General Motors zapłaci 900 milionów dolarów kary przez wadliwe stacyjki

Sprawa, której korzenie sięgają 2005 roku dopiero teraz została ostatecznie rozwiązana. Kara dla koncernu GM będzie rekordowo duża.

Obraz
Źródło zdjęć: © [Zdjęcie stacyjki z Shutterstock](http://www.shutterstock.com/pl/pic297974810/stockphotokeywaycarkeyforstarting.html?src=KwCVxfG6_9gYq85xkAMwdA243)
Mariusz Zmysłowski

General Motors ignorowało problem

Początek procesu miał miejsce w lutym 2014 roku. Wtedy General Motors zorganizowało akcję serwisową dla 800 tys. samochodów. Problemem były wadliwe stacyjki. Pół roku później już łącznie 29 mln pojazdów trafiło do ASO w samych Stanach Zjednoczonych.

Prawdziwym problemem nie była jednak wada, a fakt, że General Motors ją zignorowało i właściwie przed opinią publiczną przez długi czas udawało, że jej nie było. Została ona odkryta już w 2005 roku, czyli 9 lat przed pierwszą związaną z nią akcją serwisową. Wadę opisywaliśmy już wcześniej:

:

Wada fabryczna stacyjek GM była drobna, ale pociągała niezwykle poważne konsekwencje. Sprężyna przytrzymująca trzpień blokujący przełącznik w pozycji włączonej była zbyt słaba. Cały mechanizm był zbyt krótki, co pozwalało na samoistne wyłączenie auta w trakcie jazdy. W konsekwencji przestawał pracować nie tylko silnik - nie działały też poduszki powietrzne i inne elementy bezpieczeństwa.

Gdy General Motors podjęło się zmiany konstrukcji stacyjek, wymieniło problematyczny element na dłuższy. Wersja z 2005 roku miała w sumie 10,6 mm długości, z czego 5,9 mm miał sam trzpień. Poprawiona stacyjka została wyposażona w mechanizm o łącznej długości 12,2 mm. Wydłużona została nie tylko sprężyna, ale i trzpień. W nowej wersji miał on 7 mm.

Bagatelizowanie sprawy

General Motors starało się w swoich statystykach zredukować liczbę śmiertelnych ofiar, które zginęły z winy awarii stacyjki. Amerykański gigant zliczał jedynie osoby, które poniosły śmierć w wyniku nieodpalenia się poduszek powietrznych. Nie wiadomo jaką logiką kierowali się przedstawiciele koncernu nie uwzględniając w statystykach np. pasażerów tylnej kanapy, którzy ginęli w wypadkach. Teoretycznie nieotwarcie się poduszki powietrznej faktycznie nie miało wpływu na to, czy przeżyli. Jednak do zdarzeń, w których ponieśli śmierć nie doszłoby, gdyby nie wada stacyjki.

W marcu tego roku General Motors przyznało się do 74 ofiar. Później oficjalnie ujęli w swoich statystkach 87 osób. Agencja Reuters przeprowadziła jednak własne dochodzenie, na podstawie którego określa liczbę zgonów, za których odpowiedzialność powinno ponieść GM na 153 osoby.

Kiedy mówimy o akcji serwisowej obejmującej miliony samochodów, kilkadziesiąt czy nawet ponad setka osób może wydawać się małym ułamkiem. W rzeczywistości nie powinna zginąć nawet jedna z nich. Można zrozumieć śmierć w wyniku błędu. Niestety, nawet przy skomplikowanych procesach kontroli technologii może pojawić się wada, którą przeoczono na pewnym etapie. Takim sytuacjom nie da się zapobiec. Problem w tym, że tu ludzie ginęli przez świadome zaniechanie działań ze strony koncernu już po wykryciu wady. W takim przypadku surowe kary powinny być stosowane nawet, jeśli zginie "tylko" jedna osoba.

Ogromna kara finansowa

Już cztery miesiące temu w kuluarach mówiło się o tym, że kara, jaką poniesie GM będzie bardzo duża. Ówcześnie spekulacje mówiły o kwocie przekraczającej 1 mld dolarów. Ostatecznie wyniosła ona 900 mln dolarów, czyli równowartość 3,3 mld zł. Jej zapłacenie jest jednym z warunków, które GM musi spełnić by zarzuty przeciw firmie zostały najpierw zawieszone na trzy lata, a później wycofane.

Kolejnym warunkiem jest współpraca koncernu z rządem USA w celu stworzenia niezależnego organu, który będzie kontrolował i oceniał działania firmy w kwestiach bezpieczeństwa i akcji serwisowych.

Dyrektor GM Mary Barra powiedziała w oficjalnym oświadczeniu:

Mary Barra:

"Błędy, które doprowadziły do sytuacji ze stacyjkami nigdy nie powinny się zdarzyć. Przeprosiliśmy za to i ponownie robimy to dziś. (...) Stawiliśmy czoła problemowi i jesteśmy zdeterminowani, by walczyć z nim zarówno w krótkiej, jak i długiej perspektywie. (...)"

Niestety, żadne przeprosiny, działania ani pieniądze nie przywrócą już życia 153 osobom, które zginęły przez świadomy brak działań ze strony pracowników koncernu.

Źródło artykułu: WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Prezydent podpisał: kaski obowiązkowe dla młodych rowerzystów i użytkowników e-hulajnóg
Prezydent podpisał: kaski obowiązkowe dla młodych rowerzystów i użytkowników e-hulajnóg
Polacy oszaleli na punkcie SUV-ów. Te modele wybierali w październiku
Polacy oszaleli na punkcie SUV-ów. Te modele wybierali w październiku
Europa traci konkurencyjność. Fabryki części pracują na granicy opłacalności
Europa traci konkurencyjność. Fabryki części pracują na granicy opłacalności
Pierwsza jazda: Toyota bZ4X – sposób na milion
Pierwsza jazda: Toyota bZ4X – sposób na milion
Jeździł nim znany aktor. Teraz jest na sprzedaż
Jeździł nim znany aktor. Teraz jest na sprzedaż
Europa zmieni kierunek? Zniesienie zakazu sprzedaży aut spalinowych coraz bardziej realne
Europa zmieni kierunek? Zniesienie zakazu sprzedaży aut spalinowych coraz bardziej realne
Koniec modernizacji dawnej gierkówki. Kierowcy mogą już korzystać
Koniec modernizacji dawnej gierkówki. Kierowcy mogą już korzystać
Nie chcą technologii Tesli nawet za darmo. Musk narzeka
Nie chcą technologii Tesli nawet za darmo. Musk narzeka
Dziś duża akcja policji. Mandaty do 5 tys. zł
Dziś duża akcja policji. Mandaty do 5 tys. zł
Jazda na zakazie z dotkliwszą karą. Rząd zmienia przepisy, ale to nie poprawi sytuacji [Opinia]
Jazda na zakazie z dotkliwszą karą. Rząd zmienia przepisy, ale to nie poprawi sytuacji [Opinia]
Seat wycenił odświeżoną Ibizę. Jest w czym wybierać
Seat wycenił odświeżoną Ibizę. Jest w czym wybierać
Ten Lexus ES z Polski przejechał ponad 750 tys. km i nadal ma się dobrze
Ten Lexus ES z Polski przejechał ponad 750 tys. km i nadal ma się dobrze
NIE WYCHODŹ JESZCZE! MAMY COŚ SPECJALNIE DLA CIEBIE 🎯