Metoda "na walizkę" przejdzie do historii? Złodzieje mogą wkrótce użyć czegoś nowego
23.02.2021 08:08, aktual.: 06.03.2024 22:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Specjaliści z branży IT ostrzegają, że kradzieże "na walizkę" to dopiero początek problemów użytkowników nowych, drogich samochodów, które w ostatnich latach są na celowniku złodziei. Większym zagrożeniem może być kradzież na… smartfona.
Nowoczesne samochody coraz częściej korzystają z rozwiązań telekomunikacyjno-informatycznych, dzięki którym już kluczyk czy karta nie są potrzebne do otwierania czy uruchamiania pojazdu. Można sterować niektórymi funkcjami zdalnie, nawet z ogromnej odległości. To też pole do nadużyć czy nawet przestępstw.
"Nowoczesne aplikacje proponowane przez producentów samochodów pozwalają np. na podgląd stanu pojazdu, zdalne otwieranie czy uruchamianie silnika" - mówi Beniamin Szczepankiewicz, starszy analityk zagrożeń z firmy ESET. - "Im bardziej zaawansowane i nowatorskie rozwiązania, tym większe ryzyko potencjalnych błędów, które mogą wykorzystać hakerzy. To nieustanny wyścig, bo cyberprzestępcy poszukują nowych możliwości ataku. Car hacking jest realnym zagrożeniem, a producenci muszą je brać pod uwagę".
Cyberprzestępcy mogą próbować przejąć kontrolę nad samochodem, a nawet ukraść go. Łącząc samochodowy system audio czy komputer pokładowy z przenośnymi urządzeniami, takimi jak smartfon, smartwatch czy nawigacja GPS, kierowcy potencjalnie otwierają furtkę hakerom. Wyobraźcie sobie, że już teraz trzeba skutecznie chować, chronić kluczyk, by złodzieje nie złapali z niego sygnału. Jeśli łączycie aplikację z samochodem, może być niemożliwa jakakolwiek ochrona bez skutecznego programu zabezpieczającego konto i smartfon.
"Dlatego wiarę w nowe technologie warto uzupełnić ostrożnością i dobrymi praktykami, takimi jak monitorowanie aktualności oprogramowania na urządzeniach, którym umożliwiamy dostęp do komputera pokładowego pojazdu oraz aktualizacja zabezpieczeń oprogramowania naszego pojazdu podczas przeglądów" – przestrzega ekspert ESET.
Kradną młodsze, bo jest łatwiej
W 2020 r. w Polsce skradziono 6,9 tys. samochodów. Najczęściej kradzionym rocznikiem był 2017, następnie 2018, 2016 i 2019. Są to samochody prawie nowe, które są bardziej "otwarte" na włamania bez ingerencji mechanicznych.
– Obecnie główny trend to kradzież metodą "na walizkę". Działa ona w przypadku nowszych pojazdów i często są one potem wywożone za wschodnią granicę, gdzie przestępcy je legalizują – mówi dla Autokult.pl mł insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Zobacz także
Będzie jeszcze łatwiej?
Metoda na walizkę wymaga namierzenia kluczyka, zebrania od niego sygnału, przekazania go w pobliże auta, a następnie normalne otwarcie go oraz uruchomienie. Dlatego też często w ten sposób kradnie się pojazdy w domach jednorodzinnych czy miejscach publicznych, jak restauracje. Trudniej jest na przykład przechwycić sygnał z mieszkania w bloku czy ukraść auto zaparkowane w garażu podziemnym.
Warto podkreślić, że metoda na walizkę, choć jest bardzo skuteczna, ma jeden mankament dla złodziei - to bardzo drogi sprzęt.
W przypadku sterowania aplikacją może być znacznie łatwiej, ponieważ wystarczy włamać się na konto właściciela i będzie można przechwycić samochód nawet wtedy, kiedy znajduje się on daleko od pojazdu. Wyobraźcie sobie, że jedziecie na wakacje, a po powrocie do domu, nawet zabierając ze sobą kluczyki, nie ma już waszego samochodu.