Jeden z najważniejszych testów fotelika samochodowego. Jeśli wynik nie będzie pozytywny, fotelik może stanowić zagrożenie.© fot. Marcin Łobodziński

Dziecko powyżej 36 kg: w foteliku czy bez? Bezpieczne rozwiązania są, ale nie każdy o nich wie

Marcin Łobodziński
19 listopada 2019

Przyjęło się, że foteliki kończą się na wartości 36 kg. Kiedy dziecko staje się większe, przewożone jest w urządzeniach alternatywnych, które niekoniecznie są bezpieczne. Tak jak fotelik, którego producent nie przewiduje wyższej masy. Jak więc przewozić cięższe dziecko w samochodzie, by faktycznie było zabezpieczone?

Kiedy pisałem ostatni tekst o fotelikach i ich typach zależnie od wieku, wzrostu czy wagi dziecka, do głowy przyszła mi taka myśl: "ile waży mój 7-letni syn, który do szczupłych nie należy"? Jak się okazało: 37 kg. Tymczasem jeździ w foteliku do 36 kg.

Szybki przegląd rynku okazał się rozczarowaniem. Generalnie foteliki mają homologację do 36 kg. Dlaczego? Ponieważ tak ustalono przepisy dla homologacji europejskiej ECE R44, która nie przewiduje cięższych dzieci. Swoją drogą mocno odbiegającej od realiów, ale efektem są testy wyłącznie na manekinach mieszczących się w ustalonych w Europie kategoriach wagowych.

W teorii konstrukcja takiego może nie wytrzymać obciążenia większego niż 36 kg. I co wtedy? Internet nie daje prostej odpowiedzi, dlatego zwróciłem się o pomoc do jednego z największych polskich autorytetów w temacie przewożenia dzieci samochodem - Pawła Kurpiewskiego, biomechanika zderzeń, założyciela Centrum Bezpieczeństwa fotelik.info

Wszystko źle. Fotelik pozwala na układanie się w pozycji półleżącej, pas biodrowy biegnie praktycznie po brzuchu, a ramieniowy po szyi. To może być sytuacja, kiedy zaśnie, a ciało zmieni pozycję. Mój syn jeździł do tej pory w dobrym foteliku. Ale niedobrym dla niego.
Wszystko źle. Fotelik pozwala na układanie się w pozycji półleżącej, pas biodrowy biegnie praktycznie po brzuchu, a ramieniowy po szyi. To może być sytuacja, kiedy zaśnie, a ciało zmieni pozycję. Mój syn jeździł do tej pory w dobrym foteliku. Ale niedobrym dla niego.© fot. Marcin Łobodziński
  • Do niedawna producenci fotelików nabierali wody w usta, kiedy zadało się im pytanie o przewożenie dziecka, wykraczającego wagą ponad 36 kg - opowiada Paweł Kurpiewski. - Podczas ostatnich światowych targów w Kolonii zapytałem o to na konferencji prasowej czołowych producentów fotelików w Europie. Konsultowaliśmy stanowisko niemieckiej policji, która doradza oficjalnie, na podstawie badań wypadków, by dzieci, które przekroczyły wagę 36 kg, ale mieszczą się jeszcze gabarytowo w foteliku, nadal podróżowały w tych fotelikach. Tezę tą potwierdzili oficjalnie wybitni inżynierowie, konstruktorzy fotelików marek Britax i Maxi Cosi - podkreśla Kurpiewski.

W oparciu o solidne źródła przyjmujemy więc zasadę, że jeżeli dziecko mieści się w foteliku geometrycznie, ale przekracza masę dopuszczalną dla urządzenia 15-36 kg, to bezpieczniejsze jest dalsze wożenie dziecka w tym foteliku, niż przesadzenie go jedynie na pasy bezpieczeństwa lub samo podwyższenie, które nie zapewni mu osłony bocznej. Oczywiście to wszystko ma zastosowanie wyłącznie dla fotelików, które osiągnęły wysokie wyniki w testach zderzeniowych.

