Renault Twingo GT EDC – nadzieja na niepewne czasy
Moi drodzy, mam smutną wiadomość, z której każdy sobie zdaje sprawę. Nie chcą nas. Szukanie polskiego tłumaczenia słowa „petrolhead” prawdopodobnie nie ma już sensu, gdyż wkrótce nikt nie będzie go używał. Będziemy jak latarnicy nadający ulicom blasku. Co jakiś czas ktoś zaprosi nas na festyn, opowiemy jak to się jeździło samochodem, ale to tyle. Potem – tak jak wszyscy – wsiądziemy do samojeżdżącego wehikułu na prąd, który zawiezie nas do domu.
Renault Twingo GT (2017) – test
Powtarzałem to wielokrotnie i powtarzać będę: nie ma w tym nic złego. Świat ma to do siebie, że pędzi do przodu, szczególnie w ostatnich czasach. Najwytrwalsi kupują płyty i faktycznie słuchają muzyki. Większość z nas jednak biega po mieście w białych słuchawkach, a płynące w nich kilobajty strumieniowanych danych nadają ścieżkę dźwiękową naszej codzienności. I nie ma w tym nic złego. Kto chce „prawdziwej” muzyki ciągle może jej słuchać, ciągle może ją tworzyć.
Więc gdzie ten smutek? Ano w tym, że samochodu w domu sobie nie zrobimy. Te kupujemy od producentów, którzy projektują je pod wymogi rynku. A jeśli klienci będą wymagać samojeżdżących pojazdów, to takie modele będziemy oglądać na drogach. Znikną wozy wywołujące uśmiech na twarzy. Nikt, poza nami, nie będzie ich chciał. Dlatego warto zacząć robić zapasy. Kupić wielki hangar i wypychać go zabawkami na przyszłość.
Realnie jednak nie jest to takie proste. Po pierwsze, jak się kupuje hangar? Po drugie, kto zapłaci za utrzymanie owego hangaru? Po trzecie, skąd wziąć pieniądze na te samochody? Po czwarte, jak znaleźć czas, żeby nimi jeździć? Po piąte, na jaki kolor pomalować ściany hangaru? Każde z tych pytań sprawia, że wizja zbudowania prywatnej kolekcji jest równie realna co wizja zjedzenia 1,5-metrowego kebaba. Całe szczęście, znalazłem rozwiązanie.
Nazywa się Renault Twingo GT i kosztuje 55 900 zł, więc jest tanie. Jak każdy szanujący się frajdowóz ma napęd na tył, a do tego silnik jest z tyłu. Sceptyk powie, że to jak w maluchu, optymista, że to jak w porsche, a dostawca pizzy, że w końcu będzie mógł w trasie podgrzewać placki. Niezależnie od punktu widzenia, od usportowionego Twingo aż bije pozytywnym nastrojem. Widać, że pracował nad nim ktoś pozytywnie zakręcony. W końcu jak bardzo trzeba być oderwanym od rzeczywistości, żeby w samochodzie miejskim zainstalować 17-calowego felgi?
A to nie jedyna ekstrawagancja w tym wozie. Profil uatrakcyjniają pasy w kontrastującym kolorze. Motyw jest powtórzony na lusterkach, spojlerze, listwach bocznych i na atrapie grilla. Powietrze dostaje się do układu napędowego również przez prawdziwy wlot za lewymi, tylnymi drzwiami. Całości dopełniają podwójna końcówka wydechu i obniżone o 20 milimetrów zawieszenie. W połączeniu z licznymi logo Renault Sport nadają Twingo charakteru prawdziwego samochodu sportowego, którym oczywiście nie jest.
Wspomniany silnik to bowiem 3-cylindrowa, turbodoładowana jednostka o pojemności 0,9 litra. Inżynierowie wycisnęli z niej oszałamiające 109 KM, co nawet przy niskiej masie nie daje rzucających na kolana osiągów. Wersja z manualną przekładnią rozpędza się do „setki” w 9,6 sekundy. Testowana przez mnie odmiana z automatem potrzebuje na to blisko sekundę więcej. Nieważne. Jak dla mnie Twingo mogłoby nawet nie osiągać tych 100 km/h, byle zachowało swój szalony charakter.
Mało który samochód tak zachęca do szybszej jazdy, jak maluch od Renault. Każde dociśnięcie pedału gazu sprawia, że silnik błyskawicznie wkręca się na obroty, a nadwozie zdaje się wyrywać do przodu. Przy czym to tylko złudne wrażenie. Wystarczy spojrzeć na prędkościomierz, by przekonać się, że tak nawet w mieście policja jeszcze się nami nie zainteresuje.
