911 Sport Classic to najmocniejsze porsche "w manualu". Trudno się w nim nie zakochać
Porsche doskonale wie, jak wykorzystywać swoje dziedzictwo i podkręcać atmosferę modelami odwołującymi się do przeszłości. 911 Sport Classic generacji 992 jest najlepszym tego przykładem. To zbiór najlepszych elementów modelu.
27.04.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:23
2 lata temu Porsche przedstawiło model 911 Targa Heritage Design Edition, który miał być autem dla miłośników starej szkoły i odwołaniem do klasycznych modeli marki z Zuffenhausen. To był jednak dopiero pierwszy z czterech samochodów ze strategii Heritage Design. Na drugi przyszedł czas właśnie teraz — oto 911 Sport Classic. I naprawdę ciężko będzie go przebić.
Jeśli kojarzycie już tę nazwę — nie mylicie się. Porsche wypuściło już 911 Sport Classic w 2009 r. opartą na generacji 997. Wtedy jednak wyszło zaledwie 250 sztuk, tym razem seria jest ograniczona do 1250 egzemplarzy. Także potencjalni chętni mają większą szansę załapać się na swoją sztukę.
Na pierwszy rzut oka niektórzy mogą pomyśleć, że mamy do czynienia z 911 Turbo z kilkoma dodatkowymi naklejkami. Nic bardziej mylnego. Ale zacznijmy od nadwozia. 911 Sport Classic jest szersze niż zwykle 911, wchodząc tym samym na terytorium Turbo. Trzeba jednak zauważyć, że nie spotkamy tutaj wlotów powietrza na tylnych błotnikach — jest ono zasysane przez kanały dolotowe pod tylnym spojlerem.
Ten z kolei jest ukłonem w stronę legendarnego 911 RS 2.7, a na jego szczycie wkomponowane zostało światło stopu. Uzupełnieniem całości są jasnoszare pasy przechodzące przez samochód, boczne napisy i możliwość wyboru numeru startowego oraz szary lakier.
Jeśli ten wam się jednak nie podoba, możecie wybrać też głęboką czerń, Agate Grey albo Gentian Blue. Wisienką na torcie jest dach z wybrzuszeniami nad głową kierowcy i pasażera. Swoją drogą, zarówno dach, jak i maskę wykonano z kompozytu wzmacnianego włóknem węglowym, dla oszczędzenia masy. Nadkola wypełniają z kolei obręcze 20-calowe z przodu i 21-calowe z tyłu, których kształt jest hołdem dla legendarnych felg Fuchs.
Prawdziwego ducha przeszłości można poczuć, zasiadając we wnętrzu. Zaczynając od foteli i boczków drzwi częściowo wyściełanych pepitką (tak jak miało to w opcji 911 w 1965 r.), przez czarno-koniakowe wykończenie skórą półanilinową, aż po drewniane wykończenie detali i zielone cyfry na analogowym obrotomierzu, które odnoszą się do 356.
Zwieńczeniem jest złota plakietka z numerem pojazdu, którą umieszczono nad schowkiem na rękawiczki. Nie wiem jak wy, ale ja na to wnętrze mogę patrzeć godzinami.
A co napędza to wspaniałe opakowanie będące żywym osadzeniem historycznych modeli w teraźniejszości? Zastosowano 3,7-litrowego, sześciocylindrowego boxera, który generuje tutaj 550 KM. A teraz najlepsze. W przeciwieństwo do wspomnianego modelu moc kierowana jest wyłącznie na tylne koła za pośrednictwem siedmiobiegowej, manualnej skrzyni biegów.
To czyni 911 Sport Classic najmocniejszym porsche z ręczną skrzynią. Oprócz tego na pokładzie znajdziemy aktywne zawieszenie PASM, skrętną tylną oś, podwozie i układ kierowniczy skalibrowany pod ten konkretny model, a także węglowo-ceramiczny układ hamulcowy. A dla podkręcenia atmosfery nie tylko zmodyfikowano układ wydechowy, ale także odjęto kilka mat wygłuszających, żeby podbić efekty dźwiękowe. Rozsądnie.
Pozostaje jeszcze pytanie, ile ta cała przyjemność kosztuje. Zamówienia na Porsche 911 Sport Classic ruszają 28 kwietnia, czyli od zaraz, a ceny startują z poziomu 272,7 tys. euro (ok. 1,26 mln zł), co sprawia, że jest droższy nawet od 911 Turbo S Cabrio (1,21 mln zł). Mimo to jestem na tak.