Linia ust dziecka musi się pokrywać z wysokością dolnej części zagłówka fotelika. Jeśli jest za nisko, a regulacja nie pozwala obniżyć zagłówka, to dziecko nie dorosło do fotelika. Jeśli jest za wysoko, zagrożona będzie jego głowa. Jeśli dziecko się wciąż mieści (również tułowiem), to lepiej nadal przewozić je w foteliku niż na tzw. podwyższeniu.
Linia ust dziecka musi się pokrywać z wysokością dolnej części zagłówka fotelika. Jeśli jest za nisko, a regulacja nie pozwala obniżyć zagłówka, to dziecko nie dorosło do fotelika. Jeśli jest za wysoko, zagrożona będzie jego głowa. Jeśli dziecko się wciąż mieści (również tułowiem), to lepiej nadal przewozić je w foteliku niż na tzw. podwyższeniu.© fot. Marcin Łobodziński

Jeśli zaś dziecko wyrasta z fotelika geometrycznie, to powinniśmy w nim po prostu zdemontować tzw. plecy i używać wyłącznie siedziska, jako podwyższenia, o ile jego konstrukcja na to pozwala. Jeśli takie siedzisko ma prowadnice biodrowej części pasa bezpieczeństwa, to pozwala go prawidłowo poprowadzić przez ciało dziecka tak, by ochronić go przed naciskiem pasa na brzuch i przed tzw. nurkowaniem.

Dobre siedziska różnią się zasadniczo od styropianowych podwyższeń, które nie mają ani prowadnic pasa bezpieczeństwa, ani zaczepów Isofix. To właśnie Isofix zapewnia solidne mocowanie siedziska na kanapie, a tym samym zabezpiecza przed wysunięciem się go spod ciała dziecka podczas wypadku. Powyższa deklaracja dotyczy oczywiście konkretnych modeli wymienionych marek, a nie każdego fotelika. Jeśli producent nie chce złożyć podobnej deklaracji, lepiej nie ryzykować.

W USA nie ma z tym problemu

Jak się okazuje, Amerykanie przewidzieli już dawno takie sytuacje i na rynku amerykańskim bez problemu można kupić fotelik dla dziecka ważącego nawet 50 kg czy więcej. Niektóre modele fotelików mają homologację europejską i można je kupić również w Polsce. Przykładowo urządzenia Peg Perego 2-3 Flex, Maxi-Cosi Rodifix AP lub Diono Monterey 2 w Stanach Zjednoczonych są homologowane dla dzieci aż do 54 kg. U nas do 36 kg. Dlaczego?

  • Takie są przepisy - kwituje Paweł Kurpiewski.
Fotelik, dla którego waga dziecka jest bez znaczenia. Został przygotowany wg nowej normy I-Size.
Fotelik, dla którego waga dziecka jest bez znaczenia. Został przygotowany wg nowej normy I-Size.© fot. Marcin Łobodziński

Pewnym światełkiem w tunelu przepisów unijnych jest stosunkowo młoda homologacja R129, tzw. I-Size. Uznaje ona wzrost dziecka za główny wyznacznik doboru fotelika, ważniejszy niż waga czy wiek. Taką homologację ma m.in. fotelik BeSafe iZi Flex. Producent nie podaje maksymalnej wagi dziecka, lecz wzrost – do 150 cm.

Niezwykle istotne prowadzenie pasa

W przypadku niektórych dzieci warto rozważyć foteliki, które mają dodatkowy element przytrzymujący pas biodrowy, a tym samym zmieniający sposób mocowania z trzy- na czteropunktowe. To zapobiega naciskowi pasa na brzuch dziecka podczas normalnej jazdy oraz zjawisku nurkowania, czyli wysuwaniu się dziecka z fotelika dołem podczas zderzenia. Takie rozwiązanie można spotkać np. w BeSafe iZi Flex oraz Britax Roemer serii Kidfix II i Kidfix III,

Paweł Kurpiewski twierdzi, że dziecko może się nauczyć prawidłowo zapiąć pas. Jednak najlepiej wszystko kontrolować samemu.
Paweł Kurpiewski twierdzi, że dziecko może się nauczyć prawidłowo zapiąć pas. Jednak najlepiej wszystko kontrolować samemu.© fot. Marcin Łobodziński
  • Ważne jest sprawdzenie długości kości udowej i dopasowanie do długości siedziska w foteliku, bo przez nieprawidłową pozycję w foteliku, czyli wypchnięcie miednicy do przodu, dziecko może być poddane tzw. zjawisku nurkowania. W takiej sytuacji pas biodrowy nachodzi na brzuch i niszczy narządy wewnętrzne jamy brzusznej. Natomiast pas barkowy w tym czasie niszczy kręgosłup szyjny. Są to typowe obrażenia, z którymi spotykam się podczas wykonywanych przeze mnie ekspertyz powypadkowych - wyjaśnia Paweł Kurpiewski.

Ostatni fotelik dla dziecka ma do spełnienia kilka ważnych zadań. Najważniejszym jest właściwe poprowadzenie samochodowego pasa bezpieczeństwa po ciele dziecka. Dlatego urządzenia są wyposażone w odpowiednie zaczepy, prowadnice, pomagające ułożyć pas prawidłowo.

