Rozgrzewanie silnika na postoju – czy ma sens?
Wiele sposobów na eksploatację auta w okresie zimy urosło do rangi mitu. Dotyczy to także kwestii rozgrzewania silnika przed podróżą. Czy powinno się to robić?
27.12.2019 | aktual.: 22.03.2023 16:53
Cześć kierowców tkwi w przekonaniu, że przed rozpoczęciem jazdy powinni rozgrzać silnik. Uruchamiają samochód i czekają kilka minut, a w międzyczasie zajmują się np. odśnieżaniem lub skrobaniem szyb. W praktyce okazuje się, że jest to metoda całkowicie pozbawiona sensu, a na dodatek może skończyć się 300-złotowym mandatem karnym, ponieważ zgodnie z art. 60 kodeksu drogowego kierującemu zabrania się oddalania się od auta, gdy silnik jest w ruchu oraz "używania pojazdu w sposób powodujący uciążliwości związane z nadmierną emisją spalin do środowiska lub nadmiernym hałasem".
Kierowcy argumentują rozgrzewanie koniecznością uzyskania odpowiedniej temperatury oleju silnikowego, aby ten efektywniej pracował. Tak było przed laty, gdy stosowano oleje, które gęstniały przy niskich temperaturach. Aktualnie, właściwą ciepłotę jednostki napędowej łatwiej jest uzyskać w trakcie spokojnej jazdy (by obroty silnika nie przekraczały ok. 2,5 tys. obr./min.), niż na biegu jałowym.
Oczywiście podczas bardzo niskich temperatur np. rzędu -15 st. Celsjusza nie zaszkodzi odczekać kilkanaście sekund, by olej swobodnie został rozprowadzony po magistrali olejowej, zanim auto ruszy, ale już rozgrzewanie przez kilka minut mija się z celem.