Audi A6 Avant - polska premiera [pierwsza jazda autokult.pl]
30.09.2011 14:17, aktual.: 28.03.2023 14:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Temperatura powyżej 20 stopni Celsjusza, przepiękne błękitne niebo oraz delikatny szum fal odbijających się od kołobrzeskich falochronów, taką scenerię zamówiło Audi na polską premierę modelu A6 z nadwoziem Avant. Zapraszamy na krótką relację.
Temperatura powyżej 20 stopni Celsjusza, przepiękne błękitne niebo oraz delikatny szum fal odbijających się od kołobrzeskich falochronów, taką scenerię zamówiło Audi na polską premierę modelu A6 z nadwoziem Avant. Zapraszamy na krótką relację.
Końcówka września to już początek jesieni, a więc pierwsze spadające liście, porywisty wiatr i naprawdę chłodne noce. Jednak od kilku ostatnich dni możemy cieszyć się pogodą, która w ogóle nie przypomina tego okresu. Podobnie jest z Audi A6 Avant, które tylko teoretycznie jest autem z nadwoziem typu kombi, a więc pakownym, ale nieco przerośniętym sedanem.
Niemiecki producent skrzętnie realizuje swoją strategię stylistyczną, którą mogliśmy zaobserwować już kilka lat temu, kiedy to na rynku pojawiło się Audi A4 Avant. Ogólnoświatowy trend do konstruowania aut z delikatnie opadającą linią dachu, nawiązujących do charakterystyki coupe trafił także do Ingolstadt.
Także większy brat A4 i jednocześnie największe kombi niemieckiego producenta, nie licząc oczywiście SUV-ów, podąża tym tropem. 565 litrów pojemności bagażnika - czyli dokładnie tyle, ile w przypadku poprzedniej generacji oznaczonej katalogowym znaczkiem C6 - można powiększyć poprzez rozłożenie tylnej kanapy aż do 1680 litrów. W nowym modelu powiększanie przestrzeni bagażowej nie stanowi problemu, gdyż odbywa się za pomocą dwóch dźwigienek umieszczonych w bagażniku. Nie trzeba otwierać drzwi i ręcznie kłaść oparć tylnej kanapy. To bardzo proste, ale pomocne rozwiązanie, które znamy już chociażby z Mitsubishi Lancer Sportback.
Audi ułatwia także otwieranie samego kufra. Kiedy podchodzimy do auta, trzymając w rękach torby z zakupami, nie musimy ich stawiać na ziemię i podnosić klapy ręcznie. Stojąc za samochodem, wystarczy wykonać odpowiedni ruch nogą, wsuwając ją poniżej tylnego zderzaka, a bagażnik otworzy się sam.
Patrząc na auto z boku, aż ciężko wyobrazić sobie, jak niemieccy konstruktorzy zachowali pojemność z poprzedniej generacji auta przy jednoczesnym ożywieniu stylistyki. Auto wydaje się o wiele niższe - to dzięki proporcjom wysokości nadwozia do wysokości okien, które wynoszą 2/3 do 1/3 wysokości auta. Mimo tak dynamicznej sylwetki po zajęciu miejsca czy to z przodu, czy też na tylnej kanapie, nieco szerszej niż w przypadku poprzednika, nie można narzekać na brak wolnej przestrzeni ani na wysokości ramion, ani też na wysokości głowy.
Było nam dane odbyć krótkie przejażdżki dwoma najmocniejszymi do tej pory wersjami, czyli cieszącym się ogromną popularnością w przypadku poprzedniej generacji modelu 245 konnym dieslem 3,0 TDI oraz 300 konnym silnikiem benzynowym 3.0 TFSI. Diesel w zupełności wystarcza do tego luksusowego auta, rozpędzając je do pierwszej setki w 6,3 sekundy, zaledwie o 0,2 sekundy wolniej niż w przypadku limuzyny. Mimo takich osiągów średnio auto ma spalać 5,9 litra. To wydaje się mało realne, jednak w normalnym użytkowaniu, jeżdżąc bardzo dynamicznie, ale trzymając się rozsądnych prędkości, bez problemów utrzymamy się na poziomie 7-9 litrów.
Imponująca jest także emisja CO2, która średnio wynosi 156 g/km. Dla miłośników sportowych emocji przewidziano silnik benzynowy TFSI, który wyposażono w kompresor. Pracy urządzenia nie słychać z wnętrza auta, a dzięki jego zastosowaniu moc dostępna jest już od najniższych obrotów. 300 koni mechanicznych i pierwsza setka w 5,6 sekundy, czego chcieć więcej?
Jakiś czas temu BMW ogłosiło, że rozpoczyna prace nad ponad 300-konnym dieslem wspomaganym trzema turbosprężarkami. Jak się jednak okazało, Audi za kilka miesięcy zacznie montować podobną jednostkę do swoich aut. Wcześniej taka moc była dostępna dla silnika 4,2 TDI, który był dość duży i ciężki dla A6 czy A4. Teraz jednak pojemność udało się zmniejszyć do 3,0 litrów, a dzięki pomocy dwóch turbosprężarek moc pozostała na poziomie 313 KM oraz aż 650 Nm momentu obrotowego. Czekamy z niecierpliwością na możliwość przejażdżki także tym modelem.
Sporo uwagi Audi poświęca także systemom multimedialnym. MMI rozwinął się do tego stopnia, że dzisiaj w niektórych wersjach zamiast na nawigację z animowaną mapą możemy podróżować, patrząc na zdjęcia satelitarne z Google Earth. Audi pójdzie także o krok dalej i w przyszłości podczas dojeżdżania do większych skrzyżowań nie będziemy patrzyli na animację z rozrysowanym wjazdem i zjazdem, a prawdziwe zdjęcie przedstawiające obraz z tego skrzyżowania.
Podczas jazd testowych mieliśmy do dyspozycji model wyposażony w system audio od Bang&Olufsen. Rewelacyjna jakość dźwięku, którą można było sprawdzić na kilkuset płytach kilkudziesięciu artystów zarchiwizowanych na dysku twardym. Audi powinno dołączać taki zestaw do każdego A6 wyposażonego w dysk twardy. Od Moniki Brodki po Guns'n'Roses i Alphaville.
Po takiej prezentacji i zapoznaniu się z ofertą oraz możliwościami auta, wróżymy modelowi A6 Avant spory rynkowy sukces, zwłaszcza biorąc pod uwagę popularność poprzedniej generacji tego modelu. Ceny rozpoczynają się od 175 500 zł za odmianę z dobrze znanym wszystkim dwulitrowym turbodieslem o mocy 177 koni mechanicznych i 6-biegową manualną przekładnią. Trzylitrowy turbodiesel w wersji o mocy 245 KM, przekładnią S Tronic i napędem Quattro to wydatek rzędu 247 700 zł, a rewelacyjny silnik 3,0 TFSI także z napędem na obie osie i dwusprzęgłową przekładnią kosztuje 249 700 zł.
Do tego należy oczywiście doliczyć koszty wyposażenia dodatkowego, a jest z czego wybierać. Szczegółowa lista i dokładny cennik znajduje się w konfiguratorze na stronie internetowej Audi.pl.