Zmiana ma sens. Już dziś warto przesiąść się do auta elektrycznego
Samochody z napędem elektrycznym są już codziennym elementem europejskich ulic. Stąd też wielu z nas coraz częściej zastanawia się nad przesiadką do bezemisyjnego auta. Wady i zalety tego rozwiązania? Tych ostatnich jest zdecydowanie więcej.
03.11.2021 | aktual.: 14.03.2023 14:35
Jak w praktyce wygląda elektromobilna rewolucja? Jedna z wiodących marek na rynku to niemiecki Opel. W jej ofercie są nie tylko auta hybrydowe typu plug-in, ale też w pełni elektryczne, a już niebawem także napędzane wodorem, dzięki układowi zasilania ogniwami paliwowymi z funkcją doładowania z zewnętrznego źródła prądu.
Najprostszą formą elektryfikacji są tzw. miękkie hybrydy (mHEV) oraz klasyczne hybrydy (HEV), a bardziej zauważalne korzyści oferują trzy kolejne: PHEV – hybrydy typu plug-in, napędzane przez układ silników spalinowego i elektrycznego (lub elektrycznych), BEV – samochody elektryczne, magazynujące energię w akumulatorach, FCEV – samochody elektryczne, wytwarzające energię w ogniwach paliwowych.
Opel ma w swojej ofercie samochody typu PHEV (Opla Grandlanda w wersjach Hybrid i Hybrid4), BEV (elektryczną Corsę-e, Mokkę-e czy Zafirę-e Life), a niedawno zaprezentował też auto zasilane ogniwami paliwowymi na wodór (Vivaro-e Hydrogen). Co łączy te trzy rodzaje samochodów?
Samochody typu PHEV, BEV i FCEV mogą poruszać się w trybie czysto elektrycznym, a więc naprawdę zeroemisyjnym.
Jazda "na prądzie" – ile w tym ekologii?
Rozwój przemysłu, transportu oraz rolnictwa ma zauważalny wpływ na środowisko naturalne, stąd rządy czy organizacje ekologiczne, ale również producenci samochodów – opracowują strategię osiągnięcia tzw. neutralności klimatycznej, czyli minimalizacji emisji dwutlenku węgla i innych szkodliwych substancji.
Wspomniany Opel nie tylko zmodyfikował swoje fabryki tak, aby ograniczyć ślad węglowy, ale również oferuje kierowcom auta z napędem elektrycznym, wokół których narosło w ostatnich latach wiele zaskakujących mitów. Wśród nich jest niewielki zasięg i długi czas ładowania samochodu (o nich za chwilę). Do tego dochodzi argument o niekorzystnych źródłach energetycznych wielu krajów, również europejskich, jak Polska, gdzie znaczna część energii elektrycznej pochodzi ze spalania węgla.
Czyste podróże po mieście
Największym problemem samochodów spalinowych nie jest to, że emitują one szkodliwe substancje na autostradzie czy na drogach lokalnych, ale że miliony aut emituje to, czego wdychać nie powinniśmy w miastach. Do tego dochodzą opiłki ze ścierania się tarcz i klocków hamulcowych, które w samochodach spalinowych zużywają się nawet kilkukrotnie szybciej, bo w hybrydach plug-in i autach elektrycznych duża część hamowania odbywa się za pomocą tzw. rekuperacji.
Rozwiązaniem tych problemów są samochody z napędem elektrycznym. Upraszczając – bez znaczenia czy mowa o autach hybrydowych PHEV (pokonają ok. 50–60 km na jednym ładowaniu), elektrycznych BEV, czy wodorowych FCEV.
Każde z takich aut nie emituje szkodliwych spalin, poruszając się w trybie elektrycznym. „Czystsze” jest również hamowanie: dzięki tzw. rekuperacji elektryki hamują silnikiem, wielokrotnie zmniejszając ilość opiłków powstałych podczas tego procesu.
Czyste i przyjazne dla środowiska i naszego zdrowia są również hybrydy plug-in (PHEV), choć na prądzie mogą pokonać "tylko" kilkadziesiąt kilometrów. Mało? Większość z nas samochodem pokonuje dziennie średnio 35–50 km.
Ekologiczne niezależnie od źródła prądu
W Polsce energię dostarczają do naszych domów i biur głównie elektrownie węglowe, ale warto zwrócić uwagę na jeden aspekt. Elektrownie węglowe wyposaża się bardzo zaawansowane technicznie filtry. Normy emisji szkodliwych substancji są tam niezwykle rygorystyczne.
