Brak przeglądu a dopuszczenie do ruchu. Ustawodawcy mylą pojęcia
Do 30 tys. zł grzywny i nawet kara aresztu ma czekać kierowców, którzy jeżdżą autami niedopuszczonymi do ruchu. Czyli jakimi? Rząd mówi o takich bez ważnych badań technicznych, ale prawnicy i sądy interpretują obowiązujące przepisy inaczej.
14.09.2021 | aktual.: 19.01.2023 13:55
Zmiany w art. 94. Kodeksu wykroczeń dotyczą wysokości grzywny dla kierowców prowadzących pojazd bez uprawnień. Obecnie jest to sama kara grzywny, ale w myśl proponowanych zmian (projekt - druk 1504) ma być to także areszt lub ograniczenie wolności, a także precyzyjnie określona grzywna minimum 1000 zł (w domyśle maksimum 30 tys. zł w myśl innych zmian).
W projekcie dodano także § 2a, w którym wspomina się, że za te i inne wykroczenia popełnione po raz drugi w ciągu 2 lat grzywna minimalna się podwaja. W tak czytanym projekcie łatwo było przeoczyć sam § 2.
Zobacz także
Minimum 1000 zł za kierowanie pojazdem niedopuszczonym do ruchu
Tymczasem w § 2 mamy następujący zapis:
"Tej samej karze podlega, kto prowadzi na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu pojazd pomimo braku dopuszczenia pojazdu do ruchu".
Zapis w formie "tej samej karze" oznacza wprost, że po wprowadzeniu nowelizacji będzie to grzywna od 1 do 30 tys. zł, czyli taka sama, jak za kierowanie pojazdem bez uprawnień.
Co to jest dopuszczenie do ruchu?
Tu pojawiają się rozbieżności i nieścisłości. W uzasadnieniu projektu bowiem czytamy:
"Wykroczenia te w większości przypadków polegają na nieprzestrzeganiu przepisów art. 71 Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – prawo o ruchu drogowym, głównie w zakresie poruszania się pojazdem bez ważnych badań technicznych, co bezpośrednio stanowi zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego".
Wspomniany art. 71 nie uzależnia jednak dopuszczenia do ruchu od ważności badania technicznego. W ogóle nie ma w nim słowa na ten temat. Jest wprost napisane, że warunkiem dopuszczenia do ruchu jest zarejestrowanie pojazdu (dowód rejestracyjny lub pozwolenie czasowe) oraz oznakowanie go tablicami rejestracyjnymi i naklejką kontrolną (na szybie).
Pojazd musi też spełniać warunki opisane w art. 66, który z kolei określa budowę/konstrukcję pojazdu, która ma nie zagrażać, nie szkodzić, nie zakłócać, itp. Jednak to jest sprawdzane przed zarejestrowaniem, na pierwszym badaniu technicznym.
Zatem to pierwsze badanie techniczne przed dopuszczeniem pojazdu do ruchu (przed jego zarejestrowaniem) jest warunkiem jego dopuszczenia, czego efektem jest wydanie dowodu rejestracyjnego. Czy kolejne badania techniczne (okresowe) stanowią również dopuszczenie do ruchu?
Zapytany o to Marcin Barankiewicz, radca prawny Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów, stwierdził, że art. 81 prd, mówiący o obowiązku kierowcy w zakresie wykonywania okresowych badań technicznych wskazuje na to, że brak takiego badania jest jednoznaczny z niedopuszczeniem do ruchu.
Podobne zdanie ma Joanna Biel-Radwańska z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Krakowie, odnosząc się do art. 66 opisującego warunki techniczne dopuszczenia pojazdu, które są sprawdzane podczas okresowego badania technicznego.
Zgodną z powyższymi opinię uzyskałem ze strony Instytutu Transportu Samochodowego, gdzie również jest utrzymywane stanowisko, iż obowiązek przeprowadzania badań technicznych jest wystarczający, by stwierdzić, że pojazd bez ważnych badań jest niedopuszczony do ruchu. Jednocześnie przedstawiciele ITS słusznie zauważają, że "konkretnego zwięzłego zapisu, że dopuszczenie do ruchu stanowi ważny pozytywny wynik badania technicznego nie ma".
A co mówią prawnicy i sądy?
– Kwestią bezsporną jest, że co do zasady pojazd niezarejestrowany lub niespełniający warunków do jego zarejestrowania ze względu na jego wady techniczne lub prawne (wymagania są szczegółowo opisane w art. 66 Ustawy prawo o ruchu drogowym) jest uznawany jako pojazd niedopuszczony do ruchu – mówi adwokat Wojciech Hop. – Natomiast wątpliwości pojawiają się odnośnie ważnych badań technicznych. Tutaj orzecznictwo sądów jest niejednoznaczne i jedne sądy stoją na stanowisku, że pojazd zarejestrowany, ale nieposiadający ważnych badań technicznych jest dopuszczony do ruchu, a inne sądy stoją na stanowisku, że aby mówić o pojeździe dopuszczonym do ruchu, to musi być on zarejestrowany oraz mieć ważne badania techniczne – dodaje.
