Visa London ePrix – relacja z dwóch niesamowitych finałowych rund FIA Formula E Championship
Ostatnie starcie pierwszego sezonu Formuły E było podwójną rundą, przez co teoretycznie w trakcie tego wyścigowego weekendu o historyczny, pierwszy tytuł mistrza elektrycznej serii ubiegało się aż 6 kierowców. Wybraliśmy się na Visa London ePrix, by na żywo zobaczyć to niesamowite starcie.
01.07.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:52
Sytuację przed tymi zawodami opisywaliśmy dla Was w poprzedniej części cyklu, poświęconej podsumowaniu pierwszego sezonu Formuły E. Przypomnijmy, że realne szanse na zdobycie tytułu mistrza mieli Nelson Piquet, Lucas di Grassi oraz Sebastien Buemi. Teoretycznie na szczyt mogli się wspiąć również Nicolas Prost, Jerome D'Ambrosio oraz Sam Bird.
Pierwszego dnia pogoda dopisała. Słoneczna aura pozwoliła rozegrać równe kwalifikacje. Mimo bardzo dobrych warunków, Karun Chandhok z Mahindry uderzył w bariery na jednym z ostatnich zakrętów. Do niebezpiecznego incydentu mogło dojść także w padoku. Nelson Piquet wyjeżdżając na swoją partię kwalifikacji był bliski kraksy z bolidem zespołu Dragon Racing. Zahamował w ostatniej chwili. Sytuacja została poddana sędziowskiej analizie, ale bez wyciągnięcia konsekwencji dla kierowcy ani zespołu.
Najlepszy czas przejazdu w trakcie kwalifikacji do 10. rundy osiągnął Sebastien Buemi. Wyniósł on 1:24.648. Za pole position otrzymał on 3 dodatkowe punkty do klasyfikacji generalnej. Obok niego startował Jerome D'Ambrosio. Trzecie miejsce w tej sesji kwalifikacyjnej uzyskał Lucas di Grassi. Piquet, czyli jeden z faworytów, startował z czwartego miejsca. Za nim ulokowani byli Vergne, Prost, Turvey, Senna, Bird, Duran oraz pozostała dziesiątka kierowców.
Ze względu modyfikacje wprowadzone na torze, start 10. rundy i jednocześnie pierwszego Visa London ePrix odbył się za samochodem bezpieczeństwa. Już na 3. z 29 okrążeń Piquet z wykorzystaniem fan boosta podjął próbę wyprzedzenia di Grassiego. Na chwilę udało mu się wyjść na prowadzenie, ale doszło do kontaktu, przez co musiał zwolnić, bo niebezpiecznie zbliżał się do ciasnej szykany. Na całym zamieszaniu skorzystał Jean-Eric Vergne – wyprzedził on Piqueta i objął czwartą pozycję w tym wyścigu.
Teraz nieunikniona była bitwa o trzecie miejsce. Nienasycony Vergne deptał po piętach di Grassiemu – dzieliło ich momentami zaledwie 0,4 s. Ostatecznie ryzykowny, ale skuteczny atak został przeprowadzony na 7. okrążeniu. Vergne na dohamowaniu przed szykaną zablokował koła, ale finalnie wcisnął się przed di Grassiego.
Na bitwy na zapleczu nie musiał zwracać uwagi Sebastien Buemi. Prowadził on wyścig nieprzerwanie swoim dobrym tempem. To pozwoliło kierowcy na oszczędną jazdę. Na 10. okrążeniu miał największy jej zapas w całej stawce. Zjazdy do boksów na wymianę samochodów otworzył Fabio Leimer. Był on niemal na końcu stawki, więc do kierowców, którzy zjechali do pit lane tuż za nim dzieliło go pełne okrążenie. Jako ostatni na wymianę auta zjechał Sam Bird z Virgin Racing. Było to ryzykowne z jego strony, bo zapasu energii zostało mu w pierwszym samochodzie już absolutne minimum.
Po wyjeździe z boksów Buemiemu udało się utrzymać prowadzenie. Za nim umiejscowili się D'Ambrossio i Vergne, któremu na ogonie siedział cały czas di Grassi ścigany przez Piqueta, Prosta i Sennę.
Fatalnie skończyła się wymiana samochodów dla Daniela Abta. W nieokreślonym momencie doszło do kontaktu jego wozu z innym pojazdem lub elementem toru. W konsekwencji Abt miał problemy z układem kierowniczym, przez które wyprzedziło go kilku kierowców. Zrobiło się nieco nerwowo, co wcale nie przełożyło się na poprawę sytuacji ze sterowaniem pojazdem. Na 17. okrążeniu Abt uderzył w ścianę w wyniku ograniczenia kontroli nad bolidem. Chwilę później sędziowie zdecydowali, że na tor powinien wyjechać samochód bezpieczeństwa. Prowadził on zawodników przez dwa okrążenia.