Do tego mikst energetyczny Polski się zmienia – tylko 65% energii pochodzi dziś z węgla, część z bardziej ekologicznego gazu, a już 17,7% pochodzi z odnawialnych źródeł jak elektrownie wodne, gazowe czy fotowoltaiczne.
Zresztą, samochody elektryczne są na tyle zaawansowanym technicznie i efektywnym rozwiązaniem, że okazują się ekologiczne także wtedy, gdy do wytwarzania energii elektrycznej w danym kraju wykorzystuje się węgiel. Tak wynika chociażby z raportu Bloomberg NEF, który zlecił badania wielkości emisji samochodów elektrycznych i spalinowych w kilku krajach – Stanach Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Chinach i Japonii. Jak się okazało, w zeszłym roku pojazdy elektryczne, biorąc pod uwagę źródła zasilającego je prądu, wytworzyły o 40% mniej emisji CO2 niż tradycyjne pojazdy z silnikami spalinowymi.
Jazda autem elektrycznym – największe zalety
Inne obawy kierowców to niewielki zasięg oraz długie ładowanie takich pojazdów. To dziś rzeczywiście problem?
Jako przykład weźmy Opla Mokkę-e, czyli modnego SUV-a z napędem elektrycznym. Taki samochód można ładować na kilka sposobów, ale najwygodniej jest korzystać z ładowarki w domu – podłączenie "elektryka" do zwykłego gniazdka jest możliwe, chociaż takie ładowanie rzeczywiście trwa dość długo. Do samochodu Opel oferuje więc również przyłącze typu wallbox.
To "skrzynka z prądem" o mocy np. 7,4 lub 11 kW, jaką możemy zamontować na parkingu lub w garażu, a która skraca czas ładowania auta do około 5 godzin. Długo? Niekoniecznie, pamiętajmy, że takie ładowanie odbywa się zazwyczaj w nocy, kiedy wracamy z pracy i podłączamy auto do prądu – co ważne, nie marnujemy czasu na dojazdy na stacje paliw, ponieważ energia w aucie uzupełnia się, kiedy śpimy, pracujemy lub spędzamy czas z rodziną.
To z tego powodu kierowcy aut elektrycznych nie uważają ładowania elektryków za wadę, ale za praktyczne rozwiązanie.
Oczywiście, kiedy potrzebujemy szybko uzupełnić energię w samochodzie, możemy skorzystać z ogólnodostępnych, tzw. szybkich ładowarek. Wtedy akumulatory samochodu takiego jak Opel Mokka-e można ładować z mocą 100 kW i uzupełnić energię do 80% pojemności akumulatora w 30 minut. Wystarczy więc podłączyć auto i pójść na szybki obiad lub kawę i znów cieszyć się kilkusetkilometrowym zasięgiem.
Wspomniany zasięg na jednym ładowaniu?
Zasięg wspomnianego elektryka to 324 kilometry wg normy WLTP, co w praktyce oznacza, że bez ładowania wystarczy przeciętnemu kierowcy na ok. 7 dni jazdy po mieście i w jego okolicach. Większość z nas porusza się bowiem na co dzień w miejskich korkach, a nie na autostradzie w kierunku Chorwacji.
Oczywiście i tam elektrykiem da się dojechać, choć wymaga to dokładniejszego planowania podróży, co udowodniło wielu internetowych blogerów. Zważywszy więc na to, że mityczna Chorwacja to wyprawa jedna w roku, zalety elektryka zdecydowanie przeważają nad tradycyjnym autem spalinowym.
Czy dziś warto kupić elektryka?
Oczywiście, że tak!
Po pierwsze – jazda "elektrykiem" jest bardzo dynamiczna i przyjemna, ponieważ taki pojazd rozpędza się w okamgnieniu, świetnie reaguje na wciśnięcie pedału przyspieszenia i porusza się bez wytwarzania hałasu czy uciążliwych wibracji.
Do tego dochodzi wygoda "tankowania" auta we własnym garażu, zasięg pozwalający poruszać się przez ok. tydzień bez uzupełniania energii (przy średnim dziennym przebiegu 30-50 km).
Kluczowy argument: jeżdżąc elektrykiem, nie emitujemy szkodliwych substancji, nie tylko by ratować świat przed zmianami klimatu, ale przede wszystkim – aby nie zatruwać powietrza, którym sami oddychamy.