Pierwsza jazda: Geely EX5 – coraz bliżej celu
Chińskie samochody powoli zaczynają się dostosowywać do europejskich standardów. Widać to nie tylko po tempie wprowadzania zmian, ale także przy premierach nowych marek, które nie popełniają błędów poprzedników. Z jednej strony Geely EX5 jest tego dobrym przykładem, choć z drugiej znajdziemy w nim rzeczy, które mogą irytować i mocno zdziwić.
Część z was może kojarzyć Geely z dwóch powodów. Pierwszym jest fakt, że chiński koncern posiada takie marki, jak Volvo, Polestar, Lotus czy Smart. Oprócz tego firma miała zostać dostawcą płyty podłogowej i podzespołów dla polskiej Izery. Czy EX5 można więc uznać za nasz niedoszły "rodzimy" produkt? Otóż nie. EX5 korzysta bowiem z innej płyty GEA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Plebiscyt Samochód Roku Wirtualnej Polski 2025
Geely EX5 to jedna z najświeższych premier z Państwa Środka, choć można odnieść wrażenie, że Chińczycy zasypują nas nowościami średnio raz w miesiącu. Dużo detali o aucie opowiedziałem już przy okazji statycznej premiery. W skrócie: to kompaktowy, elektryczny SUV, który co prawda zapakuje całą rodzinę na pokład, ale przez wzgląd na parametry techniczne raczej nie będzie jedynym autem w rodzinie.
Akumulator o pojemności 60 kWh zapewnia zasięg do 430 km, co obecnie nie jest wartością, która stawiałaby go w gronie liderów. Chińczycy chwalą się za to wytrzymałością swoich ogniw oraz ich odpornością na mróz. Geely twierdzi ponadto, że nawet po 1500 cyklach ładowania akumulator zachowa 92 proc. pierwotnej pojemności. Na sprawdzenie parametrów ładowania (maksymalna moc wynosi 100 kW), krzywej oraz wydajności napędu przyjedzie czas przy okazji dłuższego testu.
O ile w zeszłym tygodniu miałem okazję tylko na chwilę zobaczyć samochód, teraz mogłem wsiąść za kierownicę i doświadczyć pierwszych wrażeń z jazdy. Niestety nie powiem wam nic o zużyciu energii – samochodem nie wyjechaliśmy bowiem na ulice, a testowaliśmy go tylko na podwarszawskim torze testowo-szkoleniowym Driveland.
Jak w solidnym wozie dla Europejczyka
Pierwsze, co cieszy po zajęciu miejsca w środku, to jakość wykonania. Może nie mamy do czynienia z naturalną skórą, ale Geely zadbało o to, by w EX5 czuć się po prostu dobrze. Nie zabrakło miękkiego obicia, styliści nie przesadzili z ilością fortepianowej czerni, znajdzie się nawet miejsca na miłą dla oka imitację drewna, o ile wybierzecie jasne wnętrze. Fotele sprawiają wrażenie wygodnych, choć przydałoby dłuższe siedzisko.
Całość wieńczy dobre spasowanie. Zarówno przy gwałtownych zmianach kierunku jazdy, jak i pod naporem dłoni nic nie skrzypiało. To rzeczy, których czasem na próżno szukać nawet w europejskich markach premium. Czasy, gdy wnętrza chińskich aut zwyczajnie śmierdziały plastikiem i sztucznymi tworzywami na szczęście odchodzą w zapomnienie. I oby nigdy nie wróciły.
Druga rzecz, którą można docenić, to przestrzeń. Przy rozstawie osi sięgającym 2750 mm, EX5 oferuje bardzo dużo miejsca, szczególnie w II rzędzie. Skromny, szczególnie na pierwszy rzut oka, może się wydawać bagażnik. Ten liczy 461 l pojemności, co jest przeciętną wartością w segmencie. Podobna wymiarowo Škoda Enyaq może pochwalić się o ponad 100 l większym kufrem.
