"Klienci nie mają wyboru i długo nie będą go mieć". Rynek motoryzacyjny w 2022 r.
Dwa ostatnie lata były trudne dla zmotoryzowanych. Jak się okazuje, w roku 2022 sytuacja nie musi ulec znaczącej poprawie. O rynku, potrzebach klientów i kompromisach, na które są gotowi pójść, a także wpływie pandemii na producentów rozmawiam z prezesami firmy Superauto.
19.02.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:16
Superauto to znacząca firma oferująca leasingowanie samochodów. Wśród kilku tysięcy nowych samochodów znaleźć można zarówno dostawczaki służące firmom, jak i sportowe modele czy limuzyny mające reprezentować status właściciela czy aspiracje firmy. Co prezesi Superauta sądzą o perspektywach w 2022 r. i Polskim Ładzie?
Tomasz Budzik, Autokult.pl: Jakie zmiany na rynku zaszły w 2021 r.? Jakie auta zyskały na popularności, a jakie zostały zepchnięte na boczny tor?
Bartosz Chojnacki, wiceprezes i szef sprzedaży w Superauto.pl: Podsumowując to, co się działo w 2021 na rynku motoryzacyjnym, nie boję się użyć sformułowania, że klienci byli maltretowani. Miesiącami czekali na samochody, żeby w końcu dowiedzieć się, że termin dostawy nie zostanie dotrzymany. W ubiegłym roku mieliśmy ciąg dalszy braku samochodów, który dał się branży we znaki już w drugim kwartale 2020 roku. Wtedy po twardym lockdownie zaczęła się odmrażać gospodarka i klienci zaczęli zgłaszać popyt, a fabryki stanęły. Problemy z półprzewodnikami zrobiły swoje. Nie licząc epizodów w przypadku kilku marek, praktycznie od dwóch lat borykamy się z niedoborem aut.
Nie ma wyboru, klient jest zmuszony korzystać z tego, co jest. Dotyczy to jednakowo segmentu samochodów osobowych, premium oraz użytkowych. Chociaż w przypadku tych ostatnich trzeba przyznać, że jest trochę lepiej. W samochodach użytkowych jest mniej skomplikowanej elektroniki, czyli systemów, które wstrzymywały produkcję ze względu na brak komponentów. Liczba niewyprodukowanych samochodów użytkowych jest na pewno o wiele mniejsza niż samochodów premium czy osobowych.
No i co jest też istotne, klienci aut użytkowych są zdecydowanie bardziej nastawieni na kompromisy. Wiadomo dlaczego. To auto służy do pracy, ma przewieźć określony towar i tutaj mniej ważny jest kolor, marka, moc czy wyposażenie. Zakup takiego auta jest przeliczony czysto jako korzyść finansowa. Inaczej jest w przypadku samochodów osobowych, a już na pewno samochodów premium, gdzie te elementy mają znaczący wpływ na decyzję.
Warto też wspomnieć o zjawisku, jakie obserwowaliśmy pod koniec ubiegłego roku. Na jego koniec klienci po wielu miesiącach oczekiwania mieli odebrać auto, a dostawali informację od dealera, że samochody nie będą fakturowane, mimo że są gotowe. Zamrożone kontrakty miały uchronić importerów przed zapłaceniem wyższej kary za zwiększoną emisję spalin. Pod koniec 2021 roku bardzo powszechne było zjawisko niechęci wystawiania faktur przez niektóre marki na modele wysokoemisyjne. Dofakturowanie kilkuset samochodów oznaczałoby dla producentów dużo wyższe kary. Więc odbiło się to na klientach, bo kontrakty zamrożono. Szczególnie dotknęło to tych, którzy biorąc samochód w leasing, chcieli pod koniec roku zrobić koszty w swoich firmach.
T.B.: Jakie po pierwszych tygodniach są perspektywy na rok 2022?
B. C.: Po pierwszych kilku tygodniach nowego roku nie można mówić o żadnej stabilizacji w podaży, a do tego styczeń wystartował podwyżkami, zmianami w przepisach podatkowych, które mają duży wpływ na niepewność zakupową i decyzyjną. Czekałem na nowy rok z nadzieją jednak zdecydowanie zostajemy w trajektorii wyznaczonej w 2021. Nic nie wskazuje, że importerzy czy dealerzy zaczną odbudowywać atrakcyjność oferty pod względem cenowym, rabatowym i w końcu dostępności. Przez najbliższe miesiące fabryki będą produkowały to, co zostało już zamówione i zaliczkowane w 2021 roku. Klienci nie mają wyboru i długo nie będą go mieć.
Co jeszcze jest widoczne na rynku? Klienci, którzy którzy zamówili samochody kilka miesięcy temu, zderzają się obecnie ze wzrostem stóp procentowych i szalejącą inflacją. Cena auta nie jest gwarantowana w momencie zamówienia. Klient, który czekał kilka miesięcy, jest objęty wszystkimi podwyżkami, które po drodze były. Jeśli samochód był zamówiony pół roku temu i wtedy auto kosztowało, załóżmy 100 jednostek, to na dziś, mimo że klient był cierpliwy i powinien zostać nagrodzony za to czekanie, to jest nagrodzony - w cudzysłowie - w ten sposób, że dostaje propozycję zakupu za 115 jednostek. W efekcie obserwujemy małą, ale jednak, falę rezygnacji z zakupów.
T.B.: Jak na rynek zakupu, leasingu i wynajmu samochodów wpłyną zapisy Polskiego Ładu? Czy już widać ten wpływ?
