Lawinowy wzrost wypadków z hulajnogami. Nowe przepisy niewiele pomogły
16.09.2024 12:05, aktual.: 16.09.2024 13:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od 2021 r. w Polsce obowiązują przepisy regulujące używanie elektrycznych hulajnóg. Powstały one po to, by ograniczyć liczbę wypadków z takimi pojazdami. Najnowsze dane pokazują, że system nie działa.
Od początku 2024 r. w Polsce miały miejsce 422 wypadki z udziałem osób poruszających się na elektrycznych hulajnogach, informuje Instytut Transportu Samochodowego. Dla porównania – w analogicznym okresie 2023 r. miały miejsce 293 tego typu zdarzenia. Oznacza to wzrost zdarzeń drogowych aż o 44 proc. Dane są mocno niepokojące.
Jednym ze źródeł wzrostu może być rosnąca popularność elektrycznych hulajnóg jako środka transportu. Z międzynarodowego raportu ESRA3 (E-Survey on Road users’ Attitudes), do którego dane u nas zbierał ITS, wynika, że Polska jest jednym z państw, w których liczba użytkowników elektrycznych hulajnóg rośnie najszybciej. Ważne jest jednak i to, kto jeździ takimi jednośladami.
Młodzi – niebezpieczni?
Jak powiedziała Polskiej Agencji Prasowej kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS Maria Dąbrowska-Loranc, warto zwrócić uwagę na wiek użytkowników hulajnóg elektrycznych w Polsce.
– Najwięcej z nich to osoby w wieku 25-34 lata, jednak w tej grupie wiekowej zaczyna się obserwować spadek korzystania z tego środka transportu – poinformowała badaczka. – Raport ESRA3 pokazuje, że młodsze osoby (w wieku 18-24 lat) wykazują większą chęć do korzystania z hulajnóg elektrycznych, co sugeruje, że z biegiem lat mogą stać się one jeszcze bardziej popularne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z danych wynika, że lwia część użytkowników elektrycznych hulajnóg to osoby młode. W przypadku kierowców od dawna wiadomo, że młodość jest czynnikiem zwiększającym zagrożenie. To wówczas brak doświadczenia łączy się z przeświadczeniem o swoich ponadprzeciętnych możliwościach. Do tego szwankuje zdolność oceny ryzyka, a nacisk rówieśników mocno wpływa na podejmowane decyzje.
Przepisy nie pomagają
Od czerwca 2021 r. w Polsce obowiązują przepisy o hulajnogach. Nie byliśmy jednym z pierwszych europejskich państw, które je wprowadziły, ale lepiej późno niż wcale. Czy wobec tego prawo jest chociaż dopracowane? Niestety, nie do końca.
Nie można mieć zastrzeżeń do regulacji ograniczającej dostęp do elektrycznych hulajnóg. Zgodnie z prawem – jak rowerem – mogą jeździć nimi osoby dorosłe lub niepełnoletnie pod warunkiem posiadania karty rowerowej. Na nieszczęście dla policjantów nie ma centralnej bazy danych o kartach rowerowych. Kiedy więc funkcjonariusz kontrolujący młodego użytkownika elektrycznej hulajnogi chce się dowiedzieć, czy osoba ta ma takie uprawnienia, musi zwrócić się do dyrektora szkoły, w której karta rowerowa została wyrobiona. Nie ma żadnej innej metody weryfikacji. To może zniechęcać mundurowych do tego, by w ogóle interweniować.
Prawdziwym problemem jest jednak definicja elektrycznej hulajnogi. Znalazła się ona w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych pojazdów. Określono tam szereg parametrów hulajnog – jak maksymalna długość (1,4 m), szerokość (0,9 m), a także maksymalna prędkość, którą mogą rozwijać hulajnogi (20 km/h). Nie określono jednak maksymalnej mocy hulajnogi.
Ma to poważne konsekwencje. To, że legalnie sprzedawane w Polsce hulajnogi przestają się rozpędzać po osiągnięciu 20 km/h, nie wynika z braku mocy do zapewnienia dalszego przyspieszania, a z nałożonej elektronicznej blokady. Ta ma oczywiście postać oprogramowania sterującego hulajnogą. Wystarczy jednak zmienić oprogramowanie, by pozbyć się "kagańca". Robi tak wielu użytkowników hulajnóg. Wówczas im wyższa moc urządzenia, tym większą prędkość można rozwinąć.
Problem jest poważny. Wystarczy popatrzeć na ścieżki rowerowe i chodniki, by szybko wyłowić osoby, które na swoich hulajnogach rozwijają podejrzanie wysokie prędkości. W drugim tygodniu września policjanci opolskiej drogówki za pomocą wideorejestratora sprawdzili prędkość mężczyzny, który na hulajnodze pędził aż 61 km/h. Czy miała ona hamulce, pozwalające na sprawne zatrzymanie się z takiej prędkości? Jest to wątpliwe.
Rozum podpowiada, że jednoślad, który rozpędza się do prędkości większej niż 45 km/h, powinien być określany jako motocykl, a ten który jest wolniejszy, ale i tak porusza się szybciej niż 20 km/h, należy uznać za motorower. Osoba przyłapana na używaniu "podkręconej" hulajnogi powinna więc odpowiadać jak za używanie niezarejestrowanego i niedopuszczonego do ruchu pojazdu, prawda? Sprawa nie jest taka prosta.
Do końca 2021 r. nie było przepisów o maksymalnych parametrach elektrycznych hulajnóg. Ci, którzy wcześniej kupili "wyścigowe" pojazdy, mogą legalnie z nich korzystać. Choć oczywiście nie wolno im przekraczać 20 km/h. Skala poczucia bezkarności jest jednak ogromna, więc piesi na chodnikach i rowerzyści na ścieżkach muszą mieć się na baczności.