Mazda 6 - sztuka na kołach
Mazda 6 to dla mnie najpiękniejszy sedan dostępny obecnie w salonach. Wersja kombi również jest piękna, choć kombi to kombi - żadne nie porywa i każde wygląda mi na trumnowóz. Jest to również hit sprzedażowy, głównie dzięki wyglądowi.
11.03.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:44
Wystarczy spojrzeć na to auto z zewnątrz by się nim zachwycić. W towarzystwie siermiężnego niemieckiego towarzystwa wygląda wręcz jak dzieło sztuki. Wiadomo, nie wszystkim może się podobać ale raczej się podoba, patrząc po wynikach sprzedaży. Zgrabne linie, obłości, krągłości - prawdziwie kobiece kształty. Kobietom akurat ten samochód zwykle przypada do gustu, chociaż jak wszędzie znajdą się zajadli hejterzy Mazdy 6 bo dla nich #tylkopassat i nic się nie liczy. Auto w tym roku poddane zostało liftingowi, który na szczęście niczego nie zepsuł, a jedynie uwypuklił zalety tego samochodu. Wnętrze również się zmieniło - na lepsze. Zamiast potężnej konsoli z ekranem multimediów na szczycie deski rozdzielczej mamy coś na kształt tabletu, który wygląda jakby był chowany, lecz nie jest - a szkoda, czasem miło pojechać w ciemnościach. Najważniejsze, że wskaźniki wciąż pozostały analogowe z małym wyświetlaczem po prawej stronie. Mazda to auto dla mnie, skutecznie idzie pod prąd i opiera się różnym trendom, tworząc swoje - z dobrym skutkiem i nie tylko w kwestii designu ale o tym potem. Zmienił się panel klimatyzacji, na bardziej czytelny, choć bajer z liczbami wyświetlanymi niejako przez ozdobny plastik bardzo mi się podobał, teraz jest bardziej klasycznie. Na desce rozdzielczej jest mało guziczków ale z tym się powoli godzę, a deski rozdzielcze Insignii czy Porsche Cayenne śnią mi się po nocach.
Technicznie jest dobrze. Mazda idzie pod prąd i sprzeciwia się trendom mającym na celu lizanie tyłków ekooszołomom. Stworzyli silniki SkyActiv, gdzie benzyna i diesel mają identyczny stopień sprężania a w benzynach nie montują turbosprężarek, wciąż gwarantując niezłe spalanie i co najważniejsze - dobre osiągi, mimo zachowania typowego charakteru niedoładowanego silnika benzynowego, w którym moment i moc dostępne są w dość wysokim zakresie obrotów. Z punktu widzenia chorej i nienormalnej akcyzy na siniki powyżej 2.0 l pojemności (18,6%) wersja benzynowa 2.0 o mocach od 145 do 165 KM jest wyborem optymalnym, nawet w słabszej odmianie, choć jeśli chcemy mieć automat (a warto), musimy kupić mocniejszą wersję silnikową. Wśród jednostek benzynowych dostępna jest jeszcze wersja o pojemności 2.5 l, która daje dużo lepsze osiągi przy praktycznie identycznym spalaniu jak wersja 2.0, co możemy włożyć między bajki, choć jest nieźle - podobno pali 10 l/100 km w trybie mieszanym. Z diesli jest tylko 2.2 Skyactiv-D o mocach 150 i 175 KM, które dają nam dobre osiągi w dużo wyższej cenie względem silników benzynowych. Chociaż pasują do charakteru tego samochodu. W ogóle diesle pasują do Sedanów. Obowiązkowo wszędzie jest bezsensowny system start/stop, który nie dość, że drażni (przynajmniej mnie), to wymusza stosowanie ultra drogiego akumulatora i niepotrzebnie obciąża silnik bo nie wierzę w cudowne zapewnienia o tym, że jest to neutralne dla silnika.
Dla kogo jest Mazda 6? Dla estetów, to z pewnością. Dla tradycjonalistów, którzy lubią zmieniać temperaturę wnętrza pokrętłem a nie palcować po dotykowym ekranie, zostawiając tłuste plamy i nie mogąc trafić np. na dziurze w odpowiednią opcję, przełączając niekoniecznie tą którą chcą. Dla tych, którzy lubią przed oczyma mieć przyjemne, zwykłe zegary a nie jakąś oczobitną grafikę z monitora LCD i wreszcie dla tych, którzy niekoniecznie lubują się w downsizingu i nie do końca wierzą w trwałość silników, które krzesają ponad 100-120 KM z litra pojemności. Tak, to zdecydowanie auto dla mnie, jak i każda współczesna Mazda. Trzeba przyznać, że szóstka była atrakcyjna wizualnie od początku. Pierwsza generacja Mazdy 6 wygląda bardzo ładnie, druga również, choć widać, że przytyła i dostała krągłości. A najnowsza? To ideał prosto z siłowni. Przynajmniej dla mnie.