Rząd chce ciąć parkingi. Samorządowcy są wyraźnie przeciwni
W jednym z podpunktów projektu zmiany ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi znalazł się zapis, który umożliwi zmniejszenie liczby miejsc parkingowych przy nowo oddawanych budynkach. Zdaniem rządu o taką zmianę prosili sami samorządowcy. Jednak czy na pewno?
20.10.2024 | aktual.: 20.10.2024 13:43
W myśl projektu nowelizacji przepisów minimalna liczba miejsc parkingowych w nowo oddawanych budynkach miałaby być dowolna. Dziś jest to 1,5 miejsca na mieszkanie oraz 1 miejsce na mieszkanie w strefie śródmiejskiej. Projekt nowelizacji mówi również o tym, że rada gminy może określić minimalną liczbę miejsc postojowych dla danej inwestycji. Dziś przepisy pozwalają radom gminy na określenie własnych warunków, ale tylko wówczas, gdy wymagania są bardziej wyśrubowane niż w przypadku przepisów ogólnych.
W załączonym do projektu nowelizacji dokumencie Oceny Skutków Regulacji można przeczytać, że o takie zmiany prosili nie tylko deweloperzy, ale i samorządy, które miałyby zyskać dzięki temu większą elastyczność w dostosowywaniu wymogów inwestycyjnych do sytuacji. Tymczasem projekt nowelizacji został zaopiniowany przez Związek Powiatów Polskich i okazuje się, że nie jest to reakcja ograniczająca się do aprobaty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Należy skreślić ten przepis. Uchylenie minimalnych wymagań w stosunku do liczby miejsc parkingowych może spowodować absolutną dowolność w planowaniu inwestycji mieszkaniowych pod tym względem" – napisano w dokumencie zawierającym opinię ZPP.
"W Polsce, ze względu na wzrastającą zamożność społeczeństwa, rośnie liczba aut, a jednocześnie zaczęła się poważna dyskusja nad jakością stawianych przez deweloperów budynków mieszkaniowych (…). Tymczasem Projektodawcy chcą dopuścić możliwość lokalizacji inwestycji mieszkaniowych bez odpowiedniej liczby miejsc parkingowych (a może i bez miejsc parkingowych), bo do tego może doprowadzić uchylenie ogólnokrajowych limitów" – dodano w opinii.
Stanowisko ZPP kończy się jeszcze dosadniej: "Przepis wygląda jak dorzucony do ustawy w celu realizacji czyjegoś interesu. Temat zauważyły już media ogólnopolskie. Dla dobra całego projektu głównej ustawy należy te przepisy natychmiastowo z projektu skreślić".
Jeśli rząd liczył na sprawne i bezproblemowe konsultacje nowelizacji, mającej pomóc dotkniętym powodzią terenów, to bardzo się pomylił. Przychylność samorządów, które miały jakoby inspirować autorów projektu, po zapoznaniu się z opinią ZPP wydaje się mocno dyskusyjna.