"Chcesz w palnik?!". Kierowca BMW nie zauważył żółtych linii na jezdni

Czy oznakowanie poziome może być powodem agresji na drodze? W Polsce jak najbardziej. Przekonał się o tym mężczyzna jadący zgodnie ze słabo widocznymi liniami. Problem w tym, że jadący obok kierowca BMW miał inne spostrzeżenia.

Kierowca BMW nie miał racji, choć uważał inaczej
Kierowca BMW nie miał racji, choć uważał inaczej
Źródło zdjęć: © YouTube | Stop Cham
Tomasz Budzik

04.06.2023 | aktual.: 04.06.2023 10:54

Do zdarzenia, z którego nagranie znalazło się na kanale Stop Cham w serwisie YouTube, doszło na remontowanym odcinku przy skrzyżowaniu ul. Sikorskiego i Sobieskiego. Jezdnia, która normalnie oferuje trzy pasy w jedną stronę, ze względu na prowadzony remont została zwężona do jednego pasa. Na asfalcie pojawiło się żółte oznakowanie, ale było ono już mocno wytarte. I tu pojawił się problem.

Nagrywający materiał przed sygnalizacją zajął środkowy pas. Zgodnie ze słabo widocznym, żółtym oznakowaniem był to jedyny pas kontynuowany po zwężeniu. Na prawo od nagrywającego na czerwonym świetle zatrzymał się kierowca BMW. Ten, najwidoczniej przekonany o tym, że to jego pas jest kontynuowany, ruszył po zapaleniu się zielonego światła. Auta jechały obok siebie, a nagrywający kierowca, widząc, że zbliża się zakończenie prawego pasa, przyspieszył i przejechał przez zwężenie.

To kończy się prawy pas. Ale trzeba się dobrze przyjrzeć
To kończy się prawy pas. Ale trzeba się dobrze przyjrzeć© YouTube | Stop Cham

Tuż za nim kierowca BMW zaczął błyskać światłami, a potem, przekraczając podwójną ciągłą linię namalowaną żółtą farbą i zmuszając jadącego z przeciwka kierowcę do zmiany kursu jazdy, wyprzedził nagrywającego, a następnie zatrzymał samochód. Tym razem już mu się nie spieszyło, bo znalazł czas na to, by wysiąść z samochodu (mimo zielonego światła), zatamować ruch, a następnie podejść do nagrywającego kierowcy. Mężczyzna w szarym podkoszulku oskarżył drugiego kierowcę o zajechanie drogi i zagroził mu pobiciem, mówiąc "Chcesz w palnik, gamoniu jeden?!". Następnie odjechał

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na szczęście sytuacja nie przybrała jeszcze gorszego obrotu. To przykre, że porozumień na drodze nie potrafimy rozwiązywać w kulturalny sposób. Fiaskiem jest również to, że drogowcy prowadzący remont przeszli do porządku dziennego nad tym, że żółte oznaczenia były w niektórych miejscach niemal zupełnie niewidoczne. To, co dla jednych jest szczegółem, dla innych może mieć ogromne znaczenie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (87)