10 tys. zł kary za jazdę na rowerze. RPO bierze mężczyznę w obronę

W czasie obowiązywania ograniczeń część rowerzystów została jedynie pouczona. Nie każdy miał jednak tyle szczęścia
W czasie obowiązywania ograniczeń część rowerzystów została jedynie pouczona. Nie każdy miał jednak tyle szczęścia
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik

26.05.2020 08:47, aktual.: 22.03.2023 11:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich nie ma podstaw do wymierzenia 10 tys. zł kary młodemu mężczyźnie, który mimo zakazu poruszał się rowerem po terenach zielonych. Według RPO sprawa w ogóle nie powinna być rozpatrywana, ponieważ służby sanitarne otrzymały informację o zdarzeniu z pominięciem przepisów. Wątpliwości jest więcej.

12 kwietnia policja przyłapała 18-letniego mieszkańca Wadowic na jeździe rowerem po nadrzecznych bulwarach. Przepisy, które wprowadzono wówczas w związku z epidemią SARS-CoV-2, zabraniały korzystania z terenów zielonych. Potem sprawy potoczyły się szybko. Postępowanie w sprawie ucznia wszczęto i zakończono jednego dnia, a kara wyniosła 10 tys. zł. Teraz w obronie rowerzysty staje Rzecznik Praw Obywatelskich, który zwraca uwagę na szereg nieprawidłowości, jakie w tym przypadku miały miejsce.

Według RPO choć przepisy rzeczywiście przewidywały tak wysokie, a nawet wyższe kary (od 10 do 30 tys. zł), to do sprawy w ogóle nie powinno dojść. Według przepisów taką karę miał prawo w drodze decyzji administracyjnej wymierzyć państwowy powiatowy inspektor sanitarny. Sprawa została jednak wszczęta z urzędu na podstawie policyjnej notatki przekazanej inspektoratowi sanitarnemu. Tymczasem, jak argumentuje RPO, wątpliwości budzi to, czy policja miała do tego prawo. Notatka zawiera dane osobowe, a to oznacza, że może być przekazana innemu organowi tylko na podstawie ustawowej.

"Żaden przepis ustawy o policji nie przewiduje (...) przekazywania informacji i danych osobowych pozyskanych przez Policję w ramach swoich ustawowych zadań organowi administracji państwowej jakim jest Powiatowy Inspektor Sanitarny, na potrzeby prowadzonego przez ten organ postępowania administracyjnego" - stwierdza RPO. Co więcej, zdaniem RPO Ustawa o policji nie przewiduje wykonywania przez mundurowych jakichkolwiek czynności związanych z gromadzeniem, przetwarzaniem czy przekazywaniem danych osobowych na potrzeby postępowań administracyjnych prowadzonych przez inny organ administracji państwowej. Policja może to robić jedynie w celu realizacji swoich zadań ustawowych.

"Państwowa Inspekcja Sanitarna na potrzeby postępowania administracyjnego mającego na celu wymierzenie obywatelowi kary pieniężnej pozyskała te dane z naruszeniem art. 51 ust. 5 Konstytucji RP oraz z naruszeniem art. 14 ust. 2 ustawy o Policji. Tak więc policyjna notatka służbowa, stanowiąca opis zarzuconego stronie postępowania zachowania, została uzyskana z naruszeniem prawa" - dodaje RPO. To jednak jeszcze nie wszystko.

Według Kodeksu postępowania administracyjnego dokumenty urzędowe są wiarygodne – a więc mogą być podstawą ukarania – gdy zostały sporządzone przez organy państwowe. Tymczasem w rozumieniu k.p.a. funkcjonariusz policji nie jest organem państwowym. Notatka służbowa, nie dość, że została sporządzona niezgodnie z prawem, to i tak nie mogła więc stanowić jedynego dowodu popełnienia czynu. Tymczasem w sprawie 18-latka z Wadowic nie przedstawiono żadnego innego dowodu.

Niezgodny z przepisami był również tryb przeprowadzenia postępowania – punktuje RPO. Zgodnie z k.p.a. organ powinien zawiadomić mężczyznę o prowadzeniu postępowania, by ten mógł wziąć w nim czynny udział i odnieść się do treści policyjnej notatki. Nic takiego jednak się nie stało. Zgodnie z przepisami wysokość kary powinna być ustalona w oparciu o analizę sytuacji finansowej sprawcy i jego rodziny. Kara 10 tys. zł została zaś nałożona bez pozyskania informacji o zarobkach ucznia czy jego rodziców.

Co jednak najważniejsze, zdaniem RPO, w przypadku rozpatrywania odwołania jedynym orzeczeniem, jakie może zapaść w tej sprawie, jest umorzenie. Kodeks postępowania administracyjnego mówi bowiem, że jeśli w czasie wydawania decyzji w sprawie administracyjnej kary pieniężnej obowiązuje ustawa inna niż w momencie naruszenia prawa, stosuje się nową ustawę (chyba że stara jest korzystniejsza dla oskarżonego). Zdaniem RPO chodzi zarówno o decyzję w pierwszej, jak i w drugiej instancji. W związku z tym organ odwoławczy jest zobowiązany do rozpatrywania sprawy w świetle nowych przepisów, a te od 19 kwietnia 2020 r. nie zakazują już korzystania z terenów zielonych.

Można podejrzewać, że osób ukaranych takim samym trybem jak 18-latek z Wadowic, jest w Polsce wiele. Stanowisko RPO może być dla nich ważną wskazówką.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (18)
Zobacz także