Na dodatek w EX5 standardowe ułożenie podłogi w bagażniku jest bardzo wysokie. Po jej obniżeniu, przy tylnej kanapie tworzy się próg, co nie ułatwia bagażowego tetrisa. Na pochwałę zasługuje natomiast dodatkowa "wanienka", którą mamy do dyspozycji nawet po obniżeniu podłogi. Szkoda jednak, że wzorem Forda Pumy nie zrobiono w niej odpływu – wszelkie brudy trzeba będzie stamtąd wyciągać ręcznie.
Geely EX5 nie zawiódł też w kwestii prowadzenia i powiedziałbym wręcz, że zestrojono go "po europejsku". Układ kierowniczy jest co prawda bardzo miękki i nie przekazuje kierowcy za dużo informacji, a kierownica ma osobliwy kształt, ale zawieszenie dało się po pierwszych jazdach zapamiętać jako wygodne i łagodnie amortyzujące niedoskonałości.
Samochód prowadzi się lekko i nie jest to przypadek. Mimo obecności elektrycznego napędu EX5 waży "tylko" 1700 kg, co na tę klasę i napęd jest dobrym wynikiem. Pochwalić muszę też stabilność i pracę systemów asystujących – próby szarpakowe zarówno przy niskiej, jak i wysokiej prędkości pozwalały szybko opanować samochód i sprawnie odzyskać przyczepność.
Nieco więcej spodziewałem się po przyspieszeniu. Geely chwali się, że EX5 osiąga 100 km/h w 6,9 s, ale dociskając prawą nogę do podłogi, w pierwszej chwili nic się nie dzieje. Opóźnienie przyspieszania jest stosunkowo duże – zupełnie jakbyśmy nie jechali elektrykiem, a doładowanym autem z turbodziurą, a przecież do dyspozycji mamy aż 217 KM i 317 Nm.
Ostatnią rzeczą, która potwierdza przyłożenie się Chińczyków do pracy, jest wyposażenie. Wiele aut z Państwa Środka do tej pory nie mogło pochwalić się ani zbyt dużą liczbą poduszek powietrznych, ani kompletem systemów bezpieczeństwa, korzystając z niepełnej homologacji europejskiej, która pod warunkiem sprzedaży ograniczonej liczby aut dopuszczała pewne braki. Jedni uznają to za zaletę – mniej elektroniki, to mniej rzeczy do zepsucia oraz "irytowania" kierowcy. Z drugiej strony, w wielu modelach brakowało nawet systemu e-call, który w kryzysowej sytuacji może uratować życie.
EX5 nie musi się wstydzić żadnych braków. Mamy więc asystenta uwagi kierowcy (który nie jest nadgorliwy), adaptacyjny tempomat, wspomniany e-call, asystenta pasa ruchu czy system monitorowania martwego pola. Niektórym systemom przydałaby się jednak ponowna kalibracja.
Pewne rzeczy wymagają poprawy lub całkowitej zmiany
Dobrym przykładem jest system rozpoznawania znaków drogowych, który na zamkniętym torze "wymyślał" sobie ograniczenie prędkości. Raz było to 15 km/h, innym razem 40 km/h, mimo że na terenie toru nie było żadnych znaków. Muszę jednak dodać, że w mało którym aucie, niezależnie od kraju pochodzenia, system ten działa bezbłędnie. Można to więc Geely wybaczyć.
W innych kwestiach EX5 wydaje się natomiast pozbawione logiki lub po prostu niedopracowane. Przykładowo: w bagażniku nie ma rolety. W razie wypadku wasze bagaże będą więc latać po przestrzeni pasażerskiej. Inna kwestia to środkowe nawiewy. Z reguły prawy z nich jest dla pasażera, a lewy dla kierowcy. Problem w tym, że cały moduł przesunięty jest tak blisko do lewej, że nawiew "dla kierowcy" jest całkowicie zasłaniany przez kierownicę.
Zabrakło też lepszego wykorzystania ogromnej przestrzeni w na tunelu środkowym – pasażerowie z przodu mają do dyspozycji tylko dwa uchwyty na kubki oraz płytką powierzchnię z indukcyjną ładowarką, by odłożyć rzeczy, które chcą mieć pod ręką. Większa przestrzeń wraz z portami USB znajduje się pod tunelem, ale dostęp do niej jest utrudniony. Podłączenie kabla bez zatrzymania jest praktycznie niemożliwe.