Całość odbywa się w absurdalnym akompaniamencie dźwięków wydobywających się z trzycylindrowca. Na niskich obrotach jest to charakterystyczny terkot, na wyższych przypomina rozkręconą pralkę. A do tego ten świst turbosprężarki, dzięki któremu czujemy się jak w prawdziwej rajdówce. Twarde zawieszenie sprawia, że Twingo GT podskakuje na każdej, nawet najmniejszej dziurze. Efekt? Wielki, nieschodzący z twarzy banan.
Jak łatwo się domyślić, w mieście te rajdówko-podobne cechy nie są najbardziej pożądanymi. Powiem więcej, mogą – a nawet na pewno będą – irytować. Dlatego trzeba skupić się na zaletach. Spojrzeć na małe wymiary i bardzo dużą zwrotność, by docenić jak łatwo będzie zaparkować Twingo w centrum. Co więcej, dzięki silnikowi z tyłu, samochód w zasadzie zawraca w miejscu.
Nietypowy układ pozwolił też wygospodarować zaskakująco dużo miejsca w środku. W aucie spokojnie mogą podróżować cztery dorosłe osoby i dopóki będą jechać wersją bez opcjonalnego materiałowego dachu, nie powinny narzekać na brak miejsca nad głową. Gorzej będzie z pojemnością bagażnika, bo tego w zasadzie nie ma. Nie liczyłbym tego jako wadę, bo Twingo kompletnie nie nadaje się w trasę.
Do około 90 km/h wszystko jest w porządku. Powyżej zaczynają się schody, bo maluch zaczyna być bardzo niestabilny. Zbliżając się do prędkości autostradowych trzeba trzymać kierownicę mocniej niż „Kevin sam w domu” trzyma się świątecznej ramówki stacji telewizyjnych. Apogeum następuje, gdy znajdziemy się w otoczeniu wielkiej ciężarówki. Wtedy wystarczy chwila nieuwagi, by dać nieco za mocno ponieść się podmuchowi pchanego przez nią powietrza.
Toteż mimo wszystko, mając Twingo GT trzymałbym się miasta i podmiejskich dróg. W pierwszym sprawdzi się świetnie na co dzień. Pozwoli wygodnie przecisnąć się przez zatłoczone drogi, zaparkować w miejscu niedostępnym dla innych, a jego szalone dodatki będą działać jak kolorowe skarpetki założone do garnituru. Z kolei zjeżdżając na boczne drogi Twingo pozwoli wystarczająco dużo frajdy, jednocześnie nie narażając kierowcę na mandat.
Właśnie dlatego uważam, że szukając dzisiaj samochodu, który wywoła uśmiech na twarzy, usportowiony maluch od Renault ma sporo do zaoferowania. Z jednej strony jest na tyle praktyczny i rozsądny, że jego zakup można potraktować jako racjonalny ruch. Z drugiej, w niebywały sposób pozwala zapomnieć o codziennych problemach i zwyczajnie zabawić się na drodze. A gdy już przyjdzie czas na autonomiczne pojazdy, Twingo będzie gotowe, by stawić im czoła. Kto wie, może to nawet je zabrałbym na festyn?
- wywołuje uśmiech na twarzy
- przestronne wnętrze
- świetny do miasta
- atrakcyjne dodatki
- twarde zawieszenie
- głośny
- mały bagażnik
Renault Twingo GT (2017) – dane techniczne
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Układ i doładowanie: | R3 turbo | |
Rodzaj paliwa: | benzyna | |
Ustawienie: | Z tyłu | |
Rozrząd: | 12V | |
Objętość skokowa: | 898 cm3 | |
Moc maksymalna: | 109 KM przy 5750 obr./min | |
Moment maksymalny: | 170 Nm | |
Skrzynia biegów: | 6-biegowa, automatyczna | |
Typ napędu: | Na tylne koła | |
Hamulce przednie: | Tarczowe | |
Hamulce tylne: | Tarczowe | |
Zawieszenie przednie: | Kolumny McPhersona | |
Zawieszenie tylne: | Niezależne | |
Koła, ogumienie przednie: | 185/45 R17 | |
Koła, ogumienie tylne: | 205/40 R17 | |
Masy i wymiary: | ||
Typ nadwozia: | hatchback | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Masa własna: | 1018 kg | |
Ładowność: | - kg | |
Długość: | 3595 mm | |
Szerokość: | 1647 mm | |
Wysokość: | 1557 mm | |
Rozstaw osi: | 2492 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 35 l | |
Pojemność bagażnika: | 219 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Testowe: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 10,4 s | |
Prędkość maksymalna: | 182 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 6,9 l/100 km | 9,9 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 5,1 l/100 km | 6,6 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 5,8 l/100 km | 8,7 l/100 km |
Emisja CO2: | 132 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | brak danych | |
Cena: | ||
Model od: | 36 600 zł | |
Jednostka silnikowa od: | 56 000 zł | |
Samochód testowy od: | 62 000 zł |