6 kółek przed końcem stawka utrzymywała się bez zmian. Istotny pojedynek toczył się o 3. miejsce. Vergne, który i tak był praktycznie poza walką o tytuł mistrza, bronił się przed di Grassim, dla którego każdy punkt był na wagę złota. Z kolei na jego ogonie siedział Nelson Piquet. Brazylijski kierowca na 24. okrążeniu podjął próbę wyprzedzania, ale nawet fan boost nie był w stanie zaradzić na zbyt dużą odległość od poprzedzającego oponenta. Ostatecznie ten przyspieszony fragment toru pozwolił na spektakularny atak tuż przed 25. okrążeniem.
Niedługo przed końcem pierwszej rundy Visa London ePrix sędziowie przyznali Bruno Sennie karę za przekroczenie prędkości w pit lane. Została ona wyegzekwowana w formie drive thru. Tym samym brazylijski kierowca stracił 7. pozycję.
Czołówka dojechała do końca ePrix w już niezmienionym układzie. Zwyciężył Sebastien Buemi. Na drugim stopniu podium stanął Jerome D'Ambrosio. Trzecie miejsce przypadło Jeanowi-Ericowi Vergne'owi. Fantastyczna jazda kierowców e.dams Renault zapewniła wystarczającą porcję punktów, by już pierwszego dnia brytyjskich zmagań ten zespół zdobył tytuł mistrza. Na 11. rundę wyścigów Formuły E pozostało więc jedynie rozstrzygnąć komu przypadnie tytuł indywidualny.
Pierwszego dnia dodatkowe punkty za najszybsze okrążenie otrzymał wraz z trofeum Visa Fastest Lap Award Lucas di Grassi. Taka sama nagroda przyznawana była także drugiego dnia. Nietrudno więc obliczyć, że za same najszybsze okrążenia, kierowcy mogli zdobyć w sumie 4 punkty.
Kolejny dzień zmagań pokazał, że w Formule E absolutnie każdy punkt jest na wagę złota. Równie duże znaczenie ma także pogoda, szczególnie w trakcie kwalifikacji. Pierwsza transza kierowców trafiła na lekko wilgotny tor. Był to dopiero początek opadów, które miały później pokrzyżować plany zawodników z kolejnych zmian. Trudno kwalifikacje w tej formie uznać za sprawiedliwe. Visa London ePrix pokazało, że nieprzewidywalna pogoda może spłatać figla, z którym kierowcy jadący w trakcie deszczu mogą sobie już nie poradzić.
Po sobotnim wyścigu Buemiego dzieliło od Piqueta zaledwie 5 punktów. To strata, którą można odrobić nawet samym Visa Fastest Lap Award i zajęciem pole position. Buemiemu udało się pojechać w trakcie w miarę dogodnych warunków. Zajął on 6. pozycję na starcie. Przez fatalną pogodę Nelson Piquet musiał startować z 16. miejsca. Pole position przypadło Stephane Sarrazinowi. Za nim na prostej start-meta ustawił się Jerome D'Ambrosio. Trzeci czas w kwalifikacjach wykręcił Loic Duval.
Ostatni wyścig pierwszego sezonu Formuły E rozpoczął się już w klasyczny sposób, nie jak dzień wcześniej za samochodem bezpieczeństwa. To zapewniło widzom Visa London ePrix fantastyczny spektakl już od samego początku. Kierowcy przyjęli na starcie bardzo agresywne strategie. Najlepiej wyszedł na tym Piquet, który z 16. pozycji przeskoczył na 12. Niestety doszło nie tylko do niesamowitych rotacji w stawce, ale także do kontaktu bolidów.
Pierwsze miejsce obronił na starcie Sarrazin. Do zamiany miejsc doszło wewnętrznie w zespole Dragon Racing, którego kierowcy nadal zajmowali 2. i 3. lokaty.
Już na 4. okrążeniu wyraźnie dostrzegalne było zmniejszone tempo Piqueta. Mógł on gonić Turveya, ale tego nie robił. Wtedy jasne stało się, że zamiast agresywnie piąć się po szczebelkach klasyfikacji, brazylijski kierowca będzie chciał zwyciężyć taktycznym rozkładem energii. Późniejszy zjazd na wymianę pojazdu pozwoliłby na bardzo dynamiczną jazdę w drugiej połowie wyścigu, w której reszta stawki będzie przemieszczać się oszczędnie.
