Kasy fiskalne na myjniach bezdotykowych. Jedni na skraju bankructwa, dla innych to nowe rozdanie
Liczba wystawionych na sprzedaż myjni ręcznych wzrosła w ostatnim czasie 40-krotnie. Interes w tej chwili się nie opłaca, ale nie wszyscy go zamykają. Liczą, że reset przyniesie korzyści tym, którzy zostaną na rynku. Wszystko przez obowiązek montowania kas fiskalnych na każdym stanowisku. Dla niektórych przedsiębiorców było to nie do udźwignięcia.
09.02.2023 | aktual.: 10.02.2023 15:40
Państwo szukające pieniędzy zapukało do przedsiębiorców prowadzących myjnie bezdotykowe. Dla wielu z nich nie był to podstawowy biznes, lecz druga czy trzecia "noga" do tego, który już prowadzą. Prosty interes, niemal bezobsługowy, przynosił w miarę stałe dochody. Jednak koszty przez lata rosły, a ceny za minutę mycia niekoniecznie.
W porównaniu z sytuacją sprzed 20 lat, koszty prowadzenia tego interesu wzrosły o 500 proc., a przychody spadły o połowę. Przy jednoczesnym wzroście cen za mycie na poziomie 15 proc.
Najpierw pandemia, potem inflacja i kryzys energetyczny spowodowały, że biznes przestał być atrakcyjny i zamiast pojawiania się nowych myjni, stare zaczęły znikać. Nic dziwnego, skoro w 2022 r. rachunki tylko za gaz do ogrzewania wody wzrosły w niektórych przypadkach nawet siedmiokrotnie. Ministerstwo Finansów dołożyło swoje – powszechną fiskalizację branży, która od 1 lutego 2023 r. zobowiązuje przedsiębiorców do uruchomienia kasy fiskalnej przy każdym stanowisku. Okazała się dla wielu gwoździem do trumny.
– Jeżeli zastosujemy najprostszą matematykę, to w tym momencie biznes nie ma sensu – mówi prezes Stowarzyszenia Myjnie Polskie Robert Nowak.
Jak wyjaśnia Nowak, prawdziwy problem nie leży w samej fiskalizacji i tym, że system się uszczelni. Problemem jest kolejny duży wydatek, jaki musieli i muszą ponieść przedsiębiorcy, którzy już są bardzo mocno dotknięci kryzysem i myślą o zamknięciu biznesów lub szukają oszczędności. Tak prosta rzecz, jak możliwość odpisania usługi montażu i uruchomienia kas od podatku, bardzo by pomogła. Ale prawo to uniemożliwia.
Z ministerstwem trudno negocjować
Branża wiedziała o fiskalizacji już w 2022 roku, ale próbowała rozmawiać z Ministerstwem Finansów o innych rozwiązaniach. Chodzi o uszczelnienie systemu, bo nie wszystkie myjnie uczciwie rozliczały się z państwem, choć jak twierdzi Robert Nowak, skala nie była duża. Nie jest jednak tak, że właścicielom myjni zależało na ucieczce z systemu. Proponowali tańsze rozwiązania.
Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw Adam Abramowicz wnosił o rozważenie innych sposobów uszczelniania systemu płacenia podatku za usługi mycia pojazdów. Były propozycje, by zamiast kas fiskalnych rozliczać przedsiębiorców z zużycia wody lub na zasadzie ryczałtu ustalonego od każdego stanowiska. Jeszcze w 2022 roku instalowanie przy każdym stanowisku myjni kasy fiskalnej wydawało się branży nieracjonalne. Nie dość, że trudne, to jeszcze kosztowne.
Trudne, bo ministerstwo "wyprzedziło" rozwiązania techniczne – przepisy miały wejść w życie niedługo po pojawieniu się gotowego rozwiązania, ale trzeba było jeszcze czasu uruchomienie go na ok. 25 tys. stanowisk w kraju. Kosztowne, ponieważ instalacja kasy dla jednego stanowiska to wydatek ok. 1800-2300 zł netto. Wystarczy policzyć, że dla niewielkiej myjni z czterema stanowiskami to koszt zbliżający się nawet do 10 tys. zł netto.
Branża zaproponowała w porozumieniu z prawnikami kompromis w postaci jednej kasy centralnej do obsługi wszystkich stanowisk. Wszak klient realnie nie jest zainteresowany otrzymaniem paragonu, lecz umyciem samochodu tanio i szybko. Któremu by zależało, ten by paragon by dostał.
Niestety MF odrzuciło tę propozycję, trzymając się uporczywie zasady: jedna kasa na jedno stanowisko. Chodzi o to, by klient mógł otrzymać paragon w tym samym miejscu, w którym dokonuje płatności, a nie szukać go na obszarze myjni. Co ważne, zasada 1 kasa - 1 urządzenie dotyczy to także urządzeń peryferyjnych, jak np. odkurzacz do sprzątania wnętrza czy opryskiwacz do kół.