Dziecko w fotelu samochodowym, zapięte pasem i bez żadnych urządzeń podtrzymujących. To zdjęcie najlepiej pokazuje, dlaczego należy stosować te urządzenia.
Dziecko w fotelu samochodowym, zapięte pasem i bez żadnych urządzeń podtrzymujących. To zdjęcie najlepiej pokazuje, dlaczego należy stosować te urządzenia.© fot. Marcin Łobodziński
Lepiej - czyli dziecko na podwyższeniu zapiętym w Isofix. Pas biodrowy jest prowadzony prawidłowo, po udach, ale ramieniowy pozostaje luźny.
Lepiej - czyli dziecko na podwyższeniu zapiętym w Isofix. Pas biodrowy jest prowadzony prawidłowo, po udach, ale ramieniowy pozostaje luźny.© fot. Marcin Łobodziński
Tak powinno być, m.in. dlatego fotelik zawsze będzie lepszy od podwyższenia. Fotelik ma w tym miejscu element prowadzący pas blisko ciała dziecka.
Tak powinno być, m.in. dlatego fotelik zawsze będzie lepszy od podwyższenia. Fotelik ma w tym miejscu element prowadzący pas blisko ciała dziecka.© fot. Marcin Łobodziński
  • Pas biodrowy u dzieci musi biec płasko po powierzchni ud. Nie może opierać się na podbrzuszu lub naciskać na brzuch - tłumaczy Paweł Kurpiewski.

Aby zobrazować efekt nieprawidłowego poprowadzenia pasa biodrowego, mój rozmówca pokazuje zdjęcie. Widzę dziecko, które zginęło w wypadku oraz efekt silnego nacisku pasa na brzuch. Tego dnia myślę już tylko o nim, ponieważ mój syn ma fotelik, którego prowadzenie pasa jest podobne, a wypadek może skończyć się dla niego tak samo.

Przy niewłaściwym foteliku, pas biodrowy, którego nie da się poprowadzić płasko po udach, przesuwa się ku górze (precyzyjniej, to dziecko się wsuwa pod pas). Efekt jest taki, jak na zdjęciu, czyli pas powoduje silny nacisk na jamę brzuszną, a ta w końcu nie wytrzymuje. Ja wiem co jest potem - wy możecie sobie wyobrazić.
Przy niewłaściwym foteliku, pas biodrowy, którego nie da się poprowadzić płasko po udach, przesuwa się ku górze (precyzyjniej, to dziecko się wsuwa pod pas). Efekt jest taki, jak na zdjęciu, czyli pas powoduje silny nacisk na jamę brzuszną, a ta w końcu nie wytrzymuje. Ja wiem co jest potem - wy możecie sobie wyobrazić.© fot. Marcin Łobodziński
  • Pas barkowy musi biec przez środek mostka i obojczyk, ale w odległości o co najmniej jedną szerokość pasa od skraju ramienia (łączenie obojczyka z ramieniem przyp. red) - kontynuuje Paweł Kurpiewski. - Nie trzeba obawiać się poprowadzenia pasa blisko szyi, ale oczywiście nie może biec po szyi. Mówię o tym, bo wiele osób boi się kontaktu pasa z szyją, więc panicznie odsuwa go, co może skutkować wypadnięciem dziecka z pasa przez bark - dodaje.

Nie fotelik, tylko fotelik plus auto

Można kupić najlepszy fotelik, ale jeśli nie będzie pasował do auta, może stać się dla dziecka zagrożeniem. Z taką nauką opuszczam Centrum Bezpieczeństwa fotelik.info. Paweł Kurpiewski pokazał mi kilka niuansów doboru fotelika do samochodu oraz niektóre elementy auta, które bardziej przeszkadzają, niż pomagają dzieciom.

Nie jest wcale regułą to, że jeśli fotelik da się łatwo zamontować w samochodzie, to będzie on zamontowany dobrze. Przykładowo zbyt mocno wysunięta szyna isofix, ułatwiająca montaż, nie pozwala mocno wpiąć fotelika w zaczepy.

Oparcie fotelika opiera się tylko o zagłówek. Tego powinno się unikać. Można zagłówek podnieść lub wyjąć, ale nie w każdym aucie da się to zrobić.
Oparcie fotelika opiera się tylko o zagłówek. Tego powinno się unikać. Można zagłówek podnieść lub wyjąć, ale nie w każdym aucie da się to zrobić.© fot. Marcin Łobodziński
Znacznie lepiej - co prawda zagłówka wyjąć się nie da, ale fotelik ma taką konstrukcję, że opiera się o oparcie kanapy.
Znacznie lepiej - co prawda zagłówka wyjąć się nie da, ale fotelik ma taką konstrukcję, że opiera się o oparcie kanapy.© fot. Marcin Łobodziński

Niewyjmowany zagłówek w samochodzie to udręka dla rodzica, który ma większe dziecko i chce je wozić w dużym foteliku. Nie może on się bowiem opierać o zagłówek, a w wielu modelach powinien opierać się o oparcie kanapy. Niedopuszczalne jest blokowanie ruchu oparcia fotelika 15-36 kg zagłówkiem kanapy samochodu, ponieważ fotelik w momencie wypadku powinien przemieszczać się w górnej części, podążając za głową dziecka.

