Auta znikają w minutę. W Niemczech kradną coraz więcej samochodów

Nasi zachodni sąsiedzi mają ten sam problem, który zauważyć można również nad Wisłą. Jak informuje "Deutsche Welle", w 2023 r. w Niemczech skradziono o 9 proc. samochodów więcej niż rok wcześniej. Na celowniku przestępców są głównie prawie nowe SUV-y. Auta są wywożone poza strefę Schengen.

Kradzież na walizkę nie wymaga forsowania zamków i trwa kilkanaście sekund
Kradzież na walizkę nie wymaga forsowania zamków i trwa kilkanaście sekund
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Tomasz Budzik

28.11.2024 | aktual.: 28.11.2024 11:18

Złodziejom pomaga sprzęt z Rosji

Jak wynika z danych BKA, czyli Federalnego Urzędu Policji Kryminalnej, w 2023 r. w Niemczech skradziono 15 924 pojazdy. Względem 2022 r. był to wzrost o 9 proc. Do największej liczby przestępstw dochodzi w dużych miastach. Przoduje Berlin, a za nim plasuje się Hamburg.

Jak informuje "Deutsche Welle", za wzrost przypadków kradzieży odpowiadają dobrze zorganizowane gangi, które działają na międzynarodową skalę. W efekcie skradzione samochody w ciągu kilku dni znikają nie tylko z Niemczech, ale nawet ze strefy Schengen.

Łupem złodziei coraz częściej padają niemal nowe, drogie samochody. Złodzieje najchętniej kradną SUV-y, również te luksusowe. Zadanie nie jest trudne, ponieważ grupy przestępcze dysponują nowoczesnymi elektronicznymi narzędziami. Jak informuje DW, urządzenia "za pięciocyfrowe kwoty w dolarach" zamawiane są przez rosyjskie strony internetowe. Jak działają?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nowy sposób, nowy cel

Wśród sposobów, które w Niemczech stosowane są coraz częściej, DW wymienia "na walizkę" oraz "na gameboya". Obydwie metody wykorzystują elektroniczne urządzenia i działają na samochody wyposażone w bezkluczykowy dostęp do kabiny.

W metodzie "na walizkę" złodzieje działają w parach. Jedna osoba wyposażona w elektroniczne urządzenie przypominające neseser (stąd nazwa metody) stoi przy samochodzie, druga – również z takim urządzeniem – blisko miejsca, gdzie mogą być kluczyki samochodu. Na przykład przy drzwiach wejściowych do domu lub obok. właściciela. Gdy jedno z urządzeń wykryje sygnał kluczyka, przesyła do drugiego urządzenia trzymanego przy samochodzie. Ten, uznając sygnał za oryginalny kluczyk, otwiera się i pozwala na uruchomienie silnika.

Podobnie działa metoda "na gameboya", ale tu sama kradzież jest jeszcze prostsza. Do przeprowadzenia akcji wystarczy jeden przestępca, a dodatkowo nie jest potrzebny sygnał z oryginalnego kluczyka. Małe elektroniczne urządzenie, przypominające popularne niegdyś gry, należy zbliżyć do samochodu. Generuje ono sygnał kluczyka, a oszukany pojazd wpuszcza złodzieja do kabiny. Metoda działa tylko na część pojazdów wyposażonych w system bezkluczykowy.

Elektroniczny sprzęt do kradzieży aut może mieć dość elegancką formę
Elektroniczny sprzęt do kradzieży aut może mieć dość elegancką formę © Materiały prasowe | Policja

Użycie nowych metod kradzieży samochodów jest dla złodziei wygodne, ponieważ wyklucza konieczność siłowego sforsowania drzwi i uruchomienia auta. Wszystko dzieje się samo i może trwać zaledwie kilkadziesiąt sekund. Jednocześnie sprawia to, że celem złodziei stały się głównie prawie nowe samochody. Taka sama zmiana zaszła w Polsce.

Wybierają młodsze

Od wielu lat najczęściej kradzionym pojazdami w Polsce były auta liczące sobie 10 i więcej lat. Było to oczywiście pokłosiem dużego zapotrzebowania na używane części zamienne oraz tego, że do wielu takich aut łatwo było się włamać. Zmiana nastąpiła w 2020 r. Wówczas jako dwa najczęściej kradzione roczniki aut policja wskazała 2017 oraz 2018, a łącznie te od 2016 do 2019 stanowiły połowę wszystkich ukradzionych aut. Podobnie jest dziś, a do tego w 2023 r. liczba skradzionych w Polsce samochodów wzrosła aż o 36 proc. do 10 021 przypadków.

Zmiana w wieku kradzionych aut spowodowana była popularyzacją wśród przestępców nowych, "bezinwazyjnych" metod działania. Te można wykorzystać tylko przy nowszych samochodach wyposażonych w bezkluczykowy system dostępu do kabiny. Zmienił się również sposób postępowania z łupem.

Metody wywożenia za granicę kradzionych samochodów zaskakują
Metody wywożenia za granicę kradzionych samochodów zaskakują© Materiały prasowe | Straż Graniczna

Na wschód zamiast do dziupli

Jeszcze kilka lat temu niemal pewne było, że skradziony samochód szybko trafiał do tak zwanej złodziejskiej dziupli. Tam bez zwłoki auto było rozbierane na części, a te trafiały na rynek wtórny. Za sprawą takiego schematu działania, skradziony samochód szybko znikał, a w razie wpadki powiązanie części z poszukiwanym wozem było prawie niemożliwe. Taki sposób nie zapewniał jednak przestępcom najwyższych możliwych zysków i wymagał sprzedaży wielu części. Teraz jest inaczej.

Skoro struktura wiekowa kradzionych samochodów uległa znacznemu odmłodzeniu, to bardziej opłacalny jest wywóz za granicę takich aut w całości. I tak też dzieje się coraz częściej. Jak informuje "Deutsche Welle" międzynarodowy charakter części grup przestępczych sprawia, że skradzione samochody bardzo szybko, nawet w ciągu kilku dni, mogą pojawić się na zewnętrznej granicy Schengen. Ich wyłapanie nie zawsze jest proste, bo najbardziej zaawansowani złodzieje "klonują" samochody.

Ten samochód został skradziony w Niemczech - miał wyjechać z Polski po przerobieniu numeru VIN
Ten samochód został skradziony w Niemczech - miał wyjechać z Polski po przerobieniu numeru VIN© Materiały prasowe | Straż Graniczna

Kradzione auta pojawiają się np. na granicy z Białorusią czy Ukrainą, ale mają już przerobiony numer VIN, nowe tablice rejestracyjne i nowe – podrobione – dokumenty. Dane auta nie są przypadkowe. Owo klonowanie polega właśnie na skopiowaniu rzeczywistego VIN-u i numerów rejestracyjnych innego, legalnie zarejestrowanego samochodu tego samego modelu. W ten sposób przestępcy próbują oszukać pograniczników, ale ta sztuka nie zawsze się udaje.

Nadbużański Oddział Straży Granicznej od początku 2024 r. wykrył 125 prób przejechania przez granicę kradzionymi pojazdami. Ich łączna wartość to ponad 11 mln zł. W całym 2023 r. Nadbużański Oddział Straży Granicznej przeszkodził 180 próbom tego typu, a wartość aut wyniosła 18 mln zł. Oznacza to, że 2024 r. może zakończyć się niewielkim spadkiem wykrytych przestępstw tego typu. Skala przypadków przewozu aut, które kończą się sukcesem, jest trudna do oszacowania.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)