Mówiąc całkowicie, mam na myśli totalną ruinę. Zgniecionego niczym puszka po napoju, a w dodatku utopionego. Nasz bohater to słynny egzemplarz uczestniczący w zdjęciach do filmu najsłynniejszego agenta świata - Jamesa Bonda. Auto skończyło swoje życie we włoskim jeziorze Garda. I to nawet nie podczas kręcenia ujęcia, a w drodze na plan zdjęciowy. Nie stonowi to oczywiście problemu dla pewnego gościa, miłośnika przygód agenta 007, dla którego taki okaz w dalszym ciągu jest bardzo atrakcyjny. Za ten wrak zapłacił 200 tys. funtów! Zaznaczyć warto, że za nowego, nieużywanego i – przede wszystkim – całego DBS’a wyłożyć trzeba "tylko" 134 tys. funtów. Zainteresowanych przestrzegam. Nie ma co rozbijać i topić swojego auta, a poźniej wystawiać go na e-Bay'u...
Ludzie rzeczy kupują...
Ludzie są dość specyficznym gatunkiem. Potrafią kupić wszystko. Absolutnie WSZYSTKO. Od działki na księżycu, po... całkowicie zniszczonego Astona Martina DBS.
Michal Grygier
Źródło artykułu: WP Autokult