Jak ją poderwać?
Jak poderwać brunetkę, którą zauważyłeś na ulicy? Nie będę wspominał o kulturalnym języku, o kategorycznym zakazie zabawy telefonem komórkowym w czasie rozmowy z nieznajomą lub nieużywaniu zwrotów e ty, lala lub skarbie. Skuteczny podryw gwarantują rekwizyty. Właściwe rekwizyty.
23.03.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:33
Jak poderwać brunetkę, którą zauważyłeś na ulicy? Nie będę wspominał o kulturalnym języku, o kategorycznym zakazie zabawy telefonem komórkowym w czasie rozmowy z nieznajomą lub nieużywaniu zwrotów e ty, lala lub skarbie.
Skuteczny podryw gwarantują rekwizyty. Właściwe rekwizyty.
Dobra książka świadczy o tym, że oprócz noszenia metroseksualnej grzywki zaczesanej na bok (co nie pomaga w podrywie), używasz głowy do czegoś wymagającego choć minimalnego wysiłku intelektualnego. Uwaga – powinna być to dobra książka, a nie Paulo Coelho. Powtarzam: nie Paulo Coelho. Rada – noś ze sobą książkę którą wcześniej przeczytałeś, a zakładkę wsadź gdzieś w połowie. Łaj? W razie gdy dziewczę zapyta Cię: co czytasz?, będziesz mógł powiedzieć o niej kilka słów. Nie ma nic gorszego niż odpowiedź:* właśnie zaczynam ją czytać*. Przecież ona w to nie uwierzy i pomyśli, że książkę wrzuciłeś do skórzanej naramiennej torby (bardzo męskiej), tylko po to, aby uzasadnić zabranie jej (torby) z domu.
Rakieta do tenisa to też dobry wabik. Tenis to sport wymagający sprawności fizycznej, muskulatury, a przy tym jest to hobby bogatych dżentelmenów z wyższych sfer. Modny jest ostatnio squash – sport dla ludzi pozbawionych klaustrofobii i lubiących zapach męskiego potu w plastikowej celi. Ale uwaga: rakiety do squasha są małe i przypominają te do badmintona, a takie podobieństwo może mieć dla ciebie oryginalne konsekwencje. Badminton to rodzaj zabawy, bo do sportu mu daleko, kojarzący się z sielankowym meczem panów przywiązujących zbyt dużą uwagę do koloru i kroju swoich zbyt ciasnych sportowych szortów. Z taką rakietą nie zdziw się, jak któryś z tych panów puści do Ciebie zalotne oczko.
Nie każdy fajny rekwizyt jest fajny. Przyszła wiosna, zakwitły kwiaty, a z ciemni wypełzli na światło dzienne fotografowie, ze swoimi wielkimi torbami z wielkimi obiektywami. Robienie zdjęć to świetna sprawa, ale od osoby pstrykającej zachody słońca i zabawne zdjęcia z urlopu jak podtrzymujesz krzywą wierzę w Pizie, do bycia prawdziwym fotografem, droga daleka. Wyjdziesz na kolejnego pozera z wielką naklejką nikona na czole, popisującego się swoim drogim i wypasionym sprzętem (czyżby inny sprzęt nie był, aż tak wypasiony?).
No i skończyło się tak jak zawsze:* nie mam czasu, mam chłopaka, ja nie mówić po polska*. Szybko Cię spławiła, bo zrobiłeś jeden, uczelniany, klasyczny błąd – przedstawiłeś się. Dżentelmen się znalazł. Trzeba było wysłać posłańca który by Cię anonsował. Pytała się o twoje imię? Nie, to po co wyskakiwałeś z tym swoim Cześć, jestem Janek.
Gdybyś nazywał się Dżejson, Quentin lub Fabrizio, ona byłaby twoja. Ale że nazywasz się Maciek, Zbyszek lub Eustachy to czego oczekujesz? Pospolite imię świadczy o tym, że jesteś jednym z milionów, a ona oczekuje czegoś innego, czegoś więcej, księcia z bajki. Więc zgłoś pretensje do rodziców telemaniaków, którzy imię Janek nadali Ci na cześć bohatera serialu Czterech pancernych i pies.
A teraz na temat motoryzacji: czemu nikt nie kupuje Renault Laguny Coupe - auta pięknego, stylowego, niespotykanego? Dlatego, iż w nazwie ma zaklęcie: Laguna. Mówisz Laguna i słyszysz drwinę znajomych, trzask drzwi zamykanych przez odchodzącą żonę, szemrany chichot zacierającego ręce mechanika Waldka. Kupując auto klasy coupe, chcesz żeby twój samochód wyróżniał się z tłumu przede wszystkim wizualnie, ale, nie ma co ukrywać, także rodowo. Renault może się poszczycić swoją historią (jest jedną z najstarszych firm samochodowych,) oraz osiągnięciami w sportach motorowych (rajdy i F1), więc nie ma lipy. Ale na bankiecie u cenionego architekta, gdy ktoś zapyta:* czyja Laguna blokuje wjazd?*, na pewno się nie przyznasz i wrócisz do domu autobusem.
Laguna kojarzy nam się ze zwykłym autem rodzinnym, przeciętnym jeśli chodzi o właściwości jezdne, bardzo awaryjnym. Te skojarzenia to typowy polski motoryzacyjny stereotyp, ale nadal pokutujący wśród fachowców. To powoduje, iż nawet nie wiedząc jak wygląda Laguna Coupe, Kowalski skreśla ją z listy potencjalnych zakupów. Tylko i wyłącznie dlatego, że nazywa się Laguna.
Z problemem obciachowej nazwy poradził sobie za to Volkswagen. Wypuścił na rynek auto, na bazie Passata, ale o wyższych aspiracjach, bardziej luksusowe, bardziej dystyngowane. Nazwał je Volkswagen Passat CC, aby do nowej oferty przyciągnąć właścicieli Passatów, znudzonych już swoim autem i szukającym czegoś bardziej oryginalnego. Jak już oni łyknęli przynętę, VW zmienił nazwę. Czemu? Ponieważ Passat znany jest także jako Volkswagen Pastuch, a nazwa ta nie jest przypadkowa i zdradza gdzie to auto można spotkać najczęściej. Aby zerwać z tym powiatowym wizerunkiem i z pospolitego auta zrobić salonowego bawidamka, przyciągając zupełnie nowego klienta, zmienili nazwę na Volkswagen CC. Bez Passat. Genialne.
Pomyśl co zrobił VW i sprawdź jakie dokumenty trzeba złożyć do urzędu stanu cywilnego.
JD