A propos głowy – kto z was się spodziewał, że kurtyny powietrzne mogą stanowić zagrożenie? Zwłaszcza przy wysokim foteliku.

  • Zawsze trzeba sprawdzić, czy w najwyższej wysokości zagłówka zmieści się dłoń pomiędzy zagłówkiem fotelika a łączeniem dachu ze słupkiem samochodu. Jeśli przestrzeń będzie zbyt mała, otwarta kurtyna powietrzna może nie tylko zablokować ruch fotelika, który jest konieczny, ale także zniszczyć go. Skutki takiego zniszczenia mogą być niebezpieczne dla dziecka - wyjaśnia fotelikowy ekspert.
Póki w tym miejscu przejdzie swobodnie dłoń, póty fotelik i kurtyna powietrzna samochodu ze sobą nie kolidują.
Póki w tym miejscu przejdzie swobodnie dłoń, póty fotelik i kurtyna powietrzna samochodu ze sobą nie kolidują.© fot. Marcin Łobodziński

Każdy samochód jest inny i bynajmniej nie chodzi tylko o markę i model. Inny kształt kanapy czy poprowadzenia linii dachu zupełnie zmienia warunki przewożenia dziecka. W jednym aucie fotelik może działać wzorowo, w drugim może narobić więcej szkód. A co jeśli wozimy dzieci kilkoma autami? Szuka się wówczas kompromisów.

  • Pod tym względem ma pan fatalny zawód - mój rozmówca odnosi się do przewożenia przeze mnie dzieci autami testowymi. - W takiej sytuacji niestety trzeba szukać kompromisów i godzić się na mniejsze zło - dodaje.

To samo może dotyczyć rodzin, które przewożą dzieci dwoma lub trzema różnymi samochodami. Na szczęście udało mi się dopasować taki fotelik, który jest na tyle wszechstronny, że będzie pasował do większości samochodów.

Jak więc wozić dziecko ważące więcej niż 36 kg?

Najlepszą ochroną dla takich dzieci jest odpowiednio dobrany fotelik. Taki, który był badany w testach zderzeniowych pod kątem wyższej wagi pasażera. Są foteliki, które mają dopuszczenie dla cięższych dzieci, ale można to sprawdzić wysyłając zapytanie do producenta lub sprawdzając na rynku amerykańskim. Oczywiście nieocenioną pomocą są takie osoby jak mój rozmówca, Paweł Kurpiewski.

Z tego fotelika nie udało się "wyrwać" Sebastiana. Jest dla niego najlepszy. Jednak w przypadku waszego dziecka inny produkt może lepiej pasować. Tylko sprawdzenie kompozycji dziecko+auto+fotelik da odpowiedni wynik, który powinien poprzedzić wybór fotelika.
Z tego fotelika nie udało się "wyrwać" Sebastiana. Jest dla niego najlepszy. Jednak w przypadku waszego dziecka inny produkt może lepiej pasować. Tylko sprawdzenie kompozycji dziecko+auto+fotelik da odpowiedni wynik, który powinien poprzedzić wybór fotelika.© fot. Marcin Łobodziński

Jako alternatywę dla fotelika dla dziecka powyżej 36 kg przedstawił podwyższenie, ale tylko takie, które jest częścią fotelika, koniecznie mocowane na isofix. Niestety ma ono dużą wadę w postaci braku ochrony głowy dziecka. Nie przytrzyma także jego ciała, które będzie zdane wyłącznie na pas bezpieczeństwa. Natomiast, dzięki prowadnicom, pozwoli poprowadzić prawidłowo ten pas po ciele dziecka.

Wzrost i waga to nie wszystko

Uwaga, w artykule nie omówiliśmy podłoża anatomicznego, procesu kostnienia i rozwoju kości miednicy, które to oprócz wzrostu i długości tułowia, najbardziej decydują o tym, czy dziecko jest już gotowe na użycie pasów bezpieczeństwa. Procesy te zależą zasadniczo od osiągnięcia wieku dojrzewania, a nie od wzrostu, czy wagi dziecka. Ponieważ nie jest to w Polsce zagadnienie jasne i zrozumiałe, to poświęcimy tej problematyce jeden z kolejnych artykułów.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (5)