FCA obcina pensje pracownikom, a Renault i Aston Martin wysyła ich na przymusowe urlopy
Epidemia koronawirusa przyczyniła się do załamania europejskiego rynku motoryzacyjnego. Fabryki stoją, klienci nie kupują już wyprodukowanych aut, a producenci szukają oszczędności. By zminimalizować straty, zmniejszają wynagrodzenia pracowników oraz wysyłają ich na przymusowe urlopy.
31.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:04
Renault poinformowało właśnie, że w związku ze wstrzymaniem produkcji i znaczącym spowolnieniem działalności nie ma podstaw, by wymagać od pracowników pełnego zaangażowania. Dotyczy to głównie osób pracujących w biurach marki, które na czas epidemii koronawirusa w większości przeszły na pracę zdalną.
Zobacz także
Ograniczenie wymiaru pracy i przymusowe urlopy
Dotychczas pracownicy biurowi wykonywali swoje obowiązki w pełnym wymiarze godzin, za co otrzymywali standardowe wynagrodzenie. Władze francuskiego koncernu uznały jednak, że w obecnej sytuacji to zbyteczny wydatek. W związku z tym wymiar etatu pracowników biurowych zostanie znacząco zmniejszony. Niestety, ich wynagrodzenie również - proporcjonalnie do czasu pracy.
Decyzja dotyczy nawet 2 tys. osób, które teraz będą wykonywać swoją pracę wyłącznie do południa. Gdy sytuacja na rynku się unormuje, powrócą natomiast do dawnego trybu. Rozwiązanie to nie jest oczywiście korzystne dla pracowników, którzy teraz będą musieli przeżyć za połowę dotychczasowej pensji. Niestety Renault, jak zresztą wiele innych firm, raczej nie ma innego wyjścia.
Podobnie wygląda sytuacja w Astonie Martinie, który na domiar złego zaliczył ostatnio kilka chudych lat, w wyniku czego firma znajduje się w nienajlepszej sytuacji finansowej. Zatrudnieni w brytyjskim przedsiębiorstwie na czas epidemii zostali wysłani na przymusowe urlopy. Podczas ich trwania otrzymują 80 proc. dotychczasowego wynagrodzenia, z czego większość pochodzi z państwowego funduszu pomocy przedsiębiorcom.
FCA obcina pensje, by uniknąć zwolnień
FCA z kolei postanowiło obciąć pensje o 20 proc. wszystkim pracownikom, począwszy od kwietnia do końca czerwca. Większość członków zarządu ograniczyło swoje wynagrodzenia o 30 proc., a szef koncernu Mike Manley - aż o 50 proc. Przedstawiciele FCA nie owijają w bawełnę, potwierdzając, że cięcia pensji są niezbędne, by zminimalizować ryzyko zwolnień.
Na razie nic nie wskazuje, by sytuacja branży motoryzacyjnej miała ulec poprawie. Firmy są tak naprawdę zależne od sytuacji związanej z koronawirusem. Fiat zamierzał wznowić produkcję we Włoszech po 3 kwietnia, ale najprawdopodobniej się to nie uda.
W piątek miała bowiem skończyć się ogólnokrajowa blokada, polegająca na nakazie wstrzymania działalności biznesowej i ograniczeniach transportu. Już dziś jednak pojawiają się głosy o jej przedłużeniu na kolejne dwa tygodnie, do 18 kwietnia. W niedzielę minister Francesco Boccia powiedział, że: "rząd nieuchronnie przedłuży zaostrzone przepisy po 3 kwietnia."
Toyota wydłuża przestój do 20 kwietnia
Japończycy postanowili przedłużyć przestój w swoich europejskich fabrykach co najmniej do 20 kwietnia. Decyzja jest wynikiem nie tylko troski o pracowników, ale również niskiego popytu na nowe auta i problemów logistycznych spowodowanych epidemią koronawirusa.
Jak możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie prasowym, zakłady we Francji, Wielkiej Brytanii, Czechach, Polsce, Turcji i Portugalii nie będą działać przez najbliższe 3 tygodnie. Niewykluczone, że pozostali producenci również podejmą decyzję o tak znaczącym wydłużeniu dotychczasowych terminów.