Foteliki zintegrowane to rozwiązanie okazjonalne. Nie należy ich używać na co dzień
22.08.2023 08:18, aktual.: 22.08.2023 16:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Producenci samochodów praktycznie wycofali się już z tego rozwiązania, ale jest na rynku sporo starszych aut, które były wyposażone w foteliki zintegrowane, czyli fabryczne siedziska dla dzieci wysuwane z kanapy. Do czego one tak naprawdę służą i dlaczego nie warto używać ich na co dzień?
Świadomość rodziców rośnie i coraz częściej przychodzą oni do sklepu po dobry fotelik, a nie jakiś, byle nie dostać mandatu. Dostaję wiele zapytań o używane auta, a od niedawna coraz częściej pojawia się też wątek bezpieczeństwa przewożenia dzieci. Niestety, nie każdy wciąż rozumie na czym w ogóle polega idea fotelika samochodowego. Natomiast zrozumienie tego jest kluczowe w samym temacie fotelików.
Po co w ogóle fotelik dla dziecka?
Każde auto zawsze jest projektowane do czegoś, ale nie dla kogoś. Roadstery nie są projektowane na cztery pory roku, pickupy nie są projektowane do jazdy po mieście, a crossovery do jazdy w terenie. Jeep Wrangler służy do jazdy po bezdrożach, a nie po autostradzie, a limuzyna służy do przewozu pasażerów, a nie kierowcy. Jednak żaden rodzaj pojazdu nie jest projektowany dla konkretnie określonej grupy osób.
Dlaczego tak jest? Ponieważ producent z góry odciąłby się od sporej rzeszy klientów. Każde auto jest wynikiem wielu kompromisów, bo to tych przeciętnych osób jest najwięcej. Nie ma aut dla niskich i wysokich, dla kobiet i mężczyzn, dla szczupłych i otyłych. A już na pewno nie ma aut dla dzieci.
Fotel czy kanapa jest miejscem dla przeciętnej osoby. W jednym aucie wygodnie pojedzie wysoka osoba o długich nogach, ale niskiej może być już niewygodnie. Dlatego fotele mają jakąś regulację, nawet delikatnie kształtu, ale nie ma na rynku samochodu, który miałby fotel lub kanapę dopasowaną do dziecka.
Stąd koncepcja fotelika samochodowego i innych urządzeń, które mają przystosować konstrukcję pojazdu oraz pozycję dziecka do samochodu zaprojektowanego dla osoby dorosłej. Mały człowiek wymaga innego poprowadzenia pasa i ochrony ciała, której nie dają mu nawet poduszki powietrzne, jak osobie dorosłej. Ciało dziecka zachowuje się inaczej niż dorosłego w czasie wypadku, a już przede wszystkim odnosi inne obrażenia. Wszystko to popchnęło rozwój fotelików samochodowych.
Zobacz także
Producenci aut chcieli dobrze
Producenci samochodów dostrzegli problem dość szybko i zaproponowali zintegrowane foteliki dziecięce. Już w drugiej połowie lat 90. było kilka aut na rynku z możliwością zmiany kanapy tak, by można było w sposób bezpieczny przewozić dziecko. Zwykle polegało to na tym, że część siedziska jest podnoszona, co poprawia prowadzenie pasa. Zmienia się tylko to. Choć można uznać, że aż to, w obliczu sytuacji rodziców, którzy wozili dzieci bez żadnego zabezpieczenia. Volvo zaproponowało w 1991 roku podłokietnik kanapy, który po opuszczeniu zmieniał się w siedzisko dla dziecka.
Każdy z producentów rozwijał swoją koncepcję fabrycznego, zintegrowanego miejsca dla dziecka, które mimo wszystko zawsze było niczym innym jak zwykłą podstawką. Równolegle do tego producenci fotelików akcesoryjnych rozwijali swoje rozwiązania i szybko wyprzedzili producentów samochodów. Nie dlatego, że są tam lepsi inżynierowie, lecz dlatego, że inżynierowie samochodowi mieli wiele ograniczeń. Zintegrowany fotelik miał powstać z kanapy, natomiast fotelik niefabryczny jest całkowicie oddzielną konstrukcją.
Najbardziej zaawansowane rozwiązanie fabryczne powstało prawdopodobnie w Volkswagenie Sharanie II i Passacie B6, gdzie poza samym podwyższeniem niemiecki producent zaproponował także zagłówki boczne oraz punkt fizycznie obniżający prowadzenie pasa ramiennego. Co nie zmienia faktu, że nadal jest to kompromis.