Kamil Makula, prezes Superauto.pl: Rynek motoryzacyjny, globalnie, mocno odczuwa skutki pandemii, a na rodzimym rynku dochodzi do tego szalejąca inflacja, podwyżki i nowe przepisy podatkowe Polskiego Ładu. Wystarczy, żeby ważną decyzję, jaką jest zakup samochodów odłożyć w czasie, co widać po spadku rejestracji w styczniu. Jednak, odłożenie moim zdaniem nie oznacza całkowitej rezygnacji. Nie brakuje osób, które chcą mieć nowy samochód. Chociażby przedsiębiorcy, którzy muszą mieć auta dla biznesu. A właśnie oni najchętniej korzystają z leasingu. Dlatego, mimo różnych głosów wśród ekspertów uważam, że Polski Ład nie wpłynie na zmniejszenie zainteresowania leasingiem.
To wciąż najtańsza i najszybsza forma finansowania samochodów. Tym bardziej, że w leasingu mamy produkty ze stałą stopą procentową, czyli mimo wzrostu stóp i potencjalnego ryzyka jesteśmy przygotowani na to, że nasi klienci będą mieli ratę stałą przez cały okres spłaty. Pozostaje jeszcze możliwość wydłużenia leasingu na maksymalną liczbę lat, więc rata może być nadal przystępna. Obecnie spłatę możemy wydłużyć nawet do sześciu lat i co ważne, jeśli sytuacja finansowa nam pozwoli, możemy wcześniej to zadłużenie spłacić. Jest duża elastyczność.
Ponadto ze względu na zmiany w Polskim Ładzie, na popularności zyska leasing z dużym wykupem. Klienci płacą niższą miesięczną ratę kosztem tego, że ostatnia rata, tzw. wykupowa będzie większa, nawet na poziomie od 20 do 40 procent. Wówczas, kiedy po spłacie leasingu przeniosą samochód do użytkowania jako osoba prywatna, to nawet jeśli zapłacą podatek, różnica między ceną wykupu z leasingu a sprzedażą na rynku będzie niewielka, a w związku z tym podatek do zapłaty będzie niższy.
Jeśli chodzi o wynajem, jest on ograniczony limitem kilometrów. Nie wszystkim się to zatem opłaca. Wynajem jak najbardziej jest formą finansowania dobrą wówczas, kiedy samochód będzie pełnił funkcję reprezentacyjną lub służył do przemieszczania się głównie po mieście. Jest też dobrym rozwiązaniem na posiadanie drugiego lub nawet trzeciego samochodu w rodzinie.
T.B.: Jaki rok 2022 jest i będzie z punktu widzenia klienta? Jak będzie w kwestii dostępności aut i ich cen?
B.C.: Wyboisty. Jak już wspomniałem, importerzy nie muszą martwić się o popyt. Mają pełne książki zamówień, w zdecydowanej większości wypełnione w ubiegłym roku. Samochodów dostępnych od ręki wciąż będzie brakować. Do tego podwyżki cen, brak rabatów, rosnące stopy kredytowe. Rynek nie traktuje dobrze klienta i w perspektywie najbliższego roku zmiany na lepsze nie widać.
T.B.: Jak pandemia zmieniła rynek handlu samochodami i podejście klienta?
B.C.: Braki w podaży odbijają się na rynku wtórnym. W ślad za tym, że nie ma nowych aut, oczy osób, które koniecznie muszą wymienić samochód, zostały skierowane na rynek wtórny. Na którym, co jest normalne, też są braki. Rynek aut używanych nie był zasilony samochodami poleasingowymi, bo floty nie miały szansy się odnowić i zasilić rynku. Mamy zatem wzrost cen aut używanych i ich brak. Trafiamy na kolejne wyboje. Testowanie klienta trwa już dwa lata. Trochę jesteśmy tym zmęczeni, mamy dość galopujących cen, ale jaki mamy na to wpływ? Pozostaje nam zatem jazda po wyboistej drodze 2022 roku.
T.B.: Kiedy sytuacja związana ze sprzedażą samochodów może wrócić do stanu sprzed pandemii? Czy to w ogóle jeszcze możliwe?
B.C.: Trochę niepokojąca jest zmiana nawyków producentów. Ten problem zgłaszają importerzy. Mówią, że producenci wcale nie mają ochoty wrócić do modelu biznesowego sprzed pandemii. Wtedy samochody były wypuszczane na place importerskie, gdzie czekały na przyszłych klientów. Teraz dany model jest produkowany na konkretne zamówienie. Oczywiście życzyłbym sobie, żeby któraś z marek wyszła z inicjatywą i zapewniła podaż tu i teraz, bo skorzysta na tym klient. Ale nie widzę na razie takiego ruchu.
T.B.: Jak dziś Polak kupuje samochód? Czy przychodzi ze sprecyzowanym wyborem i konsekwentnie się go trzyma, czy też po zderzeniu marzeń z rzeczywistością przystaje na zmianę obranego wcześniej modelu? Czy duża jest grupa osób, które po prostu określają swoje potrzeby i oczekują, że to sprzedawca coś wybierze?
K.M.: Klient często musi korzystać z tego, co jest na rynku. Jeśli bardzo potrzebuje samochodu, czasami rezygnuje z wymarzonego modelu, czasami zmienia markę. Handlowcy są w stanie pomóc, bo znają rynek, wiedzą, jakie są możliwości zamiany, jak długo przyjdzie czekać na nowe, wymarzone auto. Ci, którzy definitywnie określają swoje wymagania, muszą się uzbroić w cierpliwość na kilka miesięcy.