi pomoże. Niestety, poza tym, że Pruszków stał się punktem pośrednim, trasa się nie zmieniła. Spróbowałem jeszcze raz, a że wiąże się to z dużą liczbą kliknięć, stwierdziłem, że warto się zatrzymać.

Po 15 minutach „walki” - na różne sposoby próbowałem ominąć odcinek trasy - wyciągnąłem ze schowka swoją staruszkę. Prawda jest taka, że jeśli chce się coś zrobić natychmiast, TomTom okazuje się zbyt skomplikowany. Nie twierdzę, że nie można się przyzwyczaić, ale po prostu trwa to zbyt długo. Podobnie jak krytykowany system iDrive z BMW - pewnie jest to dobre urządzenie, ale czasem chce się po prostu zmienić stację radiową jednym kliknięciem, a nie przekopując się przez całe menu.

Niesamowicie przydatna jest możliwość połączania nawigacji z telefonem przez Bluetooth. Wcześniej nie spotkałem się z tym w nawigacjach i od razu mi się to spodobało. Funkcja działa doskonale. Nie jest to ot takie sobie połączenie zamieniające nawigację w zestaw głośnomówiący. Po odnalezieniu telefonu GO 1000 łączy się z nim natychmiast i przejmuje jego funkcje. W nawigacji znajdują się książka telefoniczną i wykaz ostatnich połączeń. Obsługuje się ją jak każdy telefon. Co więcej, można odbierać SMS-y. Jak na ironię, wyświetla się nawet poziom naładowania baterii telefonu (stan baterii nawigacji nie jest pokazywany).

Nawigacja zamienia się w telefon
Nawigacja zamienia się w telefon

Jako telefon GO 1000 działa świetnie. Rozmowy są czyste; nie miałem problemu z usłyszeniem rozmówcy, rozmówca też nie narzekał na jakość rozmowy. Mimo oddalenia nawigacji od ust o jakieś 40 cm nie musiałem podnosić głosu. W każdej chwili można zadzwonić do dowolnego UM-a (miejsca użytecznego) na mapie, np. w celu zarezerwowania sobie pokoju w hotelu. Wszystkie numery telefonów do UM pobierane są automatycznie.

Miejsc użytecznych jest mnóstwo, nie bardzo spodobało mi się jednak ich znajdowanie w trakcie jazdy. Przydałby się po prostu odrębny przycisk służący do tego zamiast poszukiwań w obszernym menu.

TomTom nie ma wejścia na kartę pamięci. Jest za to 4 GB pamięci wewnętrznej. W jakim celu? Szczerze mówiąc, do tej pory nie rozumiem, po co komuś zdjęcia w nawigacji. Jednak 4 GB to sporo - wątpię, by komuś to nie wystarczyło. Połączenie z komputerem wymaga ściągnięcia oprogramowania, co nie stanowi żadnego problemu. Samo oprogramowanie jest intuicyjne i proste w obsłudze.

Podsumowanie

Czy Go 1000 to dobre urządzenie? To zależy, czego się szuka. Szczegółowe mapy 31 krajów Europy, częściowe pokrycie 7 krajów Europy, dwuletnia darmowa aktualizacja map, wysoka jakość urządzenia i doskonała współpraca z telefonem sprawiają, że TomTom to prawdziwy kompan w podróżach biznesowych. Skomplikowana obsługa i problematyczne planowanie podróży w trakcie jej trwania nie czynią z niego przyjaciela na wakacyjnych wojażach. Cena jest wysoka, moim skromnym zdaniem - bardzo wysoka.

Fakt, płaci się za markę, jakość i ogromne możliwości. Jednak trzeba pamiętać, że to nadal tylko nawigacja i prowadzenie kierowcy po drogach to jej najważniejsza funkcja - funkcja, której być może nie poświęcono zbyt wiele uwagi lub chciano ją ulepszyć na siłę.

W dobie telefonów prześcigających pecety sprzed 5 lat chyba nie potrzebujemy nawigacji, które zastąpią telefon, komputer, odtwarzacz i zrobią masaż. Jest czym się chwalić w reklamach i zbierać plusy w testach prowadzonych przez ludzi, którzy nie jeździli z TomTomem przyklejonym do szyby. Ja spędziłem z nim trzy tygodnie i przejechałem ponad 2000 km.

Były momenty, że doprowadzał mnie do frustracji i tylko świadomość tego, że nie należy do mnie, uchroniła go przed wylotem przez okno. Były jednak momenty, w których myślałem o kupnie, dopóki nie przypomniałem sobie jego ceny. Cena jest wysoka, choć gdyby nieco dopracowano funkcję nawigacji, byłby wart tych pieniędzy.

Dane techniczne TomTom GO 1000

  • []Żywotność baterii: Do 3 godzin niezależnego działania[]Łączność: Zestaw głośnomówiący Bluetooth®[]Pamięć wewnętrzna: 4 GB[]Gniazdo SD: brak[]Rozmiar ekranu: 4,3" (11 cm)[]Typ ekranu: Szeroki ekran 16:9[]Rozdzielczość ekranu: WQVGA (480 x 272 pikseli)[]Wymiary: 127 mm  x 80 mm  x 19 mm Waga: 214 gramów
Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)