– Od dawna w orzecznictwie i doktrynie istnieje różnica poglądów, czy pojazd, który jest zarejestrowany, ale nie ma ważnych badań technicznych to "pojazd dopuszczony do ruchu", czy też nie – mówi prawnik Oskar Możdżyń. - Dotychczas nie było to aż tak ważne, bo po prostu na tej podstawie jedni funkcjonariusze/sądy karały na podstawie art. 94 § 2 k.w., a inni na podstawie art. 97 k.w. Nikt mocno nie drążył tematu, bo art. 94 § 2 k.w. jest zagrożony karą grzywny do 5000 zł, a art. 97 k.w. jest zagrożony karą grzywny do 3000 zł lub karą nagany. Problem powstanie, jeśli w jednym z ww. przepisów znacząco zwiększymy grożące sankcje – zauważa prawnik.
W wyroku Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim z 2015 r. (Sygn. akt VIII W 446/15) czytamy, że:
"Wykonanie badań technicznych pojazdu jest obowiązkiem właściciela wynikającym z art. 81 ust 1 Prawa o ruchu drogowym. Nie jest jednak warunkiem dopuszczenia pojazdu do ruchu. Brak aktualnego badania technicznego uzasadnia jedynie zatrzymanie dowodu rejestracyjnego (art. 132 ust. 1 pkt 2 ustawy). Tym samym zachowanie obwinionego nie mogło być wykroczeniem z art. 94 § 2 k.w., nawet gdyby oskarżyciel wykazał to, że motorower w dacie czynu nie miał ważnych badań technicznych”.
W komentarzach prawniczych również znajdują się odmienne stanowiska w tej kwestii. Jedni czytają przepisy wprost, inni doszukują się zależności pomiędzy dopuszczeniem do ruchu a ważnością badania technicznego.
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów będąca autorem projektu (podpisał się pod nim premier Mateusz Morawiecki) nie odpowiedziała na moje pytania i skierowała mnie do Ministerstwa Infrastruktury. To zaś nie odpowiedziało w ogóle.
W mojej opinii przepisy zawarte w Ustawie prawo o ruchu drogowym mówią o dopuszczeniu do ruchu jako o procesie, który zaczyna się pierwszym badaniem technicznym, a kończy wydaniem dowodu rejestracyjnego, tablic oraz nalepki kontrolnej. Tak można wprost przeczytać w ustawie. Uważam też, podobnie jak sędzia w Bielsku Podlaskim, że upłynięcie terminu badania technicznego nie ma żadnego związku z tym, czy pojazd jest, czy też nie jest dopuszczony do ruchu.
Pojazd niedopuszczony do ruchu to taki pojazd, który nie został zarejestrowany, czyli nie sprawdzono go nim wyjechał na drogę. Dopuszczenie do ruchu moim zdaniem straci w momencie zatrzymania dowodu rejestracyjnego (dokumentu potwierdzającego dopuszczenie), zdjęcia tablicy rejestracyjnej czy nalepki kontrolnej.
Dużo absurdu i trochę logiki
Zarówno moje stanowisko, jak i to odmienne są mimo wszystko absurdalne w odniesieniu do realnych sytuacji z życia. Wyobraźmy sobie dwa dość abstrakcyjne scenariusze:
- Zgodnie z uzasadnieniem rządu: Auto ma termin kolejnego badania technicznego 31 sierpnia, więc 1 września badanie traci ważność. Zgodnie z założeniem autora projektu 1 września przestaje być dopuszczony do ruchu i \bezpośrednio stanowi zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego”, nawet jeśli w dniach tych w ogóle nie był używany.
- Zgodnie z artykułem 71: Auto z ważnymi badaniami technicznymi zostaje zaparkowane w mieście, gdzie ktoś kradnie tablice rejestracyjne. Właściciel tego nie zauważa i odjeżdża. Zgodnie z art. 71 kierowca porusza się autem niedopuszczonym do ruchu.
Jeśli przepisy nie zostaną poprawione w kwestii jednoznacznego określenia zależności pomiędzy dopuszczeniem do ruchu a ważnością corocznych badań technicznych, to sądy będą miały jeszcze więcej pracy. Oskar Możdżyń wskazuje, co trzeba zrobić.
– Najwłaściwszym sposobem pozbycia się ww. problemu będzie zdefiniowanie w Prawie o ruchu drogowym terminu "dopuszczenie pojazdu do ruchu" lub stworzenie osobnego przepisu w Kodeksie wykroczeń, nakładającego sankcję wprost za brak ważnych badań technicznych. Wtedy ustawodawca potwierdzi, że czym innym jest dopuszczenie do ruchu, a czym innym brak ważnych badań i rozwieje niepotrzebne wątpliwości – podkreśla prawnik.