Suzuki Inazuma 250 [test]

Suzuki Inazuma 250 [test]

Suzuki Inazuma 250 [test]
Źródło zdjęć: © FOT. Mariusz Zmysłowski
Dominika D.
14.11.2013 06:04, aktualizacja: 18.04.2023 10:36

Na początku sezonu 2013 Suzuki wprowadziło do swojej oferty model Inazuma 250. Zadanie, jakie w założeniach producenta ma spełniać nowa „ćwiartka”, to przede wszystkim zapewnienie komfortowej jazdy w warunkach miejskich. Ze względu na niewielką pojemność z pewnością wielu początkujących mogłoby rozważyć zakup tego motocykla. Czy warto się zatrzymać nad modelem Inazuma, sprawdzałam podczas testu.

Zazwyczaj maszyny o niewielkiej pojemności nie budzą pożądania w motocyklistach. Nie dość, że te „maleństwa” często w niczym nie przypominają pełnowymiarowych motocykli, to jeszcze brzmienie ich silnika sprawia, że sami nie możemy tego słuchać, nie wspominając już o innych użytkownikach drogi. Właśnie z takimi cechami kojarzą się nam najczęściej. W rzeczywistości jest inaczej, o czym przekonałam się podczas odbioru motocykla.

Obraz
© FOT. Mariusz Zmysłowski

Dźwięk, który usłyszałam po uruchomieniu maszyny, całkowicie mnie zahipnotyzował. Spodziewałam się typowego dla czterosuwa terkotu. Tymczasem tak nie było. Za wrażenia dźwiękowe w modelu Inazuma odpowiadał wydech Yoshimura, który powodował, że na jego dźwięk przechodnie z zaciekawieniem odwracali głowy. „To chyba jakiś litr” – usłyszałam od starszego mężczyzny. Pomyłka spora, ale to zarazem duży komplement dla producenta za zastosowanie takiego rozwiązania.

Wygląd Inazumy jest mocno dyskusyjny. Mnie jej design przywodzi na myśl tandetne jednoślady sprzedawane jedynie na rynku azjatyckim. Te słowa potwierdza w sieci spora część motocyklistów. Najgorsze wrażenie robi jednak naklejka z napisem "Inazuma". W zestawieniu z blaskiem lakieru nowego motocykla wygląda ona tak, jakby została doczepiona co najmniej kilka dekad temu. Te dwa elementy po prostu wzajemnie się wykluczają.

Obraz
© FOT. Mariusz Zmysłowski

Siadam na motocyklu i pierwszy element, który dostrzegam, to zegary. W centralnym punkcie umiejscowiono ogromny obrotomierz. Licznik jest analogowy, a prezentowane dane mają odpowiednią wielkość, dzięki czemu ich odczyt jest możliwy w każdym momencie. Prędkość z kolei można odczytać już na zegarze cyfrowym. Warto podkreślić, że na wyświetlaczu cyfrowym znajduje się informacja, jaki aktualnie jest wrzucony bieg. To narzędzie bardzo przydatne, zwłaszcza dla zapominalskich.

Obraz
© FOT. Mariusz Zmysłowski

Producent nie przemyślał położenia podnóżków kierowcy. Utrudniały mi swobodne podpieranie się stopami, na przykład podczas postoju, gdy czekałam na zmianę światła z czerwonego na zielone. Podnóżki ciągle się plątały i zaczepiały między zapięciami buta. To powodowało znaczny dyskomfort. Gdy zakładałam jeansy motocyklowe o szerokich nogawkach, sytuacja tylko się pogarszała. Tylko optymalne położenie uchwytów na kierownicy i duże lusterka, zapewniające sporą widoczność uratowały ten motocykl przed wydaniem negatywnej opinii o jego ergonomii.

Obraz
© FOT. materiały prasowe

Gabaryty motocykla wydają się całkiem przyzwoite. Siedzenie położone na wysokości 780 mm i masa 183 kg (bez płynów) umożliwiły w pełni swobodne manewrowanie maszyną, nawet w ciasnych przestrzeniach.

Jak wiadomo, po „ćwiartce” nie można się spodziewać imponujących osiągów. Ten dwucylindrowiec o pojemności 248 ccm generuje moc zaledwie 25 KM. Ulubiony zakres obrotów motocykla utrzymuje się pomiędzy 5500 obr./min a 8000 obr./min. Takie osiągi są korzystne zwłaszcza dla początkujących kierowców, którzy jeszcze nie opanowali perfekcyjnie precyzyjnych ruchów manetką. W przypadku Inazumy ewentualne konsekwencje mogłyby być niewielkie. Średnie spalanie wyniosło 4-4,5 l/100 km.

Obraz
© FOT. Mariusz Zmysłowski

Z jednostką napędową współpracuje sześciobiegowa przekładnia. W ruchu miejskim wymaga ona wachlowania biegami, żeby zachować odpowiednią dynamikę jazdy. Poza tym kilka razy podczas testu pojawił się problem z pierwszym biegiem – zwyczajnie nie chciał wskoczyć. Było to szczególnie irytujące, kiedy na sygnalizacji świetlnej stałam pierwsza, żeby jak najszybciej wystartować. Niestety, żaden z trąbiących kierowców samochodów nie zrozumiał problemu z jedynką.

