Po drugiej stronie lustra - odwiedzamy naszych południowych sąsiadów w Peugeot 308 GTi
Ciekawość jest wrodzoną cechą każdego człowieka. Chęć odkrycia tego, co jest poza granicą łóżka, motywuje dzieci do nauki chodzenia. Podobne pragnienie popycha nas coraz dalej, aby odkrywać, co znajduje się za kolejną ulicą, rzeką czy lasem. A także, tuż za naszą południową granicą.
To, co "po drugiej stronie" interesowało nas od zawsze, dosłownie i w przenośni. Wspólne próby znalezienia odpowiedzi na to pytanie zainspirowały wszystkie religie świata oraz niezliczoną liczbę książek i filmów, takich jak "Opowieści z Narni" czy "Gwiezdne wrota". Ta sama ciekawość spowodowała, że podczas naszej wyprawy Peugeot 308 GTi po Dolnym Śląsku, postanowiliśmy zobaczyć, co kryje się po drugiej stronie gór, u naszych południowych sąsiadów - Czechów.
Mityczny las i opuszczona stacja
Po opisanej wcześniej, udanej próbie pokonania "zakrętu śmierci", który wcale taki zabójczy nie jest, objeżdżamy piękne Karkonosze od zachodniej strony. Poruszając się drogą krajową nr 3 przez Jakuszyce. Po dojechaniu na szczyt opuszczamy nasz kraj i wkraczamy w "nieznane".
Przed nami otwiera się nowy świat. Czy znajdziemy w nim dobre, pieniące się piwo do przywiezienia do domu i wojaka sypiącego z rękawa anegdotami? Albo jakiś inny czeski stereotyp? Tego nie wiemy. Za to las wydaje się gęstszy, bardziej majestatyczny. Pada deszcz a delikatna mgła opada po zboczu niczym biała kołdra, którą ktoś próbuje okryć drzewa. Nie słychać wiele, poza dźwiękiem kropel deszczu uderzających o przednią szybę naszego Peugeot i warkotem z jego sportowego wydechu.
W dole dostrzegamy mały potok, ale kiedy zjeżdżamy z głównej drogi by go odnaleźć, zamiast niego trafiamy na opuszczoną stację kolejową. Czujemy się jak w filmie, którego akcja dzieje się w północno-zachodniej części Stanów Zjednoczonych i jedynie wielki napis na budynku stacji "Rokytnice", zdradza, że nie zapuściliśmy się w kultowe tereny Ameryki, ale nadal jesteśmy w Europie i to zaledwie kilka kilometrów od polskiej granicy.
Prócz przedostania się do "drogi stu zakrętów" po najbardziej optymalnej, wiodącej przez Czechy trasie, nie mamy za bardzo innego powodu by tutaj pozostać. Jedziemy więc dalej, przed siebie, wybierając drogi, które wydają się bardziej kręte i wymagające. Na nich nasz 308 GTi będzie mógł błyszczeć. Zatrzymujemy się też w miasteczkach, które czymś nas zaintrygują, co jest innego rodzaju pokarmem dla duszy niż podekscytowanie właściwościami dynamicznymi takimi jak przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 6 s.
Na zakrętach nasza czarno-niebieska 308 odnajduje się bezbłędnie. Jej mocny, 272-konny silnik (330 NM momentu obr. rozwijanego wyjątkowo linearnie) od daje o sobie znać delikatnym pomrukiem z podwójnego wydechu. Emblematy GTi i czerwone zaciski hamulców Alcon schowane za 19-calowymi felgami nie pozwalają nikomu przejść obok tego auta obojętnie – gdy tylko się zatrzymujemy, widzimy, jak ludzie oglądają się za naszym samochodem. Nowe LED-owe światła komponują się idealnie z odświeżonym grillem i zderzakiem, który oprócz nowych wlotów powietrza zyskał czerwoną linię, podkreślającą sportowe zacięcie tego hot-hatcha – jakby to ostatnie wymagało jeszcze mocniejszego zaznaczenia.
