Jak narysować ikonę na nowo? O nowym Mini opowiada Tomasz Sycha, szef działu projektowania nadwozia Mini
Nowy Mini Cooper i Mini Countryman wjeżdżają do Polski. Tomasz Sycha, szef działu projektowania nadwozia Mini, tłumaczy w rozmowie z Autokult.pl jak projektuje się na nowo ikonę, dlaczego auta w Chinach tworzy się zupełnie inaczej i jak zatrzymać klienta z coraz większymi potrzebami.
Mateusz Lubczański, Autokult.pl: Alec Issigonis narysował pierwsze Mini na skrawku serwetki. Jak to jest z tym szkicowaniem u designerów?
Tomasz Sycha, szef działu projektowania nadwozia MINI: Na serwetkach w domu nie rysuję. Niektórzy uważają, że kiedy twoje hobby staje się twoją pracą, to traci się z niego całą przyjemność – moim zdaniem nie. Jestem pasjonatem motoryzacji i designu samochodowego i tego nie da się rozdzielić, zostawić za sobą. Moja żona zawsze "suszyła" mi głowę, bo siedziałem w sobotę w kuchni z dziećmi i szkicowałem jakąś tylną lampę.
No właśnie – lampy, linia dachu czy charakterystyczny przód to elementy, których nie można zmienić w Mini. Jak tworzy się całą resztę?
Teraz proces wstępny jest bardziej szczegółowy i dłuższy, a strategia designu i kierunek, w którym idziemy przy projektowaniu modelu są zatwierdzane przez zarząd. Charakter definiuje się przy pomocy zdjęć, historii, filmów animowanych, wywiadów z klientami. Patrzymy na naszego potencjalnego klienta, czy jego rodzinę, która się powiększa, a my chcemy ją zatrzymać przy naszej marce. Dlatego też przykładowo nasz Countryman ewoluował.
Spotkałem się z opiniami, że to właśnie Countryman najbardziej oddalił się od pierwowzoru, nie tylko pod względem wielkości, ale i samego wyglądu.
Marka jest dojrzała. Po tylu latach nie musi się definiować jednym klasycznym modelem. Mini niejako determinuje wielkość samochodu. Jednak brand jest na tyle solidny, na tyle znany i na tyle samodzielny, że może sobie pozwolić na to, by nie definiować wszystkich modeli przez wygląd jednej ikony.
Mam właśnie wrażenie, że Mini z każdą generacją jest coraz mniej mini.
Nowy Mini Cooper, który teraz wchodzi na rynek, jest krótszy od poprzednika, choć wygląda na większy samochód. Jest nieco wyższy, ponieważ ma zamontowaną baterię w podłodze, a efekt ten wzmacniają także duże koła.
Ale w Chinach to się chyba nie sprawdzi?
Chińczycy coraz mniej przywiązani są do tradycji, zwłaszcza obcej. Mini tam praktycznie się nie sprzedawały, bo były pojazdami importowanymi i kosztowały znacznie więcej niż kompaktowa limuzyna.
Do tego wszystko musi być w "longu"…
Oni uwielbiają takie auta, ale to się bierze z wielopokoleniowej struktury rodziny. Dziadek z babcią muszą mieć dużo miejsca i wygodnie wsiadać. Mini nie było samochodem dla takiej klasycznej chińskiej rodziny. Myślę, że to się teraz zmieni.
Stąd też pojawienie się Spike’a, cyfrowego i osobistego asystenta w Cooperze?
Klienci z Chin są jeszcze bardziej scyfryzowani niż Europejczycy. Siłą rzeczy również ich samochody są rozwijane na ich rynku i na ich aplikacjach. Europejskie aplikacje są często dla nich niezrozumiałe. No i nie ma takiej tradycji motoryzacyjnej - Chińczycy nie przywiązują się do marek samochodów.
Ale też nie mają takiego dorobku. Można odnieść wrażenie, że kupują marki europejskie ze względu na osiągnięcia czy coś, co lepiej można opisać słowem "heritage" (ang. dziedzictwo).
Ten dorobek to dla nich taka bardziej luksusowa rzecz, ale zapotrzebowanie na niego chyba się zmniejsza. Dochodzi do tego duma narodowa, która w Chinach jest bardzo, bardzo mocno zakorzeniona.
A jak będzie z lakierami? Poprzednie Mini przecież były bardzo kolorowe, wszyscy widzieli chociaż raz żółte Mini z masą chromu. Ostatnio widzę powrót do zieleni, brązów, zainspirowane chyba outdoorem i naturą.
Mamy kolory, które są bardzo charakterystyczne, np. Sage Green, który idealnie pasuje właśnie do Countrymana. Choć rzeczywiście: gama staje się bardziej stonowana. Odchodzimy od chromu, nie tylko ze względów ekologicznych, ale i estetycznych, co jest dla Mini niezwykle istotnym aspektem. Musieliśmy też zmniejszyć liczbę cząstek metalicznych.
Taki prosty design nie zestarzeje się za szybko?
Myślę, że nie.
Prace nad tą generacją są skończone. Co dalej?
Na następnym etapie pójdziemy dalej z cyfrową indywidualizacją modeli Mini. Pierwszy krok już został wykonany i uważam, że udał się on nam całkiem dobrze. Zwłaszcza matryca LED-owa świateł, która pozwala wyświetlać trzy różne animacje.