Policjanci się nie patyczkowali. 5000 zł mandatu za zignorowanie znaku B‑2

O sporą kwotę uszczuplił się portfel 30-latka, który na oczach policjantów jadących w nieoznakowanym radiowozie wjechał w ulicę pod prąd, a potem konsekwentnie nią jechał. Mężczyzna i tak miał jednak szczęście.

Nieoznakowany radiowóz nie dał kierowcy szans
Nieoznakowany radiowóz nie dał kierowcy szans
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja

Gdańscy policjanci, prowadzący działania w nieoznakowanym radiowozie, byli świadkami niezwykłego zachowania kierowcy. Mężczyzna za kierownicą volkswagena passata wjechał pod prąd w ul. Kliniczną, a następnie konsekwentnie poruszał się w ten sposób, mimo ruchu prawidłowo jadących pojazdów.

Mundurowi oczywiście od razu zareagowali na tak nietypowe zdarzenie. Patrol zatrzymał kierowcę, by przerwać jego dalszą jazdę. Choć łatwo o przeciwne podejrzenia, 30-latek okazał się trzeźwy. Nie sposób więc wyjaśnić, dlaczego nie tylko wjechał pod prąd, ale i jechał w ten sposób, choć zapewne musiał zdać sobie sprawę ze swojego błędu. Nie skończyło się na napomnieniu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Škoda Elroq to pierwszy kompaktowy elektryk marki. Cena zapowiada się atrakcyjnie

Mężczyzna otrzymał mandat w wysokości aż 5000 zł oraz 5 punktów karnych. Skąd taka kwota? To najwyższa kara finansowa, jaką mogą na drodze nałożyć policjanci. Widocznie gdańscy stróże prawa uznali, że 30-latek rozmyślnie stwarzał zagrożenie na drodze. Mężczyzna i tak ma jednak szczęście. Gdyby policjanci zrezygnowali z karania go na miejscu i skierowali sprawę do sądu, groziłaby mu kara aż do 30 tys. .

informacjepod prądpolicja

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (2)