Gdy siedzi się za kierownicą 308 GTi czuć, że inżynierowie mieli trochę więcej luzu przy jego tworzeniu, niż podczas budowy zwykłych wersji tego modelu. Za małym, masywnym i eliptycznym wieńcem, pokrytym perforowaną skórą, kryją się umieszczone w polu widzenia kierowcy zegary, których wskazówki, poruszają się do środka, przeciwsobnie. Od zwykłej wersji 308 model GTi odróżnia też to, że po wciśnięciu przycisku "Sport" kolor podświetlenia zestawu wskaźników zmienia się z białego na czerwony, a na konsoli pojawiają się dodatkowe informacje – wskaźnik poziomu wykorzystywanej mocy, ciśnienia doładowania, przeciążenia wzdłużnego i poprzecznego.
Wciśnięcie tego guzika wzmacnia też wrażenie głośności silnika, co symulowane jest przez system audio oraz zmienia charakterystykę pracy pedału gazu. Oczywiście, jak w pozostałych wersjach 308, większość przycisków z deski rozdzielczej została zastąpiona dużym, 9,7-calowym dotykowym wyświetlaczem. To rozwiązanie, w połączeniu z umieszczonymi w polu widzenia zegarami i małą kierownicą, pokazuje nowatorskie myślenie o ergonomii projektantów marki. Peugeot nazwał je i-Cockpit a my potwierdzamy, że się sprawdza.
Detale takie jak znaczek GTi na kierownicy oraz obszycie deski rozdzielczej czerwoną nicią nadają wnętrzu bardziej sportowego charakteru. Fotele pokryte są skórą i Alcantarą, co zapewnia lepszą przyczepność ciała do powierzchni siedzenia na zakrętach. Są wygodne i mocno wyprofilowane. Podczas dynamicznej jazdy pomagają w zachowaniu pełnej kontroli nad samochodem.
Kilka lekcji historii i emocje za kierownicą
Na trasie pogoda zmieniała się tego dnia jak wartość prowizji w praskich kantorach. Po deszczowym i mglistym poranku, który spędziliśmy przemykając krętymi drogami czeskich Karkonoszy, w końcu wyszło słońce. Przejeżdżając przez miasteczko Úpice, zauważamy piękną wieżę kościoła położonego na wzgórzu. Zjeżdżamy z głównej drogi, aby zobaczyć ją z bliska. Okazuje się, że wieża jest częścią pięknego siedemnastowiecznego kościoła św. Jakuba Starszego (kostel sv. Jakuba Většího) i otoczona jest wspaniałym, zabytkowym rynkiem i placem wyłożonym granitową kostką. Szybka lekcja historii pobrana z telefonu ujawnia, że pierwotnie stał tutaj drewniany kościół z XIV wieku, który niestety spłonął w wielkim pożarze w 1625 roku wraz z domami otaczającymi plac.
Jedziemy dalej szlakiem, który prowadzi nas przez miasteczka i wsie, w większości ciche i puste. Staramy się unikać głównych szlaków i gdzie tylko możemy, wybieramy boczne drogi. Nasz Peugeot czuje się na nich najlepiej. Zakręty przechodzące często z jednego w drugi i krótkie proste pomiędzy nimi dają mi odczuć, jak świetnie spisuje się skrzynia biegów 308 GTi.
Jej krótkie zestopniowanie sprawia, że optymalna ilość mocy jest zawsze dostępna. Odbywa się to kosztem spalania, ale... albo emocje, albo oszczędności. Jej konstrukcja została specjalnie wzmocniona, aby przenieść niemały (przypominamy - 330 Nm) moment obrotowy na koła. Oba wałki były poddane śrutowaniu, a zębatki wzmocniono w procesie węgloazotowania. Zwiększając zawartość węgla i azotu w stopie, inżynierowie byli w stanie uodpornić skrzynię na przedwczesne zużycie i uszkodzenia.
