Ford Fiesta Sport 1,6 Ti‑VCT - jak Jekyll & Hyde [test autokult.pl]
Ford Fiesta Sport ma podwójną osobowość: to Jekyll i Hyde w odwróconych rolach i aspekcie motoryzacyjnym.
21.11.2011 | aktual.: 28.03.2023 15:46
Ford Fiesta Sport ma podwójną osobowość: to Jekyll i Hyde w odwróconych rolach i aspekcie motoryzacyjnym.
Mr Hyde[/h3]Stylistyka prezentowanego Forda Fiesty w wersji Sport to agresywny i niebezpieczny Mr Hyde. Mimo względnie niewielkiej ilości zmian auto od pierwszych do ostatnich centymetrów aż kipi prowokacją. Sylwetka Fiesty to codzienny widok na naszych drogach. Samochód jest bardzo zgrabny, wygląda lekko i proporcjonalnie, dlatego Polacy planując zakup auta z segmentu B bardzo często sięgają właśnie po Fiestę. Zmiany zewnętrzne w wersji Sport można policzyć na palcach jednej ręki.
Mały - przecinająca powietrze nakładka na przedni zderzak, serdeczny - długa i niezwykle urokliwa lotka, środkowy – tylny zderzak z atrapą dyfuzora, wskazujący - białe pasy biegnące wzdłuż nadwozia, kciuk - czarne, szesnastocalowe obręcze, których ze względu na nadchodzącą zimę po prostu w listopadowym teście zabrakło. Samochód naprawdę robi piorunujące wrażenie i nieubłaganie przyciąga wzrok na ulicy. Efektowny wygląd uzyskany dzięki pakietowi stylistycznemu sprawia, że najmłodsi pokazują auto palcem, a nieco starsi wpatrują się, aż zniknie za horyzontem.
Skupmy się na nieco mniej krzykliwym wnętrzu. Tutaj nie potrzeba nawet wszystkich palców drugiej ręki – pojawiła się skórzana tapicerka przeszyta czerwoną nicią i aluminiowe nakładki na pedały. Za trzecią atrakcję można uznać jeszcze podświetlone na pomarańczowo ozdobne listwy progów i końcówkę gałki zmiany biegów.
Jeśli ktoś nie miał wcześniej do czynienia z tym modelem, to warto wspomnieć, że konsola centralna nakreślona jest futurystycznymi liniami. O ile w przypadku Focusa wygląda to ciekawie, o tyle w przypadku Fiesty można dyskutować na temat estetyki tego rozwiązania. Biorąc pod uwagę standardy segmentu B, nie można mieć natomiast zastrzeżeń do jakości wykonania i ergonomii. Wszystko, czego potrzebuje kierowca, jest pod ręką i oprócz komputera pokładowego do obsługi nie wymaga jakiejkolwiek koncentracji.
Niska pozycja za kierownicą pozwala poczuć się choć trochę sportowo. Obszyte czarną skórą fotele są bardzo twarde, wygodne i całkiem nieźle trzymają w zakrętach, sporą wadą jest natomiast brak podłokietnika. Kierownica jest świetnie wykonana, pewnie leży w dłoniach, wieniec - twardy i cienki.
Nagana należy się za brak wskaźnika temperatury cieczy chłodzącej na tablicy zegarów, a na szczególną pochwałę zasługuje bardzo wydajna klimatyzacja i podgrzewanie szyb. Gdy szyby skuł pierwszy lód, ludzie ruszyli do skrobania, a Fiesta rozmroziła się sama w mniej niż minutę.
Mimo że prezentowana Fiesta jest trzydrzwiowa, dzięki długim furtkom i szerokiemu zakresowi regulacji wzdłuż po złożeniu oparcia fotela nie było większych problemów z dostępem do tylnej kanapy. Jednak nie polecałbym sadzać tam osób wyższych niż 175 cm, chyba że bardzo na to nalegają, ale wtedy dowiedzą się o obliczu z drugiej strony lustra - Dr. Jekyllu.
Dr Jekyll
Drapieżna Fiesta skrywa w sobie moc 120 KM. Gdy patrzy się na nadwozie, może się to wydawać niezrozumiałe i nie dotrze do wszystkich po pierwszym czytaniu, ale zapewniam, że tak właśnie jest. Kiedy po odpaleniu silnika do głosu dochodzi Dr Jekyll, groźnie wyglądający Mr Hyde raczej nikogo na drodze nie rozszarpie. Nie zmienia to jednak faktu, że współpraca z nim układa się po prostu świetnie.
Z układu wydechowego dobiega przyjemny dla ucha dźwięk, który na niskich obrotach jest lekko zachrypnięty. Po pokonaniu małego oporu lewarka wbijam bieg i powoli ruszam w drogę. Czuć, że obniżone zawieszenie jest jeszcze twardsze niż w normalnej Fieście. Spokojny Mr Jekyll zachęca więc do wykorzystania potencjału jednostki napędowej także podczas jazdy w zakrętach. Podczas ich pokonywania przyjemne doznania dostarcza bardzo precyzyjny układ kierowniczy, który w połączeniu z zawieszeniem czyta drogę jak dźwięczące blaszki bęben mechanicznej pozytywki.
Muzyka wygrywana przez układ wydechowy i jednostkę napędową nie może się równać z symfonią, jaką serwował mi ostatnio zestaw Record Monza, ale jak na czterocylindrowca jest naprawdę przyjemna. Osobom, które wybierają się w dłuższą trasę, może przeszkadzać brak szóstego biegu, ponieważ przy wyższych prędkościach wysokoobrotowy silnik nie ogranicza się z wokalem i ręka w porozumieniu z uchem sama sięga w kierunku lewarka.
Biegi są dość długie. Na pierwszych trzech przełożeniach wolnossące R4 najlepiej się czuje powyżej 3000 rpm, dynamiczna jazda na czwartym biegu to kwestia utrzymywania od 4000 rpm w górę. Doskonale zachowuje się ESP, które skutecznie ogranicza podsterowność, ale jednocześnie nie ucina jakiekolwiek zabawy gazem, hamulcem i kierownicą. Same hamulce (z tyłu bębnowe) mimo zimowych opon i suchej nawierzchni sprawowały się wyśmienicie.
Ford Fiesta Sport to samochód o dwóch obliczach. Jego krzykliwy wygląd zewnętrzny prowokuje innych uczestników ruchu drogowego i wzbudza na drodze ogromne zainteresowanie. Z drugiej strony razi to, co mały drapieżnik ma do zaoferowania w kwestii osiągów. Choć samochód prowadzi się rewelacyjnie i sprawia wrażenie dynamicznego, to jednak pozostaje lekki niesmak spowodowany zerknięciem do tabelki danych technicznych w katalogu. Ford Fiesta Sport to groźny Mr Hyde, w którego wnętrzu skrywa się łagodna natura Dr. Jekylla.
- Efektowny wygląd
- Świetne właściwości jezdne
- Wygodna pozycja za kierownicą
- Ładna tapicerka
- Bardzo wydajny układ klimatyzacji
- Osiągi nieadekwatne do wyglądu auta
- Dość wysoka cena
Dane techniczne:
Zdjęcia wykonał Marcin Pogorzelski