Koenigsegg ma pomysł, jak uratować silniki spalinowe. Pozyska paliwo z... wulkanów

O ile znaczna część producentów samochodów już się pogodziła z myślą, że za dosłownie parę lat na rynku zostaną tylko auta elektryczne, przez cały czas jest kilku śmiałków, którzy chcą uratować silniki spalinowe. Należy do nich również Christian von Koenigsegg. Właśnie zdradził swój plan, jak zamierza tego dokonać.

Koenigsegg Jesko może być napędzany paliwem pozyskiwanym z wulkanów
Koenigsegg Jesko może być napędzany paliwem pozyskiwanym z wulkanów
Źródło zdjęć: © fot. Koenigsegg
Mateusz Żuchowski

15.06.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:10

Elektromobilność wywołuje wiele emocji. Ma swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników we wszystkich zakątkach rynku samochodowego, w tym również w klasie najszybszych aut sportowych. Mamy Elona Muska czy Mate Rimaca, którzy przekonują, że błyskawicznie reagujący i dysponujący ogromną mocą napęd elektryczny to najlepsze, co może spotkać superauta.

Nie wszyscy jednak się z nimi zgadzają. Przeciwnicy tego rozwiązania wskazują, że napęd elektryczny wiąże się z koniecznością zainstalowania dużych i ważących kilkaset kilogramów akumulatorów. To z kolei wpływa na właściwości dynamiczne samochodu podczas jazdy w zakrętach czy podczas hamowania. Również zasięg takich aut przy intensywnym wykorzystaniu na przykład na torze kurczy się do problematycznie małych wartości.

Wielu producentów przyznaje również, że nie bez znaczenia pozostaje aspekt emocjonalny, który jest szczególnie ważny w segmencie supersamochodów. A jednak ludzkość nie wynalazła jeszcze silnika, który potrafiłby wywołać więcej emocji niż duże, solidnie brzmiące V8 lub wysokoobrotowe V12. Przez cały czas nie można też odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, z jakim rzeczywiście obciążeniem dla środowiska wiąże się zbudowanie i utylizacja metali, z których składają się akumulatory.

Vulcanol może być paliwem przyszłości. Oszczędza środowisko… i ma świetną genezę powstania

Jak więc uratować silniki spalinowe? Na to pytanie chce odpowiedzieć Christian von Koenigsegg. Słynny producent jednych z najszybszych i najbardziej niezwykłych samochodów na świecie coraz bardziej przypomina mi szalonego naukowca - czarny charakter z serii filmów o Jamesie Bondzie.

Z dala od cywilizacji (i innych producentów samochodów), zaszyty w dawnym hangarze szwedzkich sił powietrznych, pracuje on nad innowacjami, których mogą mu pozazdrościć największe koncerny motoryzacyjne na świecie. Obecnie na ofertę firmy składają się trzy modele o mocy od 1280 do 1700 KM. W dodatku każdy z nich ma radykalnie inny układ napędowy, dopasowany dokładnie do potrzeb danego auta.

Model Regera de facto nie ma skrzyni biegów, a Jesko ma 9 biegów i (w uproszczeniu) 7 sprzęgieł. Gemera tymczasem wyposażona jest w trzycylindrowy, dwulitrowy silnik o mocy 600 KM. Współtworzy on hybrydę, której łączna moc to 1700 KM. W polskim salonie marki Koenigsegg, który obecnie powstaje w Katowicach za sprawą grupy La Squadra, ten czteroosobowy model będzie kosztował blisko 10 mln zł.

Taka jest skala przedsięwzięć Koenigsegga. Z równie imponującą skutecznością szwedzka firma podchodzi do kwestii ograniczania emisji dwutlenku węgla w swoich modelach. Na przestrzeni ostatnich lat inżynierzy z Ängelholm zaprezentowali przełomowe innowacje na polach rozrządu, doładowania czy układów wydechowych. Już od wielu lat silniki spalinowe tej marki są dostosowane do spalania mieszanek bogatych w przyjazny środowisku etanol - jak E85.

Teraz Christian von Koenigsegg chce postawić kolejny krok w tej strategii. W niedawnym wywiadzie dla Bloomberga wyznał, że pracuje nad paliwem pozyskiwanym z… wulkanów. Chodzi o Vulcanol, którym od paru lat zajmuje się firma Carbon Recycling International. Według założeń stworzenie rewolucyjnego paliwa opiera się na przechwyceniu dwutlenku węgla emitowanego przez półaktywne wulkany na Islandii i konwersji gazu na metanol.

Tak powstałe paliwo - według jego twórców - jest o 90 proc. bardziej przyjazne środowisku od paliw kopalnianych. Koenigsegg planuje wykorzystanie Vulcanolu zarówno do napędzania swoich samochodów, jak i jako źródło energii dla swoich zakładów produkcyjnych i całej logistyki łańcucha dostaw. W ten sposób realny ślad węglowy firmy byłby bardzo niski, nawet jeśli dalej zajmowałaby się ona produkcją ekskluzywnych samochodów spalinowych. Do tego dochodzi jeszcze prawo Christiana von Koenigsegga do mówienia, że jego samochody są napędzane przez wulkany. Skojarzenia z Doktorem No nasuwają się same.

Nie tylko wulkany: kto i jak chce uratować silniki spalinowe?

Prace nad swoimi alternatywami do napędów elektrycznych prowadzą obecnie prawie wszyscy producenci samochodów sportowych. Zapewne w ten sposób liczą na utrzymanie silników spalinowych na rynku również po teoretycznym wprowadzeniu zakazu sprzedaży nowych aut zasilanych paliwami kopalnianymi. Wprowadzenie takiego zakazu w wielu krajach jest planowane już na rok 2030.

Za główną alternatywę przyjmuje się paliwa syntetyczne. Nad takim rozwiązaniem pracuje między innymi Audi i Porsche, które planuje wprowadzenie swojego własnego e-paliwa do sprzedaży już w roku 2022. Do prac nad paliwem syntetycznym we współpracy z Shellem przyznał się w rozmowie ze mną również Michael Leiters, dyrektor techniczny Ferrari.

W tym miejscu można jeszcze wspomnieć o paliwach wodorowych. Od strony technicznej należy je zaliczyć do napędów elektrycznych, ale źródłem energii jest tu skompresowany wodór, co eliminuje potrzebę trwającego wiele godzin ładowania auta poprzez kabel. Prototypy takich modeli pokazały niewielkie start-upy pokroju Gumperta, Hyperiona i Pininfariny. W 2024 roku dla takich aut ma zostać stworzona specjalna klasa w 24h Le Mans. Swój udział potwierdzili już między innymi Red Bull i Oreca.

Źródło artykułu:WP Autokult
Koenigseggsilnikielektryczny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)