Takich spadków cen na stacjach nie widziano od lat. Prognozy wskazują, że będzie jeszcze taniej
Do spadających "na łeb na szyję" cen paliw zaczęliśmy się już powoli przyzwyczajać. To jednak nie koniec. Już niedługo zabraknie miejsca w magazynach na całym świecie, a Saudyjczycy mają w planach zalanie rynku swoim surowcem.
27.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:06
Wystarczył tydzień, by benzyna bezołowiowa (Pb 95) potaniała średnio o 22 grosze, a olej napędowy nawet o 25 groszy na litrze. Jak stwierdzają analitycy e-petrol.pl, od 2006 roku – czyli od kiedy zaczęto notować ceny detaliczne – nie spotkano się z takimi spadkami.
To oznacza, że średnia cena benzyny utrzymywała się na poziomie 4,33 zł, a cena oleju napędowego w okolicach 4,42 zł. Autogaz natomiast już dawno spadł poniżej 2 zł/l.
Wrażenie robią spadki w skali miesięcznej, bowiem od początku marca płacimy na stacjach średnio o 50 gr mniej za litr paliwa. Prognozy kwietniowe wskazują natomiast, że średnie ceny mogą wynieść nawet 3,93 zł za litr Pb 95 i 4,22 zł za litr oleju napędowego. Oczywiście są to wyniki uśrednione dla całej Polski.
Nasi czytelnicy już w połowie marca informowali o cenach mocno spadających poniżej psychologicznej granicy 4 zł. To całkiem zrozumiałe. Ruch na drogach zdecydowanie zmalał. Według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w analogicznym okresie w 2019 roku na drogach było o 55 proc. aut więcej. Spadający popyt na paliwo sprawił, że niektóre stacje starają się odbić wysokimi marżami, ale ceny i tak są zachęcające. Stacja Auchan w Gdańsku (ul. Szczęśliwa) sprzedaje już Pb 95 za 3,65 zł/l.
Sytuacja robi się jeszcze ciekawsza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że już niedługo wydobytej ropy nie będzie gdzie magazynować. Badania IHS Markit stwierdzają, że przy obecnych wynikach popytu i podaży stanie się tak w połowie roku. W drugim kwartale na rynku znajdzie się ponad 12 mln baryłek ropy naftowej dziennie, której nikt nie będzie chciał kupić.
To oznacza, że produkcję trzeba będzie wstrzymać. Namibia – największy eksporter w Afryce – "zapełni się" w ciągu 2 dni. Rosja – w 8 dni. W najlepszej sytuacji są Amerykanie, którzy zapełnią magazyny w 30 dni. Połowicznym rozwiązaniem są tankowce. Koncern Glencore, zajmujący się wydobyciem złóż naturalnych, wynajął jednostkę, na której chce przetrzymywać 3 mln baryłek ropy. Na podobny krok zdecydował się Royal Dutch Shell.
Jakby tego było mało, na scenie pojawia się Arabia Saudyjska, która chce skorzystać z załamania się OPEC i zalać paliwem cały rynek. Ten kraj ma jeden z najniższych kosztów wydobycia ropy, co nie pomaga konkurencji.
Powrót do "normalnych" cen na stacjach paliw nastąpi około miesiąc po ustabilizowaniu się sytuacji pandemii koronawirusa. Trudno jednak prognozować, kiedy to nastąpi. Na razie produkcja w branży motoryzacyjnej w Europie została wstrzymana do połowy kwietnia. Czy potrwa to dłużej – zobaczymy.