Koncepcyjny Aston Martin RapidE (2015) - prąd zamiast V12
Aston Martin to jedna z nielicznych firm, które jeszcze produkują samochody wyposażone w wielkie silniki V12. Ta ostoja motoryzacji pachnącej benzyną i spalonymi gumami właśnie zapuściła korzenie i wypuściła zielone listki - Aston Martin chce być eko.
21.10.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:16
To nie tak, że Brytyjczycy wcześniej nie chcieli. Po prostu dopiero teraz naprawdę uzewnętrznili swoją chęć dołączenia do zielonych marek samochodowych. Dokonali tego przeistaczając model Rapide S z rozdzierającym asfalt V12 o mocy 560 KM i momencie obrotowym wynoszącym 630 Nm w cichą, elektryczną limuzynę.
Ponieważ Aston Martin produkuje samochody dla Jamesa Bonda, ma na koncie wiele sukcesów w sporcie motorowym i mimo szlacheckiego rodowodu produkuje naprawdę brutalne wozy, w modelu RapidE nie znajdziemy słabych, elektrycznych silników. Ten samochód będzie katapultował się do 100 km/h w... no cóż, oby równie szybko co Tesla Model S. Na razie Aston Martin nie podał oficjalnych danych technicznych ani osiągów auta, ale oczywiste jest, że będzie to szybka maszyna.
Koncept został przedstawiony przed Lancaster House w Londynie, gdzie prezydent Chin Xi Jinping spotkał się z księciem Williamem i księżną Katarzyną. Miejsce i czas prezentacji był nieprzypadkowy. Modelem RapidE zainteresowani są chińscy inwestorzy. Podczas spotkania przedstawiciele Astona Martina i grupy ChinaEuity ogłosili zawarcie umowy dotyczącej badania potencjału produkcyjnego elektrycznej limuzyny. Innymi słowy - oficjalnie poinformowano, że jeśli zainteresowanie autem będzie wystarczające, zostanie ono wprowadzone do oferty brytyjskiej marki. Może to nastąpić w ciągu dwóch lat.
Dyrektor generalny Astona Marina Andy Palmer powiedział między innymi, że RapidE demonstruje zainteresowanie firmy nisko- i bezemisyjnymi samochodami sportowymi. Liczba mnoga i odróżnienie tych dwóch kategorii oznacza, że w przyszłości zobaczymy różne auta tej marki w wersjach czysto elektrycznych, ale również hybrydowych.
Jeszcze kilka lat temu broniliśmy się przed elektryfikacją jak tylko się dało. Hybrydy wywoływały grymas na twarzy każdego miłośnika motoryzacji. Teraz, przyznajmy to szczerze - wśród najmocniejszych graczy w świecie supersamochodów są właśnie wozy z napędami spalinowo-elektrycznymi. Czy ktokolwiek może spojrzeć na McLarena P1, LaFerrari i Porsche 918 Spyder i uczciwie powiedzieć, że hybrydy są dla dziadków? Tak wygląda przyszłość - jest napędzana prądem i trzeba się z tym pogodzić. Producenci rozumieli to już dawno temu. Trochę więcej czasu zajęło przekonanie do tego nas, którzy z uwielbieniem cytowali Waltera Owena Bentleya: there's no replacement for displacement.
Jasne, każdy wolałby, żeby pod maską jego samochodu pracowało mocarne V12 o pojemności dwuosobowej wanny. Jednak jeśli ekologia musi już wedrzeć się do naszych garaży, to mocne hybrydy są kompromisem, na który jesteśmy gotowi.
Koncepcyjny Aston Martin RapidE (2015) - galeria zdjęć
Zobacz także