Klienci Forda przed kupnem GT będą musieli przejść selekcję jak w Ferrari
Potencjalni nabywcy Forda GT zostaną starannie wyselekcjonowani przez pracowników wyznaczonych punktów dilerskich.
28.08.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:33
Jeśli marka, która zazwyczaj sprzedaje auta dla każdego zabiera się za wozy sportowe z najwyższej półki, jasne jest, że nie każdy diler dostanie zielone światło na sprzedaż danego modelu. Tak było np. z Nissanem GT-R i tak będzie teraz z Fordem GT. Salony, które spełnią odpowiednie normy dostaną nie tylko za zadanie sprzedać sportowe wozy, ale także odpowiednio dobrać przyszłych właścicieli.
Oczywiście spróbować kupić model GT będą mogli wszyscy, ale tylko niektórym będzie dane faktycznie wyjechać tym wozem z salonu. Jak podał jeden z użytkowników Reddita podający się za pracownika tego typu punktu, konieczne będzie złożenie czegoś na kształt podania o możliwość kupna GT.
Kto będzie na czele stawki klientów, którym Ford chętnie sprzeda swój sportowy wóz? Po pierwsze zielone światło dostaną z pewnością właściciele poprzedniej generacji GT lub jeszcze starszego GT40. Zaraz za nimi znajdą się najlepsi klienci Forda, którzy jednak z flagowym sportowcem nie mieli do czynienia.
Dlaczego Ford prowadzi taką selekcję? Mogłoby się wydawać, że producentowi powinno zależeć przede wszystkim na tym, żeby sprzedać samochody i możliwie szybko i bezproblemowo zainkasować stosowną kwotę. W przypadku takich wozów jak GT, dochodzi jednak czynnik wizerunkowy. Takie marki jak Ford po to projektują supersamochody, by stały się one pojazdami halo, które będą pozytywnie oddziaływać na wizerunek całej firmy. Dlatego Ford chce, by GT trafiły do możliwie dużej liczby osób, które będą kierowcami godnymi tych maszyn, odpowiednio reprezentującymi markę.
Podobną strategię przyjęło np. Lamborghini gdy sprzedawało trzy egzemplarze Veneno. Auta miały trafić nie tyle do kolekcjonerów będących miłośnikami marki, co przede wszystkim do osób, które będą się w nich często pokazywać w miejscach publicznych.