- i 7. okrążenie przyniosły niemałe kolizje. Najpierw ucierpiał bolid Fabio Leimera. Element jego poszycia pozostał na torze. Mimo to dyrekcja wyścigu nie zdecydowała się na wpuszczenie samochodu bezpieczeństwa. Obsługa posprzątała tor między przejazdami stawki.
Drugim wozem, który oberwał, był bolid Sakona Yamamoty. Zbyt agresywnie zaatakował Trulliego i sam poważnie uszkodził przednie zawieszenie swojego wozu. Niestety znacznie ucierpiał także pojazd drugiego uczestnika tej kolizji. Trulli i Yamamota przestali się liczyć w tym ePrix.
Tymczasem strategia Nelsona Piqueta powoli zaczęła owocować. Na 10. okrążeniu miał już 10% przewagi energetycznej nad liderem, czyli Sarrazinem. Brazylijczyk wiedząc, że ma przed sobą trochę pustego toru, postanowił zawalczyć o dwa dodatkowe punkty od Visy. Piquet skorzystał z fan boosta, ale to nie zapewniło mu nagrody za najszybsze okrążenie. Taką samą próbę w tym czasie podjął Buemi. Była ona skuteczna, ale nie zdała się na długo. Ostatecznie najszybszy tego dnia był według pomiarów Sam Bird, który po wyścigu zgarnął dodatkowe dwa punkty i trofeum Visa Fastest Lap Award.
Niewiele później małej rewolucji dokonali sędziowie. Przyznali oni Vergne'owi karę przejazdu przez pit lane. To pozwoliło wskoczyć Piquetowi na 10. miejsce. Na jego nieszczęście to nie zapewniało mu tytułu. Jeden punkt przed nim znalazł się teraz Sebastien Buemi.
Na 15. okrążeniu zmianę bolidów zainaugurowała czołówka: Sarrazin i Duval. Gdy wszyscy wymieniali maszyny, Piquet nadrabiał straty. Przez chwilę nawet prowadził, ale ostatecznie na 16. okrążeniu musiał zjechać do boksów. Na tym etapie Sarrazin, Duval i Di Grassi byli już po zmianie samochodów, a Buemi był w trakcie.
Piquet po wyjeździe z pit lane zajął 10. miejsce i z przewagą nad przeciwnikami mógł zabrać się za próby atakowania poprzedzających go kierowców. Mały prezent sprawił mu jadący na 4. pozycji Buemi. Przez własny błąd, obróciło go na zakręcie numer 3. Konsekwencją była utrata pewnej, wysoko punktowanej pozycji.
Sytuację Brazylijczyka poprawił dodatkowo samochód bezpieczeństwa. Wyjechał on na tor przez uderzenie Leimera w bariery energochłonne.
Punktem kulminacyjnym była rotacja, do której doszło na 24. okrążeniu. Piquet po ataku na Durana wyszedł na 8. pozycję, tym samym wyprzedzając w klasyfikacji generalnej Buemiego o 1 punkt.
Teraz walka o mistrzostwo świata, chociaż teoretycznie rozgrywała się między Buemim a Piquetem, toczyła się w innym miejscu stawki. Od tego, czy pierwszemu z nich ulegnie Bruno Senna, zależał finał tego niesamowitego wyścigu. W końcu Buemi postanowił postawić wszystko na jedną kartę – użył fan boostu. W tej samej chwili zrobił to Senna i obydwaj kierowcy katapultowali się naprzód. Brazylijczyk prowadził bardzo agresywną strategię defensywną. Zajadle zagradzał drogę Buemiemu, co doprowadziło nawet do drobnego kontaktu i małego pokazu furii po przekroczeniu mety.
W tle tych dramatycznych wydarzeń, prowadzący Stephane Sarrazin jechał zbyt dynamicznie. Doprowadził tym samym do zejścia poziomu zapasu energii poniżej dopuszczalnego przez przepisy poziomu. Już po finiszu sędziowie przyznali mu 49 sekund kary i tym samym pozbawili zwycięstwa w Visa London ePrix.
Nie miało to wpływu na wyniki klasyfikacji generalnej. W niej po niesamowitym finale Visa London ePrix pierwsze miejsce przypadło Nelsonowi Piquetowi Jr. Brazylijczyk sam nie wierzył, że zwyciężył i już na zawsze zapisał się na kartach historii motorsportu jako jeden z prawdziwych pionierów swoich czasów.
Za nami pierwszy sezon serii z ogromnym potencjałem. Formuła E trzymała w napięciu do ostatnich sekund, zapewniając tym samym fenomenalny spektakl. Już wkrótce podsumujemy dla Was cały pionierski sezon elektrycznej serii wyścigowej.
Visa London ePrix 2015 - galeria zdjęć
Autor wpisu:
Mariusz Zmysłowski: