Wyprzedzanie rowerzystów. Nowe przepisy będą ostrzejsze niż obecne, które są słabo przestrzegane

Co zrobić, by słabo przestrzegane przepisy lepiej chroniły rowerzystów? Posłowie chcą ich zaostrzenia. Jest tylko kłopot – te istniejące od lat pozostają martwe. Problem jest realny, bo co roku przez nieodpowiednie zachowanie kierowców giną ludzie.

Nie wszędzie są ścieżki rowerowe. Tam, gdzie ich nie ma, rowerzyści muszą jechać ulicą.
Nie wszędzie są ścieżki rowerowe. Tam, gdzie ich nie ma, rowerzyści muszą jechać ulicą.
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik

06.05.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:32

Prawo o ruchu drogowym (art. 24) mówi: "Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być mniejszy niż 1m".

Projekt zmiany tego przepisu, przedstawiony przez grupę posłanek i posłów w kwietniu, właśnie trafił do sejmowej Komisji Infrastruktury. Na razie, podczas jej posiedzeń 5 i 6 maja, nikt jednak nad nim się nie pochylił. Prac nad projektem nie przewidziano również w opublikowanym harmonogramie posiedzenia Sejmu, które zaczyna się 19 maja. A sprawa jest istotna.

Projekt, o którym mowa, przewiduje zwiększenie odstępu od wyprzedzanych użytkowników rowerów, wózków rowerowych, motorowerów, motocykli czy kolumny pieszych do 1,5 m. Po co ta zmiana? Jak zauważają autorzy propozycji, rower staje się coraz bardziej popularnym środkiem transportu. Co więcej, w części krajów UE regulacje są podobne. Dla przykładu w Niemczech podczas wyprzedzania rowerzysty należy zachować 1,5 m odstępu w terenie zabudowanym i 2 m poza nim. Do sensowności projektu mogą przekonać również liczby.

Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2020 r. nieprawidłowe wyprzedzanie rowerzystów było przyczyną 278 wypadków. Zginęło w nich aż 41 osób. Niezachowanie bezpiecznej odległości stało się powodem 99 wypadków, w których śmierć poniosły 22 osoby. To szczególnie ciężkie zdarzenia, bo różnica prędkości pomiędzy pojazdem a rowerem bywa bardzo duża, a użytkownika jednośladu nie chroni karoseria czy poduszka powietrzna. Czy jednak zmiana przepisów przyniesie sukces?

Jeśli nagminnie ignorowany i niemal niemożliwy do wyegzekwowania przepis zostanie zamieniony na bardziej restrykcyjny, rewolucji raczej nie będzie. A to z prostego powodu. Liczbę osób, które za złamanie tego przepisu w ciągu ostatniego roku dostały mandat, można byłoby zapewne policzyć na palcach. Musi więc wystarczyć nadzieja, że same doniesienia medialne o pracy nad zmianami sprawią, iż część kierowców zwróci na rowerzystów większą uwagę. Być może w związku z rosnącą popularnością rowerów wielu zmotoryzowanych też wsiądzie na dwa kółka i zmieni punkt widzenia, a razem z nim świadomość za kierownicą.

Już dziś - przynajmniej teoretycznie - można otrzymać mandat za wyprzedzenie rowerzysty z zachowaniem metrowego odstępu, ale nie takiego, który można byłoby nazwać bezpiecznym. Jak w 2020 r. tłumaczył resort infrastruktury, może być tak wtedy, gdy występują niekorzystne warunki atmosferyczne, na drodze o złym stanie nawierzchni, mogącej zmusić rowerzystę do nagłego ominięcia dziury w jezdni, a także wtedy, gdy wyprzedzający samochód porusza się ze znacznie większą prędkością niż wyprzedzany jednoślad. W praktyce zagrożenie karą w zasadzie nie występuje i zwiększenie odstępu, choć jest jedynym, co mogą zrobić politycy, nic tu nie zmieni.

Od autora

Osobiście kibicuję jednak złożonemu przez posłów projektowi, ponieważ sam, choć uwielbiam samochody, chętnie wsiadam również na rower. Na dwóch kółkach dojeżdżałem do pracy, załatwiam wszystkie sprawy, które tak mogę załatwić, a także wypoczywam. Wielokrotnie jako kierowca widziałem tzw. wyprzedzanie rowerzystów "na gazetę" i sam byłem tak wyprzedzany. W pamięci szczególnie zapadła mi jedna sytuacja.

Niechroniony niczym rowerzysta w kolizji z autem nie ma szans
Niechroniony niczym rowerzysta w kolizji z autem nie ma szans© Policja

Zdarzenie miało miejsce na jednej z ulic Gdańska, a sprawcą był starszy kierowca. Gdy dogoniłem go na światłach, zapukałem w szybę. Z dużą dozą spokoju, łagodnym tonem, uprzejmie (dawno straciłem złudzenie, że agresją da się w takiej sytuacji coś załatwić) wyjaśniłem mężczyźnie, że popełnił wykroczenie, przy okazji narażając mnie na uraz, a siebie na konsekwencje prawne. Kierowca przeprosił, a po jego minie wywnioskowałem, że po prostu było mu wstyd przed siedzącą na fotelu obok żoną.

Nauka, która płynie z tego spotkania, jest interesująca, choć raczej smutna. Wielu kierowców nie zna przepisu o minimalnym odstępie od rowerzystów podczas wyprzedzania i nie zdaje sobie sprawy, jak ryzykowne jest wyprzedzanie "na gazetę". Jeśli inicjatywa posłów zrobi wokół tego zagadnienia szum, to już coś uda się osiągnąć, bo w prawną skuteczność nowelizacji, niestety, nie wierzę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (44)