Fotelik fabryczny kontra akcesoryjny
Wbrew wielu publikacjom zamieszczanym w internecie, wcale nie przeprowadzono wielu testów porównawczych dla fotelików zintegrowanych i akcesoryjnych. Jedno z nielicznych badań przeprowadziła niemiecka organizacja ADAC wspólnie z redakcją "Auto Bild" prawie 20 lat temu. Dwa foteliki zintegrowane z trzech nie uzyskały tak wysokich ocen jak markowe foteliki akcesoryjne.
Najwyższą ocenę - dobrą - otrzymało zintegrowane siedzisko Volkswagena Passata (później stosowane w Sharanie). Na tyle dobre, że oceniono je na równi z akcesoryjnymi fotelikami, co potwierdza, że niemiecki producent dopracował tę konstrukcję do perfekcji (jak na ówczesne standardy). Pozostałe rozwiązania (Forda i Mercedesa) miały ocenę dostateczną.
Podsumowano, że tego typu rozwiązania są dobre (również pod kątem praktycznym) w samochodach, w których dzieci podróżują okazjonalnie. Są lepszym rozwiązaniem niż klasyczna podstawka kupowana jako oddzielny element, ponieważ nie przesuwają się na kanapie.
Dlaczego fotelik zintegrowany jest gorszy od zwykłego?
Przede wszystkim ma wiele ograniczeń (wagowe i wzrostu), ale też nie ma dobrych zabezpieczeń bocznych. Jednak największą wadą takich fotelików jest brak dopasowania do konkretnej budowy ciała dziecka.
W przypadku fotelików akcesoryjnych ich indywidualny dobór przeprowadzony przez specjalistów polega na wyborze takiego urządzenia, które najlepiej będzie pasować do budowy dziecka. Dzieci różnią się wzrostem i wagą, nawet jeśli są w tym samym wieku. Te parametry zawsze się uwzględnia, dobierając fotelik.
I znów wracamy do wstępu - również w tym przypadku potwierdza się reguła, że producenci samochodów opierają się na założeniach kompromisowych. Nawet jeśli stworzyli samochód (a precyzyjniej kanapę) dla dziecka, to nie dla każdego, lecz dla pewnej grupy przeciętnych dzieci w określonym wieku. Dlatego jeśli zależy wam na ochronie bezkompromisowej, zintegrowany fotelik nie jest dla was.
Fotelik zintegrowany – dobre, czy złe rozwiązanie?
Jak to określili eksperci – dostateczne. Ja bym powiedział: "lepsze to niż nic". Dodałbym, że fotelik zintegrowany jest lepszy od: akcesoryjnej podstawki kupionej w markecie, kiepskiej jakości fotelika akcesoryjnego, kiepsko zamontowanego fotelika, nawet dobrej klasy. Co i tak nie oznacza, że powinniście używać tego na co dzień.
Jest to rozwiązanie okazjonalne i alternatywne dla sytuacji, kiedy nie macie fotelika, a musicie przewieźć dziecko. To też niezłe rozwiązanie w taksówce, w której rzadko kierowca ma fotelik, ale może zaoferować pasażerowi taką opcję w postaci fotelika zintegrowanego.
Sami producenci aut rekomendują stosowanie fotelików samochodowych (akcesoryjnych) wskazując, że jest to najbezpieczniejszy sposób na przewożenie dzieci. Co więcej, Volvo stosujące fotelik zintegrowany jeszcze w obecnej generacji modelu XC90 w instrukcji obsługi jasno wskazuje, że najbezpieczniej jest wozić dzieci tyłem do kierunku jazdy najdłużej, jak jest to możliwe.
Dziś niemal wszyscy producenci wycofali się z fotelików zintegrowanych, bo rynek fotelików akcesoryjnych jest bardzo dobrze rozwinięty. Jednak warto zaznaczyć, że w prawie każdym salonie samochodowym można kupić również fotelik, jeśli nie marki własnej to marki współpracującej. Choć wciąż kwestią dyskusyjną pozostaje zakup takiego fotelika tylko dlatego, że jest sprzedawany w salonie. Jeśli nie pasuje do ciała naszego dziecka, to wcale nie jest najodpowiedniejszym rozwiązaniem.