Mniej zdjęć z fotoradaru, poważniejsze przekroczenia. Jeździmy coraz szybciej

W ciągu pierwszego miesiąca epidemii SARS-CoV-2 liczba kierowców przyłąpanych przez fotoradary spadła. Niestety, jednocześnie zwiększła się liczba „rekordów prędkości'.

Przez brawurę kierowców mniejszy ruch nie przełożył się na większe bezpieczeństwo.
Przez brawurę kierowców mniejszy ruch nie przełożył się na większe bezpieczeństwo.
Źródło zdjęć: © mat. pras.
Tomasz Budzik

25.04.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:47

Od 14 marca, gdy ogłoszono w Polsce stan zagrożenia epidemicznego, w ciągu miesiąca 514 urządzenia kontrolujące ruch w ramach systemu CANARD zarejestrowały 128,4 tys. naruszeń przepisów. To o 33 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. Liczba zdjęć z zestawów do odcinkowego pomiaru średniej prędkości spadła o 47 proc., a o 29 proc. liczba zarejestrowanych przypadków wjechania na skrzyżowanie przy czerwonym świetle.

Pozornie jest się z czego cieszyć. W rzeczywistości powodów do radości nie ma. Mniejsza liczba wykonanych kierowcom zdjęć wynika ze znacznego zmniejszenia natężenia ruchu. Jednocześnie nastąpił jednak zauważalny wzrost udziału przypadków drastycznego łamania ograniczeń prędkości. Od 14 marca do 14 kwietnia zarejestrowano ponad 125,6 tys. przypadków przekroczenia prędkości. Połowa zarejestrowanych naruszeń dotyczyła przekroczenia prędkości w przedziale od 10 do 20 km/h więcej niż pozwalają przepisy. 33,5 proc. kolejnych naruszeń dotyczyło przekroczenia prędkości w przedziale 21- 30 km/h.

855 kierujących w obszarze zabudowanym przekroczyło dozwoloną prędkość o ponad 50 km/h. Dla porównania, w analogicznym okresie 2019 r. odnotowano 663 przypadki. Niechlubny rekordzista, jadąc przez miejscowość Stołpie, miał na liczniku 160 km/h. Przekroczył prędkość o 110 km/h. Kolejny kierujący, który w pierwszych dniach kwietnia jechał przez miejscowość Łopiennik Górny w województwie lubelskim, przy ograniczeniu prędkości do 50 km/h w terenie zabudowanym pędził z prędkością 153 km/h. O 101 km prędkość przekroczył natomiast kierowca, który przejeżdżając przez mazowiecką miejscowość Krzywanice miał na liczniku 151 km/h. Kierowcy muszą się liczyć nie tylko z grzywną, ale również z zatrzymaniem uprawnień.

GITD apeluje do kierowców o zdjęcie nogi z pedału przyspieszenia. Nic dziwnego, z najnowszych policyjnych danych wynika, że choć liczba wypadków zmniejszyła się względem ubiegłego roku o blisko połowę, to liczba śmiertelnych ofiar zdarzeń drogowych zmalała w znacznie mniejszym stopniu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)