Horrendalne ceny aut sprawiają, że Dacia ma szansę stać się liderem
Patrząc na szybujące ceny nowych samochodów w Europie, łatwo dojść do wniosku, że z rozsądnych propozycji budżetowych aut niedługo pozostaną już tylko dacie. Pierwszym sygnałem są wyniki sprzedaży w lipcu, ale kolejne nadchodzą z innych miejsc.
07.09.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:16
Wyniki sprzedaży samochodów w Europie w lipcu 2021 roku – mocno opóźnione, ponieważ trudno zebrać tak szerokie dane – pokazały jasno, że Dacia staje się mocnym graczem. Nawet jeśli Sandero zajęło pierwsze miejsce przypadkowo, głównie za sprawą ogromnego spadku sprzedaży Volkswagena Golfa w wyniku trudności z dostawami półprzewodników, to nie zmienia faktu, że rumuńska marka jest czarnym koniem.
Patrząc na ceny nowych samochodów, w ogóle to nie dziwi. Niemal wszyscy producenci wysyłają jasny sygnał, że na zakup samochodu będzie stać raczej coraz mniejszą, a nie większą grupę klientów. Ratunkiem jest rzecz jasna wynajem i inne formy finansowania, ale te rozwiązania nie zmieniają faktu, że nas po prostu nie stać.
Auta segmentu B, które z trudem można nazwać rodzinnymi, ale można je uznać za spełniające podstawowe potrzeby, kosztują dziś od ok. 50 tys. zł, a żeby miały jako takie wyposażenie, trzeba zapłacić 60 tys. zł.
Ceny małych crossoverów startują od poziomu 70-75 tys. zł. Różnią się od modeli segmentu B z reguły tylko wyglądem. Tyle samo kosztują dziś kompakty, oczywiście w najniższym standardzie. Choć są takie przypadki jak Skoda Octavia, której nie da się kupić taniej niż 80 tys. zł, chyba, że po rabacie.
Mając kwotę 70 tys. zł, do salonu Dacii wchodzisz jak król
Tylko w Dacii możesz kupić każdy z oferowanych modeli, choć trzeba uczciwie przyznać, że dużego wyboru nie ma. Kupisz rozsądne Sandero lub przestronnego Logana w najbardziej wypasionej wersji i zostanie ci 5-10 tys. zł, zależnie od wyboru.
Kupisz także uwielbianego w Europie Dustera w topowej specyfikacji z instalacją gazową. Dokładając 7 tys. zł, możesz wybrać nawet auto elektryczne o nazwie Spring. Co prawda fatalne, ale jednak. Przypuszczam, że za chwilę w zasięgu osób z takim budżetem będzie nieźle wyposażony i bardzo przestronny Jogger.
Dacia a inni
Jak wyglądają relacje cen Dacii do innych producentów? Weźmy kwotę 70 tys. zł i porównajmy Dustera z innymi crossoverami na rynku. Pod maską rumuńskiego auta w specyfikacji Prestige (najwyższej) pracuje 100-konny silnik turbo na LPG.
Citroen oferuje mniejszy model C3 Aircross w najuboższej specyfikacji za 72 850 zł. Marka Citroen i tak należy do wyjątkowo tanich. Też francuskie Renault proponuje Captura za 72 900 zł.
Znana z niskich cen Kia oferuje Stonica za 63 490 zł. Tyle tylko, że w najniższej specyfikacji wyposażenia. Jeśli podniesiesz specyfikację wyposażenia w Stonicu, to cena rośnie do 71 490 zł. Wciąż atrakcyjna, ale dodajmy jeszcze, że Stonic jest sporo mniejszy, mniej dynamiczny, droższy w utrzymaniu (nie ma LPG), a cech samochodu terenowego nie ma w ogóle. Prawdopodobnie lepiej na bezdrożach radzi sobie Sandero Stepway kosztujące 60 tys. zł na totalnym wypasie
Kia dziś okazuje się jedynym prawdziwym konkurentem Dacii. Rio kosztuje mniej więcej tyle co Sandero, jeśli zbliżyć wersje silnikowe i wyposażenie. Nawet może kosztować mniej. I koreańska marka jest drugim z czarnych koni, pod warunkiem, że po odświeżeniu swoich tanich modeli nie nastąpi radykalny wzrost cen, a to może być już dość trudne. Cała gama Dacii jest nowa, więc ceny utrzymają się przez kolejne 2 lata na w miarę podobnym poziomie, a takie auta jak Kia Rio, Kia Stonic czy choćby miejskie Picanto to modele starej generacji, które niebawem zastąpią nowości. Albo nic.
Nie, nie myślcie fiatach innych niż Tipo, które może konkurować z Loganem. No chyba, że Fiat zaskoczy nas nowym Punto. Dziś liderem tanich samochodów staje się Dacia, a tani samochód to już nie kwoty rzędu 40 tys. zł, lecz okolice 50-60 tys. zł. Kilka lat temu tyle kosztował Volkswagen Golf, który teraz przegrał z dacią pierwszą, ale być może nie ostatnią bitwę o klienta. Niestety inne firmy niewiele mogą w tej kwestii zrobić, bo za progiem stoją deklaracje o hybrydach i autach elektrycznych, a nawet odważne o zaprzestaniu produkcji samochodów spalinowych. A to na pewno nie obniży cen.