Porsche 911 Le Mans Classic Clubsport. Paul Stephens jak zwykle nie zawodzi

Paul Stephens to specjalista od wyjątkowych Porsche. Jego najnowsze dzieło, Le Mans Classic Clubsport jest świetnym przykładem tego, w jakim stylu powinno się modyfikować klasyczne samochody.

Ideał? Z pewnością jest to jedno z najciekawszych, klasycznych Porsche.Ideał? Z pewnością jest to jedno z najciekawszych, klasycznych Porsche.
Źródło zdjęć: © mat.prasowe
Aleksander Ruciński

Prezentowane 911 zadebiutowało 6 lipca podczas imprezy Le Mans Classic. Powstanie jeszcze 9 egzemplarzy, które trafią tylko do wybrańców. Co więcej, muszą oni uzbroić się w sporą dawkę cierpliwości. Paul Stephens zamierza bowiem przekazać zamówione auta dopiero za równe dwa lata, podczas kolejnej edycji Le Mans Classic.

Czy warto aż tyle czekać? Wystarczy rzut oka na fotografie, żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie. Najnowsze dzieło Stephensa oparte jest na znanym już 911 Clubsport. Klienci mogą liczyć na lekką konstrukcję dachu z opcjonalnym oknem dachowym, zestaw agresywnie wyglądających zderzaków wykonanych z kompozytów, czy aluminiową maskę.

Nietrudno zauważyć, że głównym celem było obniżenie masy. Dzięki wspomnianym zabiegom 911 Le Mans Classic Clubsport waży tylko 1075 kg. Bardziej wymagający klienci mogą pójść jeszcze dalej i wybrać radykalny pakiet. Wówczas 911 zostaje pozbawione wygłuszenia, centralnego zamka, elektrycznie sterowanych szyb, a nawet osłony przeciwsłonecznej pasażera. Efekt? Imponujące 970 kg.

Obraz
© mat.prasowe

Tylna klapa, zwieńczona pokaźnym spojlerem, skrywa 3,4-litrową sześciocylindrówkę z nowym układem wtrysku, wałkami zapożyczonymi z wersji RS, lekkim kołem zamachowym i skrzynią biegów Getrag G50. Nie brakuje też mechanizmu różnicowego o ograniczonym uślizgu. Dokładne osiągi nie są znane. Nietrudno jednak wyobrazić sobie, że auto jest piekielnie szybkie.

Równie dobre wrażenie robi jego prezencja. Połączenie bieli, czerni i zieleni idealnie współgra z klasycznymi liniami nadwozia. Jeszcze lepiej jest we wnętrzu, wykończonym charakterystyczną, zieloną wykładziną. Fotele pokryte "pepitką", aluminiowe pedały i walizka montowana zamiast tylnej kanapy tworzą niesamowity klimat.

Wnętrze robi jeszcze lepsze wrażenie niż nadwozie.
Wnętrze robi jeszcze lepsze wrażenie niż nadwozie. © mat.prasowe

Każdy z 10 egzemplarzy zaplanowanych do produkcji będzie się nieco różnił, w zależności od wymagań klienta. Wiadomo, że Paul Stephens żąda za swoje dzieło około 250 tys. funtów, co stanowi równowartość 1,23 mln zł. Dużo? Przyzwoicie, jak za tak wyjątkowe auto.

  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
[1/14] Źródło zdjęć: |
Źródło artykułu: WP Autokult

Wybrane dla Ciebie

Ma być jak w Japonii. Władze UE zmieniają zdanie co do samochodów
Ma być jak w Japonii. Władze UE zmieniają zdanie co do samochodów
Kultowa marka z USA wraca. Niemcy wykorzystali trend Trumpa
Kultowa marka z USA wraca. Niemcy wykorzystali trend Trumpa
Pierwszy Delphi Art Car pokazany podczas wyścigu górskiego
Pierwszy Delphi Art Car pokazany podczas wyścigu górskiego
Miejsca do lądowania. Armia nie korzystała z nich 20 lat
Miejsca do lądowania. Armia nie korzystała z nich 20 lat
Pięć "stówek" miesięcznie i jeździsz wygodnym autem. Presja działa
Pięć "stówek" miesięcznie i jeździsz wygodnym autem. Presja działa
Zostały po zamachu na WTC. Samochody, do których nikt nie wrócił
Zostały po zamachu na WTC. Samochody, do których nikt nie wrócił
Na którym biegu auto pali najmniej? Sprawdziliśmy i wiemy dokładnie
Na którym biegu auto pali najmniej? Sprawdziliśmy i wiemy dokładnie
"Wilcze oczy" coraz częściej przy polskich drogach. Zobacz, czym są
"Wilcze oczy" coraz częściej przy polskich drogach. Zobacz, czym są
Nowy obowiązek w samochodach. UE już podała, kiedy zacznie obowiązywać
Nowy obowiązek w samochodach. UE już podała, kiedy zacznie obowiązywać
Wielki powrót Testarossy. Ferrari 849 to nowa hiperhybryda z Maranello
Wielki powrót Testarossy. Ferrari 849 to nowa hiperhybryda z Maranello
To koniec Jeepa Wranglera w Polsce. Ostatnie egzemplarze na sprzedaż
To koniec Jeepa Wranglera w Polsce. Ostatnie egzemplarze na sprzedaż
Test: Ineos Grenadier – jeszcze lepszy i do tego tańszy
Test: Ineos Grenadier – jeszcze lepszy i do tego tańszy