Apple uaktualniło CarPlay. Użytkownicy iPhone'ów wreszcie przestaną się gubić
05.06.2018 | aktual.: 01.10.2022 17:31
Gdy na początku 2014 roku Apple prezentowało CarPlay zapowiadało się na rewolucję. Funkcja miała zwiastować koniec żmudnego parowania telefonów z systemem infotainment w samochodach, a tym samym przełożyć się na zmniejszenie liczby kierowców używających smartfonów podczas jazdy. Wystarczyło podpiąć iPhone'a i podstawowe funkcje urządzenia można było obsługiwać przez przyciski i ekran auta.
Tyle w teorii. W praktyce okazało się, że liczba tych funkcji jest mocno ograniczona. Dla przykładu aplikacja odpowiedzialna za wiadomości nie potrafi czytać po polsku, więc w naszym kraju jest zupełnie zbędna. Większym zarzutem było jednak ograniczenie usług nawigacji do autorskiego Apple Maps. O ile użytkownicy nie są zmuszani do słuchania muzyki przez Apple Music, tak korzystanie z map konkurencji jest czymś, czego w Cupertino nikt sobie nie wyobrażał.
Nie byłoby w tym problemu, gdyby Apple Maps były dobre. Niestety nie są. Mówi się, że kiepskie opinie użytkowników położyły kres karierze jednego z szefów firmy. Od wprowadzenia ich do iPhone'ów minęło 6 lat, ale ciągle sporo im brakuje do największego konkurenta – Google Maps. Ograniczenie to sprawiło też, że użytkownicy CarPlay nie mogli w samochodzie wygodnie korzystać z aplikacji takich jak Waze czy Yanosik. Teraz wreszcie to się zmieni. Apple zapowiedziało, że CarPlay obsłuży zewnętrzne nawigacje. Niestety to kropla w morzu potrzeb rozwiązania nagryzionego jabłka i mówię to jako jego fan.
Doceniłem je najbardziej podczas sesji zdjęciowej do plebiscytu na Samochód Roku Wirtualnej Polski. Wtedy przez kilka dni jeździliśmy ponad 40 autami, które trzeba było przewozić z różnych lokalizacji do hali, w której były robione zdjęcia. Wsiadając do kolejnego modelu wystarczyło, że podpiąłem telefon i od razu włączała się nawigacja do miejsca docelowego. Żadnego parowania, żadnego wpisywania adresu w systemie nawigacji producenta, coś pięknego.
CarPlay ma jednak ograniczenia. Co prawda integruje się z głównym ekranem systemu infotainment i zestawem audio, ale z coraz popularniejszym wyświetlaczem zastępującym zegary już nie pogada. To z kolei oznacza, że nie zobaczymy tam wskazówek nawigacji, jeśli korzystamy z iPhone'a. Podobnie sprawa ma się z wyświetlaczami head-up. Z jednej strony jest to szczegół, ale z drugiej na dłuższą metę okazuje się, że używanie systemów producentów jest jednak wygodniejsze.
Zrozumiałbym, gdyby tego się z jakiegoś powodu nie dało zrobić. Sęk w tym, że kilka tygodni temu Google pokazało rozbudowaną wersję Android Auto, która na to pozwala. Co więcej, producenci będą mogli instalować wersję zielonego robocika zamiast własnych systemów, co pozwoli na wygodne korzystanie z zarówno aplikacji z Google Play Store, jak i usług Google bez konieczności podłączania telefonu.
Oczywiście wizja świata, w którym Apple daje licencję na swoje oprogramowanie komukolwiek jest dość złudna (choć taki epizod już był i nie skończył się najlepiej), lecz marzy mi się większa integracja CarPlay w samochodzie. Marzy mi się możliwość kontrolowania nie tylko telefonu, ale i samochodu z poziomu interfejsu Apple. "Hej Siri, ustaw tempomat na 140 km/h" byłoby tak wygodne.
Póki co jednak na to się nie zapowiada, a Apple traktuje CarPlay po macoszemu. Szkoda, bo cztery lata temu byli pionierem w temacie samochodowych rozwiązań multimedialnych. Dzisiaj ten tytuł szybciej przyznałbym Google, ale na premierę pokazanego w maju systemu trzeba poczekać do 2020 roku. Tymczasem CarPlay ze wsparciem dla zewnętrznych aplikacji do nawigacji pojawi się wraz z iOS 12 na jesień 2018 roku.