Odbieranie samochodów pijanym kierowcom. Prawnicy mówią o lukach w przepisach

Odholowanie pojazdu. Policja. Laweta
Odholowanie pojazdu. Policja. Laweta
Źródło zdjęć: © Policja
Mateusz Lubczański

11.03.2024 11:54, aktual.: 14.03.2024 10:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od 14 marca 2024 roku kierujący pojazdami pod wpływem alkoholu będą musieli pożegnać się ze swoimi autami, chociaż w praktyce nowe przepisy napotkają przeszkodę w postaci małżeńskiej wspólnoty majątkowej. - Dla państwa dużo wygodniej jest orzekać przepadek równowartości auta - twierdzi jeden z adwokatów.

337, 401, 264, 156 - to statystyki zatrzymań pijanych kierowców zaledwie z ostatnich czterech dni. Widać więc, że od marca 2024 roku policja (i sądy) będą miały pełne ręce roboty przy zajmowaniu pojazdów należących do kierowców "pod wpływem".

Zmienione przepisy, które zaczną obowiązywać od 14 marca 2024 roku, określają, że pojazd ma być konfiskowany, jeżeli kierujący miał w organizmie co najmniej 1,5 promila alkoholu lub gdy spowodował wypadek mając przynajmniej 1 promil . Możliwa jest również utrata pojazdu w przypadku recydywy i ponownego poruszania się pod wpływem.

W nowelizacji znajdujemy również informacje:

Jeżeli orzeczenie przepadku pojazdu mechanicznego z uwagi na jego zbycie, utratę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie jest niemożliwe lub niecelowe, albo jeżeli pojazd w czasie popełnienia przestępstwa nie stanowił wyłącznej własności sprawcy, zamiast przepadku pojazdu mechanicznego orzeka się przepadek równowartości pojazdu.

To właśnie ten zapis może pozwolić pijanym kierowcom nadal korzystać z własnych samochodów.

- Pomimo, że małżeńska wspólnota majątkowa nie jest klasyczną współwłasnością, to jednak wpisuje się w okoliczności, kiedy pojazd w czasie popełnienia przestępstwa nie był jedyną własnością sprawcy - wypowiada się radca prawny Paweł Tuzinek, Stowarzyszenia Prawników Rynku Motoryzacyjnego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Ustalenie, czy auto jest we wspólności, czy nie, spoczywa na sądzie i nie jest takie łatwe, ponieważ w dowodzie rejestracyjnym wpisywany jest tylko jeden właściciel - dodaje.

Jeśli samochód nie jest wyłączną własnością nietrzeźwego kierowcy (dotyczy to również leasingu, najmu czy korzystania z auta firmowego), zobowiązany będzie zapłacić kwotę równą jego wartości rynkowej.

- Przepadek równowartości pojazdu stanowi w zasadzie dodatkową karę pieniężną zależną od tego, jakim samochodem porusza się sprawca. Kontrowersje wzbudza założenie przez ustawodawcę, że sprawca prowadzący droższy samochód rzeczywiście zasługuje na większą dolegliwość majątkową - informuje Maciej Krotoski, adwokat i partner zarządzający M. Krotoski Adwokaci i Radcy Prawni sp.k.

- Kara powinna być adekwatna do okoliczności rzeczywiście popełnionego przestępstwa, natomiast przyjęte rozwiązanie obarczone jest ryzykiem, że dolegliwość w postaci przepadku równowartości pojazdu może być nieproporcjonalnie wysoka bądź nieproporcjonalnie niska - dodaje Krotoski.

Przepadek pojazdu istnieje jednak w znacznej części prawodawstw Unii Europejskiej. Pozwalają na to Dania, Szwajcaria, Francja, Słowacja, Luksemburg, Belgia, Estonia, Finlandia, Słowenia i część landów niemieckich. Wydaje się, że doganiamy więc Zachód w kwestii walki z pijanymi kierowcami.

- Przepisy wskazują, że sąd powinien oprzeć się na wartości wynikającej z polisy ubezpieczeniowej, która może z różnych względów (np. wycena w styczniu i zdarzenie w grudniu lub brak polisy) nie odpowiadać równowartości pojazdu – kontynuuje Krotoski. - Z pewnością możemy się spodziewać, że obrońcy będą kwestionować wartość pojazdu dążąc do jej obniżenia, wskazując na szczególne cechy redukujące wartość pojazdu - twierdzi mój rozmówca.

- W tego rodzaju sytuacjach, sąd będzie uprawniony do zasięgnięcia opinii biegłego, który określi wartość konkretnego pojazdu uczestniczącego w zdarzeniach. Na podstawie naszego procesowego doświadczenia mogę tylko dodać, że tego rodzaju postępowania, przy odpowiedniej aktywności obrońcy, mogą sprawiać sądowi wiele trudności - podsumowuje Krotoski.

Pojawiają się też inne głosy.

- Zaryzykuję też tezę, że dla państwa dużo wygodniej jest orzekać przepadek równowartości auta, ponieważ mając na uwadze koszty obsługi całego systemu, czyli odebranie auta od skazanego, potem jego składowanie i następnie "upłynnienie", to może koniec końców okazać się, że kosztuje to więcej, niż wynoszą przychody z tych "skonfiskowanych" aut - mówi prezes Stowarzyszenia Prawników Rynku Motoryzacyjnego."

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (25)
Zobacz także