Termin na 1 lutego, żeby się nie wyrobić
Gotowe rozwiązanie w postaci działających kas fiskalnych dla myjni pojawiło się w maju 2022 roku i zaproponowała je tylko jedna firma Novitus. Właściciele myjni prosili ministerstwo o przesunięcie terminu fiskalizacji. Na 40 godzin przed planowanym na 1 października 2022 r. terminem ministerstwo zgodziło się, by uruchomić system od 1 lutego 2023 r.
Data jest o tyle niefortunna, że montaż kas w warunkach zimowych w środowisku, gdzie niemal w każdym zakamarku znajduje się chemia i woda, jest trudny technicznie. Dodatkowo przedsiębiorcy, którzy nie żyli tylko z myjni, dotknięci kolejnymi podwyżkami i galopującą inflacją nie mieli pieniędzy na kolejne wydatki. Co gorsza, nawet ci, którzy chcieli zainstalować urządzenia nie mogli tego zrobić, ponieważ ekipy uruchamiające kasę nie wyrabiały się ze zleceniami.
Dlatego do 1 lutego sprzedano łącznie kasy dla ok. 50 proc. myjni, a szacunki Stowarzyszenia Myjnie Polskie mówią o ok. 20-25 proc. stanowisk "podpiętych" do systemu. Jak się dowiedziałem w firmie zajmującej się montażem, na dzień 31 stycznia było to niespełna 15 proc. stanowisk.
Przedsiębiorcy, którzy kupili kasy, ale nie zdążyli ich uruchomić, prosili urzędy skarbowe o przedłużenie terminu o 2-3 miesiące i w większości uzyskali pozytywne odpowiedzi. Nie brakło jednak takich, którzy zapłacili kary za brak kas. Przykładowo w woj. pomorskim jeden przedsiębiorca dostał 45 tys. zł grzywny, a na Śląsku zamknięto myjnię nakładając na jej właściciela karę w wysokości 75 tys. zł.
Zamknąć biznes to nie takie proste
Polska jest jeszcze jednym z trzech największych rynków w Europie, jeśli chodzi o myjnie bezobsługowe. Tylko w Polsce, Francji i Rumunii jest tak dużo myjni bezobsługowych. Obecnie sytuacja jest taka, że liczba używanych myjni oferowanych na aukcjach wzrosła w ostatnich miesiącach czterdziestokrotnie. Przed kryzysem energetycznym były to jedna-dwie aukcje, obecnie ok. 50-60 aukcji. Jednak nie każdy może pozwolić sobie na zamknięcie.
– Jeśli inwestycja kosztowała nawet ok. miliona złotych, to taki biznes trudno ot tak po prostu zamknąć – wyjaśnia Robert Nowak. – Przedsiębiorców trzymają m.in. umowy najmu lub leasingu urządzeń, a także dzierżawy gruntu pod inwestycję. Trzeba pamiętać, że zgodnie z prawem budowlanym są to inwestycje na trwałe związane z gruntem, więc nie można tego ot tak zamknąć z dnia na dzień – dodaje.
Klient zobaczy paragon na ekranie
Od samego początku nie było mowy o kasach z drukarkami papierowych paragonów, choć takie było pierwotne założenie ministerstwa. Pomysł oderwany od rzeczywistości upadł. W warunkach myjni bezdotykowej trzeba by zatrudnić dodatkową osobę tylko do obsługi tych kas i zgłaszania awarii.
Ministerstwo zgodziło się na elektroniczną formę paragonu, który jest wyświetlany na ekranie przez minimum 30 sekund. Klient może zrobić sobie zdjęcie lub przesłać go na swój adres e-mail za pomocą kodu QR. Da się też wystawić paragon z numerem NIP. W praktyce najprawdopodobniej tylko w tej sytuacji myjący faktycznie będą ich potrzebowali.
Jakie teraz będą ceny na myjniach?
– Podwyżki cen są lub będą związane nie z fiskalizacją, lecz z nieprawdopodobnym wzrostem kosztów utrzymania myjni – tłumaczy prezes Stowarzyszenia Myjnie Polskie. – Głównie chodzi o wodę i ścieki oraz to, czym podgrzewamy wodę. Około 90 proc. myjni robi to gazem ziemnym. W Polsce za minutę mycia klienci powinni płacić ok. 3 zł, ale wiem, że by tego nie udźwignęli, bo za umycie auta zapłaciliby ok. 30 zł. Realnie jest to teraz ok. 2 zł za minutę. Mamy najtańsze mycie w Europie, porównując to do zarobków. Nasi sąsiedzi Czesi nazywają naszą branżę myjni "charytatywną" – kwituje żartobliwie Robert Nowak.
Mimo to fiskalizacja może być nowym otwarciem dla tego biznesu i dobrym momentem na zjednoczenie, zgrupowanie się pod kilkoma dużymi, wspólnymi markami, a także ujednolicenie zasad. To również wyrównanie szans dla nowych biznesów oraz pomiędzy tymi, którzy nie odprowadzali uczciwie podatków a tymi, którzy to robili. Może to być również ogólne podniesienie jakości na myjniach i zwiększenie np. dostępu do płatności kartą.
Fiskalizacją było zainteresowane głównie Ministerstwo Finansów. Dla branży myjni bezdotykowych była z jednej strony ekonomicznym ciosem, ale z drugiej jest resetem. Przyszłość pokaże co dalej.