Przy tak wyśrubowanych osiągach dbałość o takie szczegóły napawa pewnością i wiarą we francuską motoryzację oraz jej renesans, którego 308 GTi jest najlepszym dowodem. Podobne uczucia wywołuje w nas widok coraz większej liczby zamków i pałaców, które zarówno po polskiej jak i czeskiej stronie poddawane są renowacji. Są to bezcenne skarby i jako społeczeństwo musimy o nie dbać, nawet jeśli wydaje nam się to zbędne czy archaiczne. Dobrym przykładem na to jest Zámek Branná oraz położony obok Kostel sv. Michaela Archanděla. Ten częściowo Gotycki i Renesansowy zamek popadał w ruinę od 1620 roku, a dopiero od niedawna zaczęto krok po kroku przywracać go do dawnej świetności.
Dbaj o historie i wciskaj gaz do dechy
Kilka kilometrów dalej naszą uwagę przykuwa ciekawa konstrukcja. Nad drogą rozpościera się wyciąg. Po zawieszonej nad doliną stalowej linie podróżują wagoniki. Nieczęsto spotyka się taki widok, szczególnie poza sezonem zimowym. Zaciekawieni zatrzymujemy się, aby sprawdzić, o co chodzi.
Po krótkim śledztwie okazuje się, że jest to najdłuższa linia towarowa, która używana jest do transportowania skał wapiennych z kamieniołomów w Czarnym Dole (Černý Důl) do odległego o ponad 8 km zakładu Kunčice nad Labem. Wybudowana w latach 1959 -1963 jest w stanie przetransportować 100 t wapienia na godzinę używając do tego 250 wagoników. Na całym, ponad 8- kilometrowym odcinku wykorzystano 49 podpór, a wagoniki podróżują z prędkością do 3 m/s. My też mamy się czym pochwalić, jako że 308 GTi pierwszą setkę osiąga w 6 sekund. Tu Francja ma przewagę nad Czechami.
Wykorzystując różnicę wysokości między kamieniołomem a zakładem przetwórczym, kolejka napędzana jest przez pełne wagoniki znajdujące się po jednej stronie wyciągu, które przeciągają puste wagoniki w górę. Silnik elektryczny umieszczony przy stacji początkowej wykonuje funkcję hamulca, jednocześnie wytwarzając energię elektryczną dla części rafinerii Černý Důl.
Ta konstrukcja wydaje nam się idealnie wpisywać w temat naszych rozważań na temat ludzkiej pomysłowości, niezłomnego ducha, chęci odkrywania i... poniekąd, ułatwiania sobie życia. Poza tym, wapień, który jest tu wydobywany, wykorzystywany jest przy projektach renowacyjnych takich jak zamek Branná.
Zbliżając się do Polskiej granicy, jesteśmy zadowoleni z tej szybkiej eskapady. Piękne tereny i odmienna architektura sprawiły, że przez chwilę poczuliśmy się jak na innym kontynencie. Zobaczyliśmy trochę zabytków oraz niespotykane konstrukcje, które są wykorzystywane, aby przywrócić tym powyższym dawny blask.
Nasz Peugeot 308 GTi okazał się idealnym kompanem całej podróży. Kręte i gładkie jak stół czeskie drogi pozwoliły poczuć jedność z samochodem, który tak ochoczo reaguje na gaz jakby wcale nie napędzał go silnik turbodoładowany, a wolnossący. Satysfakcja z każdego pokonanego zakrętu, gdy szpera wgryza koła w powierzchnię asfaltu zacieśniając tor jazdy prawie poza granice tego, co fizycznie możliwe, jest nie do opisania.
Były też tzw. innego rodzaju "momenty", jak spontaniczny wyścig z pociągiem, który urządziliśmy sobie za sprawą malowniczo położonej linii kolejowej, która niczym warkocz przeplatała się z drogą dla samochodów. Czy musimy pisać, kto wygrał? Oczywiście, że my. Teraz czas na powrót do Polski. Wcale nas to nie smuci. Niezależnie po jakiej stronie granicy się człowiek nie znajdzie, ten górzysty region, królestwo asfaltowych serpentyn, obfituje w atrakcje, szczególnie jeśli jest się kierowcą-entuzjastą i dysponuje się tak świetnie zestrojonym narzędziem, jak Peugeot 308 GTi.
Artykuł powstał we współpracy z marką Peugeot.