Oby nie w prawo! Pierwszy raz w życiu jechałem w bocznym koszu motocykla

Kosz boczny w motocyklu to dość stary i nieco zapomniany wynalazek. Za sprawą kilku zapaleńców, których czasem uda się spotkać na ulicach, a także garstce modeli dostępnych z koszami, można się przekonać, że jazda z taką przyczepką to prawdziwa sztuka. W skrócie: cały czas walka.

W czasie jazdy w bocznym koszu motocykla można robić zdjęciaW czasie jazdy w bocznym koszu motocykla można robić zdjęcia
Źródło zdjęć: © Fot. Jakub Tujaka
Jakub Tujaka

Jeśli uważacie, że kosz boczny w motocyklu to przeżytek, to macie rację. Dziś te pojazdy nie muszą pełnić roli podstawowego środka transportu i nie muszą zabierać całej rodziny do kościoła, lekarza czy na wakacje. Dziś motocykle to dla większości z nas hobby. Ale warto pamiętać, że motocykliści z pokolenia naszych dziadków to byli twardziele. Czarno białe zdjęcia sprzed kilku dekad publikowane czasem w mediach jednoznacznie to potwierdzają. Nie było dróg, a zwiedzali najdalsze zakątki świata. Nie było serwisów, a radzili sobie z każdą awarią. Gorsze były środki smarujące, opony, zawieszenia i silniki. Ale ludzie byli twardsi. Dlatego też nikt nie robił zagadnienia z jeżdżenia motocyklem z bocznym koszem.

Romet Classic 400 zwłaszcza w zielonym malowaniu wygląda jak motocykl sprzed kilku dekad
Romet Classic 400 zwłaszcza w zielonym malowaniu wygląda jak motocykl sprzed kilku dekad © Fot. Jakub Tujaka

Moje doświadczenie motocyklowe nie jest wielkie, ale udało mi się objeździć kilka maszyn. Wszystkie z nich były tzw. singlami, czyli bez przymocowanego bocznego kosza. Dlatego dużą ciekawość od dawna wzbudzało u mnie to, jak jeździ się w koszu i z koszem. Tym bardziej mnie to interesowało, im więcej zdjęć Urali widziałem na Instagramie. Swoją droga fakt, że te motocykle w USA sprzedają się jak ciepłe bułeczki, to zjawisko niesamowicie interesujące.

Wracając do jazdy motocyklem z koszem, okazja pojawiła się z zaskoczenia. Zaproszenie na przejażdżkę przyszło od pana Andrzeja, wydawcy pewnego miesięcznika traktującego o motocyklach. A sprzęt, którym przyszło nam podróżować, niemal obok siebie to Romet Classic 400.

Zadecydowałem, że pierwsze kilometry pokonam w koszu, a później usiądę za kierownicą. To był dobry plan, bo podpatrywałem doświadczonego kierowcę. Jak się szybko okazało, większość trasy pokonałem w powietrzu, bo kaskaderskie zapędy pana Andrzeja były nieposkromione. W wózku okazało się wygodnie, można scrollować Facebooka i robić zdjęcia w czasie jazdy. Amortyzator robił co mógł, żebym nie czuł studzienek, dołków i innych nierówności, ale dwuśladowy motocykl skupia wszystkie wady zarówno motocykla, jak i samochodu. Stoisz w korku, bo nie możesz się przecisnąć między autami, masz na sobie kask i kurtkę, w której jest gorąco, siedzisz nisko, więc wszystkie auta wydają się ogromne i masz dookoła cienką skorupkę ze sztucznego tworzywa, a dodatkowo nie panujesz nad tym, co dzieje się z pojazdem.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Wszystko szło dobrze, dopóki nie przyszło skręcać w prawo. Dziwiło mnie, ze mój szofer tak się z tym męczy, dopiero jak wsiadłem za kierownice, przekonałem się, że walka trwa cały czas. Być może to wynika ze złego skalibrowania zawieszenia kosza, ale aby jechać prosto, trzeba trzymać kierownicę w kontrze.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Najgorzej jest wtedy, kiedy koło kosza trafi w dziurę w jezdni. Nerwowe zachowanie całego pojazdu trzeba opanować dość szybko, bo za moment znów dostajemy jakieś uderzenie, a przedni zawias niezbyt ma ochotę informować kierowcę, co się dzieje z kołem. Łatwo narzekać i szukać problemów, ale na każdym postoju można zaobserwować, że ludzie przyglądają się pojazdowi z ciekawością i unoszą kciuk w górę. To miłe.

Jazda szła mi coraz lepiej, gdy okazało się, że przy prędkości 60 km/h musiałem skręcić w prawo. Wyglądało to tak: hamulec przedni, tylny, kierownica w lewo, kierownica w prawo, wózek w górę, jadę prosto, znów hamulec, zwolniłem, skręcam. Udało się, znów muszę się rozpędzić z 20 km/h do około 60.

Silnik dość ochoczo wyrywa do przodu, skrzynia nie przywodzi na myśl precyzji zegarka szwajcarskiego, ale działa nieźle, kontrolki i zegary wyglądają dobrze. Cały motocykl jest proporcjonalny, łagodny i dobrze wygląda, a ja po przeżyciach w koszu bocznym chciałbym go mieć jeszcze bardziej.

Jazda w powietrzu to ciekawe doświadczenie.
Jazda w powietrzu to ciekawe doświadczenie. © Fot. Jakub Tujaka

Być może dlatego, że wyzwaniem dla mnie byłaby nauka płynnej jazdy z koszem, a później zabierać na wycieczki za miasto więcej niż jedną osobę. Romet Classic 400 kosztuje 25 tys. zł i jest o połowę tańszy od najtańszego Urala. To dobra rekomendacja dla sprzętu, który przez większość czasu kurzyłby się w garażu. A może warto poszukać kosza pasującego do mojego motocykla?

Źródło artykułu: WP Autokult

Wybrane dla Ciebie

Pierwszy kontakt: Nowy VW ID. Polo i spółka to zapowiedź miejskich aut za 100 tys. zł. Widziałem czworaczki, którymi ma jeździć Europa
Pierwszy kontakt: Nowy VW ID. Polo i spółka to zapowiedź miejskich aut za 100 tys. zł. Widziałem czworaczki, którymi ma jeździć Europa
Ostateczne potwierdzenie. Niemiecki gigant ma duże problemy
Ostateczne potwierdzenie. Niemiecki gigant ma duże problemy
Rowerzyści zapominają, a mandaty są jak dla kierowców. Nawet 2,5 tys.
Rowerzyści zapominają, a mandaty są jak dla kierowców. Nawet 2,5 tys.
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Nowy, elektryczny Mercedes GLC - niech stanie się światłość!
Nowy, elektryczny Mercedes GLC - niech stanie się światłość!
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy