Budowa wyścigówki na finiszu. Polak spełnia swoje marzenie z dzieciństwa
Poznajcie Kozmo, najszybszy polski samochód typu kit-car. Jest to projekt i marzenie jednej osoby, lecz dzisiaj każdy ma okazję wesprzeć jego finalizację.
10.08.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:29
Historia pojazdu zaczyna się 25 lat temu, kiedy to Tomek – autor i pomysłodawca Kozmo – leżał w szpitalu chory na białaczkę. Miał wtedy 10 lat i czas spędzał na rysowaniu karoserii samochodów. Z każdym szkicem jego marzenie o budowie własnego samochodu było silniejsze. Po zwalczeniu choroby rozwijał swoją pasję do czterech kółek, a pomysł na autorski wóz cały czas pozostawał z tyłu głowy.
Decyzja o budowie Kozmo zapadła w grudniu 2005 roku. Ponownie choroba zaserwowała mu solidną dawkę wolnego czasu. Projektowanie samochodu zajęło mu blisko trzy lata. Wreszcie w kwietniu 2008 roku zaciągnął kredyt i zakasał rękawy. Jego marzenie o własnym samochodzie miało być w końcu zrealizowane. Codziennie rano szedł do pracy, spędzał tam osiem godzin, po czym resztę dnia i pół nocy przesiadywał w garażu. Liczył, że najpóźniej po trzech latach będzie mógł pojeździć po torze w Kozmo. Skąd ta nazwa? Wyjaśniam na końcu.
Jak to jednak w życiu bywa, plany to jedno, a rzeczywistość – drugie. W 2012 roku projekt utknął. Tomek dotarł do momentu, w którym bez większych nakładów finansowych nie mógł kontynuować prac. Kozmo przestało być priorytetem. Przez kolejne cztery lata skupiał się na innych zadaniach, aż wreszcie powiedział sobie "muszę to skończyć".
Od tego czasu poświęcał projektowi maksymalnie dużo czasu. Kozmo zbliżało się do ostatniego zakrętu i już miało wychodzić na prostą do mety. Punktem kulminacyjnym były największe targi kit-carów na świecie w Stoneleigh. Tomek pokazał tam swój samochód, który spotkał się z nadzwyczaj pozytywną reakcją odwiedzających. To i okładkowy artykuł w magazynie "Complete Kit-Car" dały mu kopa. Szybko powrócił jednak problem sprzed pięciu lat – Kozmo pożarło wszystkie środki finansowe, jakimi dysponował.
Dzisiaj wóz jest prawie skończony. Co prawda silnik czeka na zestrojenie, a docelowe zawieszenie nie jest zainstalowane, ale za to nadwozie i wnętrze wymagają tylko ostatnich szlifów. Obecny stan pozwala nam jednak ocenić, czym będzie finalna wersja. Oraz czy faktycznie ma potencjał, by być najszybszym polskim kit-carem.
Bez owijania w bawełnę: ma.
Wykonana z laminatów buda opiera się na stalowej ramie, co pozwala na osiągnięcie wagi nieprzekraczającej 800 kilogramów. Z kolei umieszczenie centralnie silnika daje rozkład masy 46/54 proc. (taki sam jak w Porsche Boxsterze S 987), co powinno przełożyć się na naturalne prowadzenie pojazdu. Silnik to czterocylindrowa jednostka 1,4 turbo pochodząca z Abartha 500. Na ten moment rozwija moc 180-190 koni mechanicznych, ale ma potencjał na ponad 300. Gdy do samochodu trafi docelowe, regulowane zawieszenie, pokaże, na co go naprawdę stać.
Tomek szacuje, że do skończenia projektu potrzebne jest około 50 tysięcy złotych (dotychczas zainwestował w niego cztery razy tyle). Dlatego o pomoc zwraca się do nas wszystkich. Na portalu wspieram.to rozpoczął zbiórkę niezbędnych funduszy. Za dołożenie cegiełki oferuje publiczne podziękowania oraz reklamę na samochodzie. Do zgarnięcia są także możliwości przejażdżki Kozmo i lekcje nauki jazdy wyścigowej.
Tak, wyścigowej, ponieważ Kozmo jest samochodem szykowanym z myślą o torze. Jeśli uda się go ukończyć i będą chętni, Tomek chce rozpocząć sprzedaż swoich kit-carów. Początkowo będą to gotowe pojazdy, lecz docelowo planuje oferować zestawy do samodzielnego złożenia. Zmniejszyłoby to zauważalnie koszty wejścia w posiadanie Kozmo.
Pytany o swoje największe marzenie związane z Kozmo, Tomek odpowiada: Puchar Polski. Jego celem jest pozyskanie inwestora, z którym mógłby organizować wyścigi samochodów swojego autorstwa. I choć do tego długa droga, to optymizm i determinacja, którymi emanuje mogą go zaprowadzić do spełnienia tej fantazji. Najpierw jednak trzymam kciuki za skończenie pierwszego samochodu.
Na koniec ciekawostka. Odkąd usłyszałem o projekcie, zachodziłem w głowę, skąd wzięła się jego nazwa. Gdy wreszcie zapytałem o to Tomka, odpowiedział, że od osiedla, na którym się wychowywał – osiedla Kosmonautów. Chociaż teraz mieszka i buduje swoje auto w Warszawie, to pierwsze prace nad Kozmo wykonał we Wrocławiu.
Jeśli chcecie wesprzeć projekt Tomka to każda, nawet najdrobniejsza wpłata, będzie dla niego wybawieniem.