BMW Serii 2 Coupe już bez tajemnic. Kupisz je nawet z dieslem, ale bez manuala
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po przeciekach, dzięki którym poznaliśmy wygląd nowej Serii 2, przyszedł czas na oficjalną premierę. Auto wydaje się być godnym następcą świetnego poprzednika. Zachowało tylny napęd i zgrabne linie nadwozia, a przy tym, w przeciwieństwie do wielu nowych BMW, ma nerki w rozsądnym rozmiarze.
Nowa Seria 2 to bez wątpienia jedna z najważniejszych tegorocznych premier BMW. Tylnonapędowe Coupe zawsze były bowiem specjalnością tej marki. Poprzednicy postawili poprzeczkę wysoko, ale sądząc po danych technicznych i zdjęciach, nowa odsłona stanie na wysokości zadania.
Zobacz także
Nadwozie wygląda dobrze, szczególnie z przodu, gdzie styliści - wbrew panującej modzie - zdecydowali się na bardziej zachowawczą atrapę chłodnicy. Nieźle komponuje się ona ze smukłymi reflektorami. Proporcjom karoserii także trudno cokolwiek zarzucić - dwójka wygląda przyjemnie pod każdym kątem.
Trzeba jednak przyznać, że tył z mocno wyprofilowanym spojlerem i światłami, którym brakuje nieco charakteru, budzi pewne kontrowersje. Wątpliwości nie ma za to we wnętrzu. Kabina mocno zdradza techniczne pokrewieństwo z większą Serią 4. Kokpit jest niemal identyczny i zgrabnie łączy minimalistyczną elegancję ze sportowymi nutami.
Oczywiście nie brakuje trójramiennej kierownicy, cyfrowych zegarów, rozbudowanych multimediów i sportowych foteli. W odmianie M można też liczyć na sporo aluminium i skóry, zapewniających odpowiedni klimat. Jak zwykle w przypadku BMW najważniejsze są jednak technikalia.
Choć Seria 2 bazuje na czwórce, jest od niej zauważalnie krótsza. Nadwozie mierzy 4547 mm długości, 1839 mm szerokości i 1392 mm wysokości. Rozstaw osi to z kolei 2741 mm, co stanowi wartość o 51 mm większą niż w poprzedniku. A co z silnikami?
W pierwszej kolejności na rynek trafi wersja 220i ze 184-konnym, 4-cylindrowym benzyniakiem. Wyżej znajdziemy 230i w mocniejszym, 245-konnym wydaniu. Co ciekawe, nie zabraknie również diesla 220d o mocy 190 KM. W każdym z przypadków standardem będzie napęd na tył i automatyczna skrzynia biegów.
Wisienką na torcie i wersją, na którą wszyscy czekają jest oczywiście topowe M240i xDrive. Jak w innych nowych M-kach, tu również znajdziemy napęd na 4 koła, choć skonfigurowany tak, by faworyzować tylną oś. Pod maską oczywiście 3-litrowa 6-cylindrówka zdolna wykrzesać 374 KM mocy i 500 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
To wystarcza, by rozpędzić się do pierwszej setki w 4,3 sekundy i osiągnąć maksymalnie 250 km/h. Jeśli dodamy do tego zauważalnie zwiększoną sztywność nadwozia, adaptacyjne zawieszenie i niemal idealny rozkład mas pomiędzy osiami, dostaniemy auto, które powinno dawać sporą radość z jazdy. Jakieś wady? Z pewnością brak manualnej przekładni, choćby w opcji. 8-stopniowy automat to jedyny wybór.
Nadal nie znamy też cen, a te pewnie nie będą przesadnie niskie. Pierwsze sztuki trafią do klientów z początkiem przyszłego roku. Wówczas poznamy wszystkie szczegóły i specyfikację na nasz rynek.