Warto zwrócić uwagę również na komfort jazdy. Dzięki miękko zestrojonemu zawieszeniu miejskie „pułapki”, takie jak progi zwalniające, nie doprowadzały mnie do szału częstością występowania – wszystkie były poprawnie tłumione. Wysoko położona kierownica sprawia, że pozycja siedzenia jest wyprostowana i przynajmniej na dystansach miejskich nie powoduje zmęczenia pleców.

Obraz
© FOT. Mariusz Zmysłowski

Kolejna rzecz, o której warto wspomnieć, to układ hamulcowy. Za odpowiednie hamowanie odpowiadają dwutłoczkowe hamulce tarczowe. Trzeba jednak poćwiczyć uścisk, by zapewnić sobie spokojne hamowanie. Poza tym Inazuma jako motocykl w wersji ekonomicznej nie został wyposażony w ABS. To dziwne rozwiązanie, zwłaszcza że w parkach prasowych konkurencji stoją już maszyny z ABS-em. Być może jednak Suzuki chce oszczędzić kierowcom bezpieczeństwa - kto wie.

Dźwięk wydechu Yoshimura może zrobić wrażenie nawet na największym sceptyku
Dźwięk wydechu Yoshimura może zrobić wrażenie nawet na największym sceptyku© FOT. Mariusz Zmysłowski

Jazda motocyklem poza miastem jest przyjemna jedynie pod warunkiem, że utrzymuje się średnią prędkość w granicach od 80 do 90 km/h. Osiągnięcie większej prędkości jest jak najbardziej możliwe, ale wiąże się to jedynie z wysiłkiem i zmianą pozycji na pochyloną i jednocześnie bardzo niewygodną.

Obraz
© FOT. Mariusz Zmysłowski

Inazumę można kupić już za 17 900 zł. Jest to z pewnością motocykl przeznaczony do użytkowania w warunkach miejskich. Świetnie radzi sobie na niewielkich przestrzeniach, jest ekonomiczny, ale trochę… nudny. W porównaniu z Kawasaki Ninja 300 czy Hondą CBR 250 Inazumie brak tego pazura, zarówno w kwestii designu, jak i prowadzenia. Bez wątpienia jednak spora grupa początkujących, jak również doświadczonych jeźdźców odkryje w nim świetnego kompana nie tylko do codziennych dojazdów do pracy, ale także do niedzielnych wyjazdów poza miejski zgiełk.

PLUSY:

Niskie spalanie

Przyzwoite gabaryty motocykla, umożliwiające swobodne manewrowanie

Miękko zestrojone zawieszenie

MINUSY:

Brak systemu ABS

Nieprzemyślane położenie podnóżków

Nie zawsze współpracujący z kierowcą pierwszy bieg

Dane techniczne:

Testowany egzemplarz: Suzuki Inazuma 250  
Silnik i napęd
Typ silnika 4-suwowy, 2-cylindrowy, chłodzony cieczą  
Rodzaj paliwa: Benzyna  
Średnica x skok tłoka: 53,5 mm x 55,2 mm  
Rozrząd: SOHC  
Objętość skokowa: 248 cm3  
Stopień sprężania: 11,5 : 1  
Moc maksymalna: 25 KM przy 8500 rpm  
Moment maksymalny: 22 Nm przy 7000 rpm  
Objętościowy wskaźnik mocy: 100 KM/l  
Skrzynia biegów: 6-przełożeniowa o stałym zazębieniu  
Typ napędu: Łańcuch  
Hamulce przednie: Tarczowe  
Hamulce tylne: Tarczowe  
Zawieszenie przednie: Widelec teleskopowy, sprężyny śrubowe, tłumienie olejowe  
Zawieszenie tylne: Wahacz wleczony, sprężyny śrubowe, tłumienie olejowe  
Koła, ogumienie przednie: 110/80-17M/C (57H), bezdętkowe  
Koła, ogumienie tylne: 140/70-17M/C (66H), bezdętkowe  
Masy i wymiary
Masa własna: 183 kg  
Długość: 2145 mm  
Szerokość: 760 mm  
Wysokość: 1075 mm  
Rozstaw kół: 1430 mm  
Pojemność zbiornika paliwa: 13,3l  
Osiągi
  Katalogowo: Pomiar własny(*):
Prędkość maksymalna: 135 km/h 141 km/h
Zużycie paliwa (miasto): b.d. 3.9l/100 km
Zużycie paliwa (trasa): b.d. 4.2l/100km
Zużycie paliwa (mieszane): b.d. 4.1l/100km
Cena
Testowany egzemplarz: 17 900 zł  

Suzuki Inazuma 250 - galeria zdjęć

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/18]
Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)