Kolejny znak zapytania rysował się na twarzy podczas powolnej jazdy. Zgodnie z przepisami, auta elektryczne przy niskiej prędkości muszą emitować dźwięk, by informować o swojej obecności. O ile niemal wszyscy producenci decydują się na delikatny szum przypominający filmy science-fiction, tak Geely postanowiło puszczać z głośników melodię rodem z furgonetki z lodami. Nie żartuję.
Jeśli obok was przejedzie EX5, możecie pomyśleć, że właśnie minęła was mobilna lodziarnia. Wydaje się to zabawne, ale dźwięk ten już po krótkiej chwili po prostu irytuje. A przecież nie możecie go wyłączyć, bo nie pozwala na to prawo, więc nie ma w ogóle takiej opcji.
Nawet jeśli takowa by była, nie wiem, czy udałoby wam się ją znaleźć w multimedialnej dżungli wyświetlanej na wielkim, 15,4-calowym ekranie. Czy jest modnie? Zdecydowanie! Przecież mamy ogromny wyświetlacz! Czy jest wygodnie? Ani trochę. Wnioski z błędnej ścieżki wyciągnęło już MG, które przy okazji S5 EV postanowiło przywrócić fizyczne pokrętła.
Niestety system jest (tradycyjnie dla chińskich aut) poukładany chaotycznie i nieintuicyjnie, a na domiar złego — niespójny graficznie. Wygląd podstawowego menu z kaflami nie współgra z resztą szaty graficznej i wygląda jak sprzed 20 lat. Z kolei przycisku wyłączenia asystenta prędkości szukałem 10 min, a dotarcie do niego zajmuje aż 4 kroki i nie możecie sobie ustawić wygodnego skrótu do niego. Nawet tak prosta czynność, jak chęć otwarcia zasłony panoramicznego dachu wymaga wytężonych poszukiwań i domyślania się.
Wisienką na torcie jest duże pokrętło na tunelu środkowym. Jego podstawowym zadaniem jest regulacja głośności i całe szczęście, że przynajmniej to można robić fizycznym przełącznikiem. Pokrętło ma jeszcze drugą funkcję, jeśli je naciśniecie. Czy to regulacja temperatury klimatyzacji? A może intensywność nawiewu? Niestety podwójne pudło. Nie ukryto tutaj niczego przydatnego ani często używanego.
Jeśli klikniecie pokrętło, system przeniesie was do wyboru tapety. To chyba najbardziej absurdalna i niedorzeczna funkcja, jaką można mieć w zasięgu ręki. Mam nadzieję, że Geely szybko naprawi ten błąd i pójdzie np. w ślady Volkswagena, gdzie kolejne kliknięcia przenoszą nas do faktycznie potrzebnych na co dzień rzeczy.
SUV z dobrą ofertą
Geely odważnie rozpoczęło swoją karierę, oferując na początek tylko elektrycznego SUV-a. Kto chce spalinowy napęd, musi jeszcze poczekać. Co prawda samochód robi dobre ogólne wrażenie, ale brakuje mu przełomowych rozwiązań, które bezsprzecznie stawiałyby go nad konkurencją. Do tego dochodzi ergonomia, która z pewnością nie przekona do siebie konserwatywnych klientów.
Mocną stroną, jak większości chińskich przedstawicieli, jest cena. Za standardowo wyposażone po uszy EX5 Geely życzy sobie niespełna 170 tys. zł. Po odjęciu pełnej stawki rządowego dofinansowania daje to niezłą kwotę poniżej 130 tys. zł. Zainteresowanych finansowaniem może jeszcze bardziej skusić oferta w postaci miesięcznej raty w wysokości 700 zł netto. Do tego Importer dorzuca wallbox za 1 zł i 3-letni serwis za następną złotówkę. A obok tego trudno już przejść obojętnie, jeśli szuka się elektryka do codziennej jazdy.