Fiat 500 Sport 0.9 TwinAir 105 KM - test
Już nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem na randce z Pięćsetką. Nie pamiętam też kiedy ostatnio byłem tak rozbity między dwoma skrajnymi poglądami na jeden temat.
Fiat 500 Sport 0.9 TwinAir 105 KM - test
To było nasze pierwsze spotkanie od długiego czasu. Odebrałem kluczyki do mojej 500, wyszedłem na parking i stanęliśmy twarzą w twarz. Są samochody bardziej męskie. Są samochody ładniejsze. Są też zgrabniejsze. Ale mało które auto wywołuje uśmiech na twarzy tak skutecznie jak to włoskie maleństwo. Fiata 500 nie da się nie lubić. Jedno spojrzenie w te okrągłe, roześmiane światła i przepadłeś.
Z uśmiechem na twarzy wsiadam do środka. Zapinam pasy... To znaczy, próbuje je zapiąć. Są gdzieś daleko z tyłu. Sięganie po nie jest nietypowe jak na auto miejskie. Odległość, na jaką trzeba wyciągnąć rękę jest porównywalna z tymi, których wymagają prawdziwe sportowe coupé. Czyli zdecydowanie za duża.
Teraz czas znaleźć odpowiednią do jazdy pozycję za kierownicą. Gdybym miał szukać tej idealnej, to pewnie siedziałbym w tym samochodzie do dziś. To nie znaczy, że nie da się znaleźć wygodnej i bezpiecznej pozycji, do której da się przyzwyczaić. Problem w tym, że 500 ma tak wysokie fotele, że można się poczuć jak na stołku. Oczywiście, dla kogoś, kto jeździ tym małym Fiatem na co dzień to nie problem. Jednak jeśli 500 jest drugim autem w domu, to przesiadanie się między nią a naszym rodzinnym sedanem będzie dziwną zmianą środowiska.
Mogłoby się wydawać, że wysoka pozycja za kierownicą działa na korzyść w przypadku widoczności. Owszem, jeśli patrzymy tylko prosto przed siebie. Obserwację tego, co dzieje się po prawej stronie auta utrudnia lusterko wsteczne. Dla osoby o wzroście powyżej 1,8 m jest ono na wysokości wzroku.
W końcu ruszamy. To wersja Sport, więc można spodziewać się, że zawieszenie zostało nieco usztywnione w stosunku do tego, które pamiętam z przytulnej 500 Lounge. Na pierwszej dziurze napotkanej na drodze prawie wypadłem przez okno. Kolejnych dwóch nierówności nawet nie było widać, ale zawieszenie Pięćsetki je znalazło.
Ta 500 ma cały zestaw bardzo wyraźnych wad. Jest jednak pewne „ale”, które przechyla szalę na drugą stronę. To 105-konny silnik TwinAir o pojemności 0,9 l. Ten silnik ujmuje brzmieniem, bo bardzo przypomina dźwięk naszego starego kumpla: Malucha. Jest hałaśliwy, to prawda. Jednak chociaż nie jest to warkot rasowo sportowy, to jest w nim coś przyjemnego. Coś... klasycznego?
Drugi plus, który można przyznać Fiatowi za ten silnik, należy się za sposób, w jaki rozwija moc. W lekkiej Pięćsetce z krótkimi przełożeniami przyjemnie kopie i daje poczucie sporego nadmiaru mocy. Zmiany biegów są dzięki temu ogromną frajdą. Nie wyobrażam sobie tutaj automatu. Manual jest po prostu potrzebny do zabawy tym samochodem. A ta jest w nim przednia.
500 Sport ze 105-konnym silnikiem ma w sobie coś dzikiego. To nie jest surowa wściekłość skorpiona drzemiąca w Abarthach. Jest po prostu zwariowany w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Naciąga uśmiech na twarz swoim wyglądem i tym jak jeździ. Jest niepoważny i niepoprawny. I dzięki temu nie da się go nie lubić.
Kolejny plus należy się za świetnie trzymające fotele. Zagłówki co prawda są zbyt twarde, ale jest to wada, którą 500 można wybaczyć. We wnętrzu wersji sport bardziej istotne jest to, że do dyspozycji mamy świetną, grubą kierownicę, doskonale leżącą w rękach.
Podobno 0,9-litrowy TwinAir jest oszczędnym silnikiem. Fiat podaje w katalogu, że jego spalanie w mieście powinno wynosić 5,5 l/100 km. Sprawdziłem, owszem, da się osiągnąć taki wynik, ale nie jest to spalanie realne. Nie kupuje się soczyście czerwonego Fiata 500 Sport z takim silnikiem, żeby jeździć w stylu, który zapewni zużycie 5,5 l/100 km. 8 l/100 km w mieście to wynik bliższy rzeczywistości. A jeśli uzależnicie się od genialnego 2-cylindrowca, to i 10 l/100 km nie powinno Was dziwić.
Sztywne zawieszenie dobrze spisuje się na gładkich łukach. To dla nich jest stworzone. Wtedy 500 przykleja się do drogi i pozwala na wiele. Czuć oczywiście nadmiar mocy i lekkie ciągnięcie na kołach od sporego jak na tę masę momentu obrotowego. Jednak jeśli rozsądnie posługujemy się gazem, 500 Sport odpłaci się bardzo przyjemną i szybką jazdą. Problemy pojawiają się niestety na nierównościach. Tak napięte zawieszenie sprawia, że 500 na bardziej wymagającej nawierzchni szybko traci kontakt z podłożem.
Do gustu przypadła mi tu skrzynia biegów. Z pozoru jest trochę za mało precyzyjna. Jednak jeśli zaczniemy się nią posługiwać bardziej zdecydowanie, nie ukarze nas blokowaniem przy wbijaniu kolejnych przełożeń. Przeciwnie, będzie spisywać się znacznie lepiej niż przy ospałej jeździe.
Ile kosztuje ta pigułka szczęścia? Fiat 500 Sport ze 105-konnym silnikiem startuje od 62 600 zł. Wersja widoczna na zdjęciach to około 74 tys. zł. Za 71 tys. zł możemy mieć już Abartha 500 ze 135-konnym silnikiem 1,4 T-Jet. Sęk w tym, że wszystko, co podbiło cenę od 62 600 zł to dodatki, bez których da się żyć.
Na koniec testu miałem mieszane uczucia. Z jednej strony ta 500 jest potwornie niekomfortowa, lusterko zasłania część widoku do przodu, a na fotelach siedzi się za wysoko. Ale już dawno nic w tak prosty sposób nie dostarczyło mi tyle frajdy. To zasługa tego, że tego Fiata zrobili Włosi. Jest trochę niedopracowany, ma wady, ale ma też zalety i charakter, których nie znajdziemy w do bólu perfekcyjnych pojazdach z Niemiec. I właśnie tym różni się bezduszny produkt od samochodu z klasycznym charakterem.
PLUSY:
Dynamiczny silnik
Duża frajda z jazdy
Przyjemne brzmienie 2-cylindrowej jednostki
Atrakcyjny wygląd
MINUSY:
Zbyt sztywne zawieszenie
Lusterko ograniczające widoczność
Daleka od ideału pozycja za kierownicą