Byłem na premierze konceptów polskich samochodów elektrycznych. Izery nie mają jeszcze fabryki, ale plan jest ambitny
Po niemal 2 latach dyskusji nt. polskiego samochodu elektrycznego zobaczyliśmy koncepty pojazdów, które w 2023 roku wyjadą na drogi. Izery mają powstawać na Śląsku, a przy ich tworzeniu brali udział specjaliści z największych marek. Przyjrzałem się konceptom z bliska i tłumaczę, czego można spodziewać się po elektryku znad Wisły.
Spółka Electromobility Poland, założona przez gigantów polskiej energetyki, zaprezentowała 2 koncepty pojazdów, które można było obejrzeć z bliska. Poznałem też strategię marki samochodów, która powstała z inicjatywy takich dostarczycieli energii jak PGE Polska Grupa Energetyczna, Energa SA, Enea SA i Tauron Polska Energia SA. Jak w przypadku każdego auta, a tym bardziej polskiego, mającego zawojować drogi, do wszelkich tego typu informacji podchodzę z wyjątkową rezerwą. Polski producent stawia kawę na ławę.
Izera nie wyjedzie na drogi w najbliższym czasie. Pierwsze egzemplarze aut, które oczywiście będą różnić się od zaprezentowanych konceptów, trafią na rynek jesienią 2023 roku. Nie powinno to dziwić. Przygotowanie pojazdu, zwłaszcza gdy rozmowy o fabryce są dopiero finalizowane, nie jest kwestią chwili. Izera ma jednak całkiem niezłe podłoże, by wystartować z produkcją.
Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, ale Polska jest jednym z największych dostawców części dla producentów z Niemiec, Francji czy Japonii. Motoryzacja to 8 proc. naszego PKB. Pomimo tego, że produkujemy auta dostawcze (np. volkswageny), silniki (Toyota czy Mercedes) czy poduszki powietrzne i pasy, nie mamy własnej marki motoryzacyjnej. Aż 80 proc. badanych (grupa 1000 osób) stwierdziło, że tak nie może być. Właśnie dlatego powstała Izera (nazwa od rzeki Izera i od gór Izerskich).
Szczególnie dobre wrażenie na prezentacji auta zrobił na mnie dyrektor rozwoju produktu, Łukasz Maliczenko. Nie jest on "oderwany" od rzeczywistości i wie, jak powstaje gotowy samochód. Przez ponad 7 lat pracował w grupie Jaguar Land Rover, która dała nam m.in. Samochód Roku Wirtualnej Polski, Jaguara I-Pace'a. Po jego słowach da się wyczuć, że koncepty to, no cóż, koncepty i dają tylko wgląd w to, w którym kierunku będzie szła marka. Co więcej, konsultantem projektu był Tadeusz Jelec, który był głównym projektantem wnętrz jaguarów z początku XXI wieku.
Dwa koncepty Izery - hatchback i SUV - nie mają jeszcze nazw. Czerwony kompakt jest (podobno) jeżdżącym egzemplarzem. Wnętrze nie odbiega od standardów, jakie obowiązują takie twory. Można zobaczyć, jak mniej więcej będzie prezentowała się kabina, bagażnik z dodatkowym pojemnikiem jak w nowym Fordzie Puma czy linie nadwozia. Te są w miarę "bezpieczne", bez niepotrzebnych eksperymentów, dzięki czemu trafią do tradycjonalistów. Trudno mówić cokolwiek o materiałach. Zderzaki czy dokładki nie są zbudowane z kompozytów. Ciężkie i toporne drzwi wskazują, że główną funkcją auta jest robienie wrażenia. Przy zamykaniu drzwi trzeba było uważać, gdyż konstrukcja jest w miarę delikatna. SUV nie miał jeszcze skończonego wnętrza.
Oba pojazdy opierają się na tej samej platformie, co ma zmniejszyć koszty produkcji. Platformie, o której nie za dużo wiemy, ale wynika to z trwających rozmów pomiędzy dwoma dostawcami. Podobno są to największe koncerny motoryzacyjne. Już jakiś czas temu w redakcji spekulowaliśmy, że postawienie na płytę MEB Volkswagena nie byłoby złym rozwiązaniem. O tym, kto dostarczy platformę, dowiemy się w najbliższym czasie.
Jeśli chodzi o akumulatory, poddostawców jest kilku i Izera nie ogranicza się do marek europejskich. Co więcej, twórcy z nadzieją patrzą w przyszłość, bo - jak zauważają - ogniwa będą tanieć. W tym wypadku mówimy jednak o kilku prognozach, więc warto to wziąć pod uwagę.
Założenia konstrukcji są akceptowalne dziś, lecz nie wiadomo, jak będzie, gdy auta wejdą do produkcji. Producent mówi o dwóch rozmiarach akumulatorów o pojemności 40 i 60 kWh (dla porównania nowa Corsa-e ma ogniwa o pojemności 50 kWh), 400 km zasięgu i ładowaniu do 80 proc. w ciągu 30 min. Izery będą mogły mieć napęd na 4 koła, a sprint do 100 km/h ma zająć mniej niż 8 sekund.
Dwa rodzaje nadwozia to nie wszystko. Mówi się bowiem nawet o 5 modelach zaprojektowanych przez Torino Design. Będą wyjeżdżać z fabryki na Śląsku (brano pod uwagę 23 lokalizacje), bo jest to optymalne miejsce pod względem logistyki. Pracę – nie tylko w zakładzie – ma znaleźć 3 tys. osób, a pobudzenie tego sektora to 12-15 tys. nowych miejsc pracy.
Nie wiemy, ile będą kosztować auta Izery. Nic dziwnego – wyjadą one na drogi za 3 lata. Wiemy jednak, że samochodów nie będzie można kupić. Przynajmniej nie w takiej formie jak dotychczas. Miesięczna rata ma obejmować korzystanie z auta oraz koszt ładowania (!). Nie będzie też tradycyjnej sieci dilerskiej. Producent chce wprowadzić hybrydowy model sprzedaży. Jak będzie to wyglądać, przekonamy się, gdy izery będą bliżej auta seryjnego niż konceptu.